Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ramaro dowodzi ale ty jesteś starszy stopniem.Andrews uśmiechnął się łagodnie.Leżał na zdeptanej trawie spoglądając przez pętle listowia stojącego na środku obozu drzewa.Śpiwór Dorthy leżał po jednej stronie pnia a posłanie jego i Sutter po drugiej.Zawiesił na jednej takiej ząbkowanej pętli detektor ruchu, który szybko migotał zieloną diodą informując ze nikt się nie zbliża.- Oczywiście - rzekł powoli - mógłbym po prostu powiedzieć mu ze zamierzam wejść do twierdzy, ale zaraz po moim wyjściu w panice połączyłby się z dowództwem orbitalnym i zażądał pozwolenia na rozstrzelanie mnie za pogwałcenie procedury kontak­tu.A oni wyraziliby zgodę.- Daj spokój - powiedziała Angel Sutter.- To prawda - dodał Andrews.- Zgadzasz się ze mną, Dorthy?Siedząc po drugiej stronie kuchenki, na której Sutter podgrzewa­ła gulasz z kurczaka i czarnej fasoli, sporządzony z surowych pół­produktów, specjalnie zamówionych w obozowym automacie ży­wieniowym, Dorthy odparła:- Dlaczego nie? Wiesz jednak, że jestem uprzedzona do tego grubego, seksistowskiego drania.- O rany - rzekł Andrews, unosząc brwi.- Nawet zakłada­jąc, ze to dość trafna ocena, Ramaro nie dlatego rozstrzelałby mnie bez wahania.Zrobiłby to, ponieważ jest karierowiczem.Kiedy utwo­rzono Flotę, przeniósł się z sił policyjnych Większej Brazylii, do­strzegając możliwość awansu.Rzecz w tym, że on lubi hierarchię i dobrze się czuje wykonując rozkazy.Najmłodszy syn drobnego arystokraty - doskonale znam ten typ, ponieważ mamy ich dosyć na Elysium.Nie wierzysz mi, Angel?- Ja należę do Gildii, w której hierarchii przestrzega się równie sztywno jak w C.P.G.B.- odparła - ale nie zamierzam cię roz­strzelać.Przynajmniej jeszcze nie.- No tak, ale znalazłaś się w zespole badawczym jako uczona.Na co liczysz?Sutter odchyliła głowę i wybuchnęła śmiechem.- Co za pytanie! Nie wiem, może chcę zostać szefem wydziału.To byłoby niezłe.Czasem męczy mnie to gówniane zbieranie okazów.Andrews uśmiechnął się.- To żadne ambicje.Natomiast Ramaro.- Podniósł rękę, ucinając w zarodku dobroduszny protest Sutter.- Ramaro rozpie­rają ambicje, chociaż dość ograniczone.Pozostanie we Flocie, nawet jeśli dostanie się na sam szczyt, Boże uchowaj.- A co z tobą, Duncanie - spytała Dorthy.- Czego ty chcesz?- No cóż, podbić galaktykę, rzecz jasna.Myślałem, że to oczywiste.- Czasem, kiedy tak mówisz, mam wrażenie, że nie żartujesz - mruknęła Angel.- I co ty na to, Dorthy? Jakie myśli skrywa ten facet? No dalej, wykorzystaj twój talent w słusznej sprawie.Dorthy, siedząc ze skrzyżowanymi nogami na śpiworze, powie­działa:- Jest ich zbyt wiele, żebym mogła je odczytać.Zadała mu to pytanie podczas poprzedniej wyprawy, kiedy cze­kali aż Sutter wróci z okazami.Spytała, dlaczego tak się gorączkuje i eksploatuje.Ponieważ pracował ciężej niż ktokolwiek w obozie, czytając sprawozdania, wychodząc w teren z zespołem Angel Sutter lub McCarthy'ego po drugiej stronie góry, lub przeprowadzając proste badania w laboratorium.Przez cały czas był zajęty.Dawał z siebie wszystko i tego samego oczekiwał od innych.Tylko Sutter wydawała się odporna na jego żądania, zbywając je wzruszeniem ramion, lub zręcznie sprowadzając go na ziemię.Kiedy Dorthy zapytała go o to, odparł:- Chcesz powiedzieć, że jestem bogaty?Siedzieli przy helikopterze w słabym, czerwonym blasku słońca, wiszącego już tuż nad granią, chylącego się ku zachodowi, lecz wciąż zerkającego na nich z wysoka.Andrews odchylił głowę w tył i słoneczne promienie drwiąco nadały jego rudym włosom barwę zakrzepłej krwi.Dorthy, której talent słabł właśnie po kolejnej bezowocnej sesji, nie mogła zgłębić jego myśli.W końcu odpowie­dział:- Zabawną cechą pieniędzy jest to, że jeśli posiadasz ich dosta­tecznie dużo, to one również posiadają ciebie.Biedacy zawsze myślą, że są niewolnikami pieniądza, ale niewiele mają do stracenia.Są raczej niewolnikami przyzwyczajenia.Po przekroczeniu pewnej sumy, rzecz jasna dość wysokiej, fortuna wymaga więcej od ciebie niż ty od niej.W takiej sytuacji znalazł się mój ojciec.Zapanowała nad mm.Jednak cieszy się wszystkim, co się z nią wiąże: naradami, strategiami, wojnami.No właśnie, wojnami.Walkami na giełdzie, tego typu rzeczami.Czasem w ich wyniku giną ludzie.Rozumiesz, ja jestem najstarszym synem.Odziedziczę to wszystko, ale jeszcze nie tak zaraz.Za sto, może za dwieście lat.Mamy agatherin -jest u nas uprawiany, więc go mamy - i bardzo wysoko rozwiniętą medycynę.Na razie.No cóż.Czy wiesz kogo na Ziemi nazywali złotą młodzieżą?Dorthy skinęła głową, lecz on spoglądał na gąszcz niskich drzew.- Tak - powiedziała.- Nawet spotkałam kilku takich.- To przeważnie spadkobiercy niecierpliwie czekający na swo­je dziedzictwo, chociaż jednym z nich jest mój dobry przyjaciel Talbeck Barlstilkin, który powinien poświęcać więcej czasu na kierowanie kombinatem.Młodzi i bogaci - choć dzięki agatherinowi te słowa stały się prawie synonimami - nieustannie poszukują czegoś innego, jakiejś nowej podniety.Przebywać w ich towarzy­stwie to jak uczestniczyć w nie kończącym się przyjęciu.Dorthy, która raz próbowała tego na Wielkiej Rafie Koralowej (skończyło się, że została sama, naćpana po uszy wnikającym przez skórę narkotykiem z Serenity, i przesiedziała tydzień na jednej z tamtejszych wysp, kiedy zepsuła się jej łódź) pokiwała głową, ale Andrews nie czekał na potwierdzenie.- Oglądanie wschodu słońca ze szczytu Arul Terrek na Nowej Rosji, jazda na nartach z Lodowca Światów na Nowej Ameryce, wspinaczka na kratery Taryszczina na Nowej Ziemi, trekking przez rezerwat Filipin na Ziemi, kolacja nad Morzem Kryształowym na Ruby.Setka wciąż przenoszących się grup hedonistów.Och, niektó­rzy z nich mają jakieś obowiązki, które od czasu do czasu wykonują, a nieliczni, jak mój przyjaciel Talbeck, uciekają przed bogactwem.Nawiasem mówiąc, cytowałem fragment powieści „Całe to lato”.- Nie sądziłam, że ludzie nadal czytują powieści.- Może nie na Ziemi, ale na Elysium ta forma sztuki odrodziła się.Mówi się nawet o powrocie do drukowania książek, takich jak ta twoja.Chciałem powiedzieć, że nie odpowiada mi taki styl życia.W naszych czasach wielu ludzi gardzi nauką, twierdząc, że nie pozostało już nic godnego odkrycia, a poza tym spójrzcie, czego nauka dokonała w Wieku Marnotrawstwa.No cóż, studiowałem biologię ponieważ moja rodzina zrobiła pieniądze na agatherinie, który w stanie surowym jest przecież tylko chorobą roślin.Dzisiaj prowadzimy rozmaite interesy, ale na początku mieliśmy tylko agatherin i zrujnowany zamek.Zajmij się czymś przez dłuższy czas, a urośniesz w siłę, choćby tylko na zasadzie inercji.Sądzę, że pomogło mi moje nazwisko.W ten sposób udało mi się zostać kierow­nikiem naukowym tej ekspedycji, kiedy - jak wielu jej członków - przeszedłem z sekcji badawczej Gildii do nowo utworzonej Floty mającą rozprawić się z wrogiem.Nie wyjaśnił jednak, dlaczego porzucił rodzinę i wstąpił do Gildii, a zanim zdążyła go o to spytać, wróciła Sutter.Teraz, patrząc na zielone błyski rzucane przez diodę na jego twarz, gdy leżał wyciągnięty jak książę odpoczywający w seraju, Dorthy rozmyślała o jego subtelnych i podstępnych gierkach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript