[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Tak, nazywam się Kinkovsi.Mam pokoje, ale o co chodzi?- Mogę zostać czy nie? - Przybysz był zmęczony i niecierpliwił się.Kinkovsi dostrzegł, że jego odzież, na pierwszy rzut oka modna i elegancka, była wygnieciona po długiej podróży.- Wiem, że jestem o miesiąc za wcześnie, ale przecież nie masz jeszcze gości.„O miesiąc za wcześnie!” - teraz gospodarz przypomniał sobie.- Aha! To pan jest ten Herr z Moskwy.Pytał pan w kwietniu, zamówił pokój, ale nie przysłał zaliczki.Herr Dragosani? Rzeczywiście wcześnie, ale witam i zapraszam.Przygotuję kwaterę.A może dam panu na razie pokój angielski.Ile czasu pan tu zostanie?- Przynajmniej dziesięć dni - odparł.- Jeśli masz czystą pościel, znośne jedzenie i jeśli twoje rumuńskie piwo nie jest zbyt gorzkie.- Spojrzał ostro, nieprzyjemnie.Kinkovsi speszył się i złagodniał.- Mein Herr - zaczął mamrotać gospodarz - moje pokoje są tak czyste, że można jeść z podłogi.Moja żona gotuje wyśmienicie.Moje piwo jest najlepsze w Karpatach Południowych.A nasze maniery są lepsze niż u Rosjan.Dragosani zaśmiał się i wyciągnął rękę.- Żartowałem.Lubię wiedzieć jacy naprawdę są ludzie.Lubię też ducha walki.Jesteś typowym synem swego kraju, Kinkovsi.Nosisz chłopskie ubranie, ale masz duszę wojownika.Myślisz, że jestem Rosjaninem? Z takim nazwiskiem? Ty jesteś tu bardziej obcy niż ja.Masz obce nazwisko, dziwny akcent, mówisz do mnie „Herr”.Jesteś Węgrem, tak?Kinkovsi przyjrzał się twarzy Dragosaniego.Początkowa niechęć zniknęła.Poczuł do niego sympatię.„Ten człowiek ma poczucie humoru” - pomyślał.- Mój pradziad pochodził z Węgier - powiedział ujmując rękę gościa i potrząsając ją wylewnie.- Ale moja prababka była z Wołoszy.A co do akcentu, to jest miejscowy.W ciągu ostatnich dziesięcioleci przybyło tu wielu Węgrów, większość osiedliła się na stałe.Jestem Rumunem, nie mniej niż ty.Nie jestem tylko tak bogaty.- Zaśmiał się ukazując żółte, zniszczone zęby.- To prawda można powiedzieć, że jestem wieśniakiem.„Herr”! Wolałbyś, żebym nazywał cię „Towarzyszu”?- Na Boga, tylko nie tak - odpowiedział szybko Dragosani.- „Mein Herr” wystarczy, dziękuję - Również się zaśmiał.- No pokaż mi te angielskie pokoje.Kinkovsi prowadził przybysza do wysokiego, pokrytego spadzistym dachem domu gościnnego.- Mam mnóstwo pokoi, cztery na każdym piętrze.Możesz wynająć kilka jeśli chcesz.- Jeden wystarczy - rzucił Dragosani.- Byle z toaletą i łazienką.- Małe mieszkanko, tak? Znajdzie się.Pokój na poddaszu, z osobną toaletą i łazienką.Bardzo nowoczesny, naprawdę!Ściany na parterze były odnowione, pokryte świeżą cementową zaprawą w kolorze piasku.Wyższe partie miały pierwotną, kamienną elewację.Dom wyglądał na ponad trzysta lat.Spodobał się Dragosaniemu, przenosił go w przeszłość, do korzeni.Kinkovsi zaprosił do wejścia.- Proszę tu pozostać - powiedział.- Pójdę na górę i przygotuję pokój.To nie potrwa długo.Dragosani zrzucił buty, powiesił marynarkę na drewnianym krześle.Opadł na łóżko.Światło słońca wpadało przez owalne okno.- Nie było mnie tu przez pół życia.Ale miło wracać.Od trzech lat przyjeżdżam tu na jakiś czas.Tak będzie jeszcze przez cztery lata.- O? Ma pan zaplanowaną przyszłość na cztery przyszłe sezony.A co potem? - zapytał gospodarz zbiegając ze schodów.Dragosani wyciągnął się na łóżku, położył dłonie pod głową, spojrzał na niego zmrużonymi oczyma.- Badam miejscową historię - odrzekł.- To zajmie mi jeszcze cztery sezony.- Cała ta okolica to historia! Czy to jest pański zawód - badanie historii?- Nie - potrząsnął głową.- W Moskwie mam.zakład pogrzebowy.Historia to moje hobby.- Acha! - sapnął Kinkovsi.- Zajmę się też posiłkiem.Toaleta jest w korytarzu.Urwał nagle i spojrzał na leżącego mężczyznę.Przybysz miał zamknięte oczy.W pokoju było cicho i spokojnie.Kinkovsi podniósł klucze od samochodu gościa porzucone na podłodze przed łóżkiem.W milczeniu opuścił pokój i zamknął za sobą ostrożnie drzwi.Wychodząc rzucił ostatnie spojrzenie.Przybysz spał.Za każdym razem Dragosani wybierał inną kwaterę, ale zawsze w pobliżu miasta, które nazywał swoim domem.Nie chciał być rozpoznany.Myślał o używaniu innego nazwiska, pseudonimu, ale odrzucił ten pomysł.Był dumny ze swego nazwiska i ze swojego pochodzenia.Nie z powodu miasta Dragasani i jego geograficznego położenia, ale dlatego, że tutaj został znaleziony.Jego ojcem były szczyty gór Transylwanii, matką żyzna, ciemna ziemia.Miał swoją wersję o prawdziwych rodzicach.To, co zrobili, było prawdopodobnie najlepszym rozwiązaniem.Wyobrażał ich sobie jako Cyganów, młodych kochanków wyrzuconych z taboru.Ich miłość nie mogła przezwyciężyć rodzinnych waśni, a oni kochali się nade wszystko.Dragosani urodził się i został porzucony.Niedawno chciał odnaleźć nieznanych rodziców i dlatego tu przyjechał, choć zdawał sobie sprawę, że było to niemożliwe do wykonania
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|