[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Kiedy usłyszała kroki, odwróciła się, lecz że stanęła pod światło, Jennifer nie mogła dostrzec wyrazu jej twarzy.- Witaj, Jennifer.- Witaj, Leisho.- Świetnie wyglądasz.- Podobnie jak ty.- A jak Richard? Dzieci?- Dziękuję, dobrze - odparła Jennifer.Zapadła paląca cisza.Pierwsza odezwała się Leisha.- Myślę, że wiesz, dlaczego tu jestem.- Nie, skąd miałabym wiedzieć? - odparła Jennifer, choć oczywiście wiedziała.Azyl śledził poczynania wszystkich Bezsennych, którzy pozostali na zewnątrz, ze szczególną zaś uwagą poczynania Leishy Camden i Kevina Bakera.Leisha prychnęła niecierpliwie.- Daj spokój, Jennifer.Jeśli nie możemy być zgodne w żadnej innej kwestii, zgódźmy się przynajmniej, że będziemy wobec siebie uczciwe.Wcale się nie zmieniła - pomyślała Jennifer.- Przy całej swojej inteligencji i doświadczeniu nie zmieniła się ani na jotę.Triumf naiwnego idealizmu i nad inteligencją, i nad doświadczeniem.Ślepi z wyboru nie zasługują, by widzieć.- Dobrze, Leisho.Będziemy uczciwe.Przyjechałaś tu, żeby się dowiedzieć, czy wczorajszy atak na fabrykę tekstyliów Śpi-My w Atalancie został zaprogramowany w Azylu.Leisha zagapiła się na nią przez moment, potem wybuchła.- Na litość boską, Jennifer, oczywiście, że nie.Myślisz, że nie wiem, że to nie są wasze metody walki? Zwłaszcza jeśli chodzi o prymitywną produkcję przynoszącą mniej niż pół miliona rocznego dochodu!Jennifer siłą przemogła uśmiech.To połączenie zastrzeżeń natury moralnej i ekonomicznej było dla Leishy typowe.No i, rzecz jasna, Azyl nie kierował tym atakiem.Ludzie ze Śpi-My nie mieli żadnego znaczenia.Powiedziała:- Z ulgą słyszę, że twoja opinia o nas bardzo się poprawiła.Leisha niecierpliwie machnęła ręką.- Moja opinia nie ma dla was najmniejszego znaczenia, jak to niejednokrotnie dawałaś mi do zrozumienia.Jestem tu, bo dostałam coś takiego - wyciągnęła z kieszeni jakiś wydruk i machnęła nim w stronę Jennifer, która z niemiłym zaskoczeniem zdała sobie sprawę, co to jest.Nadała swojej twarzy nieprzenikniony wyraz, zbyt późno uświadomiwszy sobie, że ta nieprzeniknioność powie Leishy więcej niż jakiekolwiek emocje.Jak Leisha i Kevin zdobyli ten wydruk? W myślach przebiegała najrozmaitsze możliwości, ale nie wiedziała zbyt wiele o sieci.Będzie musiała natychmiast oderwać od pracy Williego Rinaldi i Cassie Blumenthal, żeby przeszukali ją całą i znaleźli furtki, bańki i gejzery.- Nie trudź się - powiedziała Leisha.- Nie czarodzieje Kevina wydostali to z sieci Azylu.Zostało przesłane pocztą - bezpośrednio do mnie - przez jednego z waszych.Jeszcze gorzej.Ktoś wewnątrz Azylu - ktoś, kto w sekrecie trzymał stronę wielbicieli Śpiących, kto nie zdołał jeszcze zrozumieć, co znaczy wojna o przetrwanie.Chyba że Leisha kłamie.Ale Jennifer jeszcze nigdy nie złapała Leishy na kłamstwie.W skład niebezpiecznej naiwności Leishy wchodziło też preferowanie nieredagowanej prawdy.Leisha zmięła papier w dłoni i cisnęła na podłogę.- Jak możesz wprowadzać dalsze podziały, Jennifer? W tajemnicy zakładać Radę Bezsennych, której członkami mogą zostać tylko ci, którzy złożą tę tak zwaną przysięgę lojalności: „Przysięgam mieć na względzie przede wszystkim interesy Azylu, ponad wszelkimi innymi powinnościami - osobistymi, politycznymi czy ekonomicznymi - oraz dla jego przetrwania, a zatem i mojego własnego, poświęcić własne życie, majątek i uświęconą cześć”.Dobry Boże, cóż to za nieprzyzwoity zlepek religijnego fanatyzmu i Deklaracji Niepodległości! Ale ty zawsze miałaś drewniane ucho.- Jesteś głupia.Tylko ty, Kevin i garstka nierozumnych pięknoduchów nie możecie zrozumieć, że to jest wojna o przetrwanie.A wojna wymaga jasno nakreślonych linii, szczególnie jeśli chodzi o strategiczne informacje.Nie możemy pozwolić na to, żeby ktoś przegłosował przywileje dla piątej kolumny!Leisha zmrużyła oczy.- To nie jest żadna wojna.Wojna to atak i kontratak.Jeśli nie odpowiemy na ataki, jeśli nadal będziemy produktywnymi i praworządnymi obywatelami, wygramy w końcu swoją asymilację przy użyciu czystej przewagi ekonomicznej - tak jak każda z nowych uprzywilejowanych grup.Ale nie wtedy, gdy podzielimy się na takie frakcje! Kiedyś wiedziałaś o tym, Jenny!- Nie nazywaj mnie tak! - przerwała jej ostro Jennifer.Ledwie zdołała się powstrzymać od zerknięcia na portret Tony’ego.Leisha nie przeprosiła.- Asymilacja nie przyjdzie z samą tylko potęgą ekonomiczną - podjęła Jennifer już spokojniejszym tonem.- Należy ją wygrać przewagą polityczną, której nie posiadamy i której w systemie demokratycznym nigdy mieć nie będziemy.Nie wystarczy nas, żeby stworzyć liczące się lobby w parlamencie.Kiedyś i ty o tym wiedziałaś.- Już utworzyłaś najsilniejsze lobby w Waszyngtonie.Kupujesz głosy, ile ci potrzeba.Siła polityczna bierze się z pieniędzy, zawsze tak było.Cała koncepcja społeczeństwa oparta jest na pieniądzach.Wszystkie wartości, które chcemy zmienić lub propagować, możemy zmieniać lub propagować tylko w obrębie wyznaczanym przez pieniądze.I tak właśnie robimy.Ale jak mamy propagować jednolitą ekologię wymiany między Bezsennymi i Śpiącymi, jeśli nas samych chcesz podzielić na zwalczające się frakcje?- Nie musielibyśmy się dzielić, gdybyście ty i tobie podobni umieli rozpoznać wojnę, na którą właśnie patrzycie.- Potrafię rozpoznać wojnę, na którą właśnie patrzę.Pełno jej w tym waszym głupim ślubowaniu.Znów osiągnęły impas, zawsze ten sam impas.Jennifer odwróciła się w stronę barku.- Napijesz się czegoś, Leisho?- Jennifer.- zaczęła Leisha i przerwała.Po chwili ciągnęła z widocznym wysiłkiem: - Jeśli ta twoja Rada Azylu stanie się rzeczywistością.to zostaniemy wykluczeni.Ja, Kevin, Jean-Claude, Stella i reszta
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|