[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Ale jakie też musiały być te jej źródła, skoro dysponowała tak precyzyjnymi liczbami? Nie był na tyle głupi, by spytać.Z pewnością na jej służbie pozostawali Słuchacze i Poszukiwacze.Ją również obserwowali.Pięćdziesięciu Asha’manów.Sama myśl o przenoszącym mężczyźnie sprawiała, że miał ochotę splunąć z obrzydzeniem.Plotki głosiły, że Smok Odrodzony, ówże Rand al’Thor, werbuje ich spośród ludów wszystkich krain, jednak nie spodziewał się, że może być ich aż tylu.Smok Odrodzony potrafi przenosić, tak powiadano.Mogło to być prawdą, wszelako przecież był Smokiem Odrodzonym.Proroctwa Smoka znane były w Seanchan jeszcze przed Konsolidacją zapoczątkowaną przez Luthaira Paendraga.W zniekształconej formie, jak utrzymywali niektórzy, znacznie odbiegającej od oryginałów, jakie miał ze sobą Luthair Paendrag.Nie tak dawno temu Miraj miał okazję zapoznać się z kilkoma tomami Cyklu Karaethońskiego, opublikowanymi na tych ziemiach, i one również były zniekształcone - w żadnym nie było mowy o tym, że Smok Odrodzony będzie służył Kryształowemu Tronowi! - jednak Proroctwa wciąż panowały nad ludzkimi sercami i myślami.Nie tylko nieliczni mieli nadzieję na szybki Powrót, dzięki któremu ziemie te będą mogły zostać odzyskane, zanim nastąpi Tarmon Gai’don i wtedy Smok Odrodzony będzie mógł zatriumfować w Ostatniej Bitwie na chwałę Imperatorowej, oby żyła wiecznie.Później Imperatorowa z pewnością zażyczy sobie, aby al’Thora odesłano do niej, by mogła na własne oczy się przekonać, jaki to człowiek walczył w jej imieniu.Kiedy al’Thor wreszcie uklęknie przed nią, nie będzie już dłużej sprawiał żadnych trudności.Naprawdę niewielu potrafiło otrząsnąć się ze zgrozy i zachwytu, jakie poczuli, gdy uklękli przed Kryształowym Tronem, kiedy to pragnienie wypełniania rozkazów zasychało na ich językach.Wydawało się jednak oczywiste, że zamknięcie tego człowieka w ładowni statku będzie znacznie łatwiejsze, jeśli z pozbyciem się tych Asha’manów - bo, rzecz jasna, trzeba się będzie ich pozbyć - zaczekają do chwili, aż al’Thor będzie już daleko na Oceanie Aryth, w drodze do Seandar.To z kolei kazało mu wrócić myślami do problemu, którego dotąd starannie unikał, co po chwili zrozumiał z wewnętrznym niepokojem.Nie był człowiekiem, który uchylałby się przed trudnościami, a tym bardziej ignorował ich istnienie, jednak ta sprawa była całkowicie odmienna od wszystkich, z jakimi wcześniej miał do czynienia.Walczył w kilku co najmniej bitwach, podczas których obie strony używały damane, wiedział, jak wygląda ich przebieg.Nie była to tylko kwestia celnego uderzania Mocą.Doświadczona sul’dam potrafiła jakoś wyczuć, co zamierzały zrobić damane oraz marath’damane, jej zaś damane umiała poinformować o tym inne tak, żeby i one zdołały się obronić.Czy sul’dam zorientują się również, co zrobi mężczyzna? A co gorsze.- Przekażesz mi swoje sul’dam i damane? - zapytał.Biorąc głęboki wdech, zmusił się, by dodać: - Jeśli wciąż będą chore, walka okaże się krótka i krwawa.Po naszej stronie.Co wywołało następne poruszenie wśród ludzi czekających w czołobitnej pozycji.Co druga plotka w obozie dotyczyła spekulacji nad dziwną chorobą, jaka odosobniła sul’dam i ich damane w namiotach.Alwhin zareagowała zupełnie otwartym, całkowicie niestosownym u so’jhin rozjuszonym spojrzeniem.Damane znowu zesztywniała i zaczęła niepowstrzymanie drżeć.Dziwne, ale miodowłosa da’covale zareagowała w podobny sposób.Suroth uśmiechnęła się i wdzięcznie podeszła do miejsca, gdzie klęczała da’covale.Dlaczego uśmiechała się do kiepsko wyćwiczonej niewolnicy? Pogłaskała klęczącą kobietę po cienkich warkoczykach, a na ustach w kształcie pączka róży zagościł markotny dąs.Była szlachcianka z tych ziem? Pierwsze słowa Suroth zdawały się potwierdzać to przypuszczenie, chociaż najwyraźniej zamierzone były pod jego adresem.- Drobne porażki pociągają za sobą niewielkie koszty, koszty wielkich porażek bywają boleśnie ogromne.Otrzymasz damane, których zażądałeś, Miraj.I udzielisz tym Asha’manom lekcji, że lepiej nie wyściubiać nosa z północy.Zetrzesz ich z powierzchni ziemi, Asha’manów, żołnierzy, wszystkich.Aż do ostatniego człowieka.Miraj.Przemówiłam.- Stanie się, jak powiadasz, Suroth - odparł.- Zostaną zgładzeni.Do ostatniego człowieka.- Nie pozostało już nic więcej do powiedzenia.Żałował jednak, że nie otrzymał odpowiedzi na pytanie, czy sul’dam i damane wciąż jeszcze są chore.Rand prowadził Tai’daishara wkoło, wokół szczytu nagiego kamienistego wzgórza, chcąc dokładnie obejrzeć większość swojej niewielkiej armii, która równym strumieniem wylewała się z dziur w powietrzu.Zdecydowanie ujmował Jedyne Źródło, tak zdecydowanie, że zdawało się dygotać w jego uścisku.Wypełniony Mocą, czuł ostre igły Korony Mieczy wbijające się w skronie, równocześnie straszliwie wyraźne i skrajnie odległe, podobnie chłód późnego ranka zdawał się jednocześnie i chłodniejszy, i ledwie zauważalny.Nie chcące się nigdy zagoić rany w boku przypominały mu o sobie tępym, przyćmionym bólem.Lews Therin dyszał z niepewności.Albo może ze strachu.A może, otarłszy się kilka dni temu o śmierć, już nie chciał tak bardzo ginąć.Lecz z drugiej strony, przecież nie zawsze pragnął śmierci.Jedyną stałą cechą jego wybuchów było pragnienie zabijania.A chyba tylko przygodną ich właściwość.stanowił fakt - i tak nazbyt częstego - liczenia siebie samego w poczet tych, którzy zasłużyli na śmierć.„Wkrótce będzie tyle zabijania, że dla każdego starczy” - pomyślał Rand.- „Światłości, w ciągu ostatnich dni polało się tyle krwi, że zemdliłoby padlinożercę”.To było tylko sześć dni? Jednak tym razem odraza wobec siebie nie ugodziła go do żywego.Nie mógł sobie na nią pozwolić.Lews Therin nie odpowiadał.Tak.To był czas dla serc z żelaza.I żelaznych żołądków.Pochylił się przelotnie, by dotknąć długiego, owiniętego w płótno pakunku pod puśliskiem strzemienia.Nie.Jeszcze nie czas.Być może zresztą nigdy nie nadejdzie.Niepewność spieniła się na powierzchni Pustki, towarzyszyło jej jakieś inne, nierozpoznane uczucie.Miał w każdym razie nadzieję, że nigdy nie będzie musiał tego użyć.Niepewność, o tak, proszę bardzo, ale tamto drugie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|