[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nie przepadał za robotami, lecz zdecydował, że chyba uda mu siękoegzystować z tymi dwoma.Schylił się, aby dokładniej obejrzeć Błękitnego Maxa. Cały czas przebywasz w środku? Mogę funkcjonować niezależnie lub w połączeniu odpowiedział Max. Niewiarygodne stwierdził Han i stuknął palcem w głowę Bolluxa. Zamknij się.Gdy brązowe połówki plastronu zakryły Maxa, Han zwrócił się do Chewie ego: Wspólniku, znajdz miejsce dla tego manekina, dobrze? Pojedzie z nami. Spojrzał naJessę. Czy coś jeszcze? Może kapela wojskowa?Nie zdążyła odpowiedzieć na tę złośliwość.Klaksony i syreny alarmowe zawyłyogłuszająco, a megafony donośnie wzywały ją do punktu dowodzenia bazy.Wszyscyznajdujący się w hangarze mechanicy cisnęli narzędzia na podłogę i podążyli w stronęstacji alarmowej.Jessa rzuciła się w stronę punktu dowodzenia, a Han nakazawszyChewbacce pozostanie przy statku, pobiegł za nią.Mijali po drodze całe kompleksy budynków.Wokół nich chaotycznie przemieszczały sięrzesze ludzi, obcych istot i robotów, zagradzając im drogę i zmuszając do raptownychuników.Centrum dowodzenia znajdowało się w zwykłym bunkrze, ale po pokonaniuprowadzących do niego schodów Han i Jessa weszli do świetnie wyposażonego centrumoperacyjnego.Większą jego część zajmował olbrzymi rozświetlony hologram, imitacjaotaczającego ich systemu słonecznego.Słońce, planety i inne ważniejsze ciała niebieskiebyły oznaczone różnymi kolorami. Czujniki zarejestrowały nieokreślony sygnał, Jesso oznajmił jeden z dyżurnychoficerów, wskazując na żółty punkt na krańcu systemu. Czekamy na jegoidentyfikację.Jessa przygryzła wargę i wraz ze wszystkimi obecnymi, w napięciu wpatrywała się wmonitor kontrolny.Han przysunął się do niej.%7łółty punkt nieustannie zbliżał się kuśrodkowi monitora, ku białej plamie symbolizującej planetę, na której się znajdowali.Jego prędkość raptownie zmalała i sensory odczytały wysyłane ze statku sygnały.Wchwilę pózniej obiekt zwiększył prędkość i zniknął z ekranu monitora. To był statek należący do floty rządowej, korweta objaśnił oficer. Wypuściłacztery myśliwce, a sama wróciła w nadprzestrzeń.Prawdopodobnie zdołała wyśledzićnaszą obecność i udała się po posiłki, zostawiając myśliwce, żebyśmy mieli zajęciedopóki nie wróci.Nie mam pojęcia, dlaczego przybyli na poszukiwania właśnie do tegosystemu.Han zdał sobie sprawę, że oficer dyżurny wpatrywał się w niego oskarżycielsko.Prawdęmówiąc, oczy wszystkich zebranych w centrum dowodzenia skierowane były na Hana,niektórzy nawet sięgnęli po broń. Jess zaoponował, szukając jej wzroku powiedz, czy kiedykolwiek sprzedałemkogoś Espo?Przez chwilę na twarzy dziewczyny odmalowywało się wahanie. Myślę, że gdyby to była twoja robota, nie czekałbyś, aż się pojawią przyznała. Apoza tym wydaje mi się, że gdyby byli pewni, że tutaj jesteśmy, uderzyliby znienackadużymi siłami.Jednak musisz przyznać, Solo, że te dwa wydarzenia dziwnie zbiegły sięw czasie.Postanowił zmienić temat rozmowy. Dlaczego korweta nie powiadomiła o tym za pomocą transmisji z nadprzestrzeni? Niebyli przecież aż tak daleko od bazy, żeby nie mogli wezwać wsparcia.29@ Han Solo na krańcu gwiazd Na tym terenie występują liczne anomalie gwiezdne odrzekła automatycznie Jessa,wpatrując się uważnie w monitor. Dzięki zakłóceniom w hiperprzestrzeni udało nam sięich zlokalizować.Jaki jest szacunkowy czas przybycia myśliwców? spytała oficera. Niecałe dwadzieścia minut padła odpowiedz.Głęboko westchnęła. Oprócz myśliwców nie mamy tutaj żadnych jednostek bojowych.Nie ma sensu tegoukrywać.trzeba przygotować się do walki.Wydać rozkaz ewakuacji.Spojrzała na Hana. Obce myśliwce to najprawdopodobniej typ IRD, dadzą sobie łatwo radę ze wszystkimimaszynami, jakie mam do dyspozycji.Potrzebuję zyskać nieco czasu, a nie mamtutaj nikogo, kto miałby za sobą loty bojowe.Czy pomożesz nam? Czuł na sobieciężkie spojrzenie wszystkich obecnych.Ujął Jessę pod ramię.Odciągnął ją na bok ipogłaskawszy po policzku, rzekł cicho: Droga Jess, to nie należy do naszej umowy.Pamiętasz, co ci mówiłem o Domu StaregoKosmonauty? Nie mam najmniejszej ochoty popełniać samobójstwa. Chodzi o życie! odparła porywczo. Nie zdołamy ewakuować się na czas, nawetgdybyśmy zostawili cały sprzęt.Jeżeli zajdzie taka konieczność, wyślę niedoświadczonychpilotów na spotkanie tych myśliwców, ale dobrze wiesz, jaki los czeka ich w potyczce zestarymi wyjadaczami z Espo
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|