Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Rozumiem, \e Jeedai w końcu się pokazali? - zapytał Tsavong Lah.Trzaskpękających chelipedów uświadomił mu, \e jego yanskak się ugotował.Wojenny mistrzodwrócił się i wyciągnął zwierzę z wrzątku gołymi palcami - \aden oficer w arcyprze\uwałni Sunuloka nie ośmieliłby się posłu\yć przewidzianymi do tego celu kościanymi szczypcami-a potem ściągnął pokrytą łuskami skórę a\ do ogona.- Ilu uchodzców ocalili?-Obawiam się, \e wszystkich, mój wodzu, albo prawie wszystkich.- Seff pochyliłagłowę.- Blokada zakończyła się fiaskiem, a nasza flota została pokonana.- Pokonana? - Tsavong Lah złapał yanskaka za grzbietowe kolce i uniósł do ust.Jaksię spodziewał, mięso okazało się aromatyczne i jędrne, zaprojektowane przez najlepszychmistrzów przemian, aby dobrze smakowało i miało wartość od\ywczą.- Jesteś tego pewna?Seef wyciągnęła coufee, chwyciła za ostrze i podała rękojeścią naprzód wojennemumistrzowi.- Wstyd mi przynosić taką wiadomość, ale stra\nicy widzieli wszystko doskonale -odrzekła.-Nieprzyjacielska flotylla okazała się o wiele liczniejsza i silniejsza, ni\ wynikało zdoniesień naszych szpiegów.Co więcej, wrogowie posłu\yli się bronią, którą wcią\ jeszczeanalizująnasi mistrzowie przemian.- Yuuzhanka opuściła jeszcze ni\ej głowę, nie chcącobrazić wojennego mistrza spoglądaniem w jego oczy podczas przekazywania ostatniej,najbardziej niepomyślnej wiadomości.- Dowódcy ich gwiezdnych niszczycieli zdołali nawetpochwycić jeden z naszych okrętów liniowych,  Aowcę - dodała.- W nienaruszonym stanie? - zapytał Tsavong Lah.- Obawiam się, \e najwy\ej lekko uszkodzony - odparła ponuro Seef.- To ciekawe - mruknął wojenny mistrz.- Muszę sam to zobaczyć.- Zapamiętujące chilaby wartowników ju\ niedługo zostaną dostarczone na pokład Sunuloka - oznajmiła młoda Yuuzhanka.Tsavong Lah kiwnął głową.- A je\eli chodzi o to - powiedział, wskazując coufee - nie będzie konieczne.- Gestemodsunął broń na bok.- Oczekiwaliśmy właśnie takiego rozwoju sytuacji.- Doprawdy? - Seef sprawiała wra\enie bardziej oszołomionej ni\ uspokojonej. - W końcu Jeedai pozwolili, \eby emocje doprowadziły ich do zguby.- Chocia\ starałsię osiągnąć ten cel od czasu zdobycia planety Duro, czuł się dziwnie rozczarowany.Spodziewał się, \e nieprzyjaciele oka\ą się godniejszymi przeciwnikami, którzy nie pozwoląsię tak łatwo wodzić za nos.- Seef, poproś odczytywaczy, \eby się zorientowali, czy bogowiezechcą wyrazić zgodę na dwa niespodziewane ataki.Jeden na Borleias, a drugi na Reecee.- Reecee, mój panie? - odezwał się stojący za jego plecami mistrz taktyków.-Zamierzamy ominąć gwiezdne stocznie Bilbringi?- Na razie.- Tsavong Lah poło\ył dłoń na ramieniu Seef, obrócił Yuuzhankę idelikatnie pchnął w stronę wyjścia.Pochylił się, aby oderwać chelipedy yanskaka, a pózniejuniósł wysoko nad głowę, aby mogli je zobaczyć wszyscy jedzący posiłek w arcyprze\uwalnioficerowie.-Najwy\szy czas przygotować kleszcze, moi wojownicy - dodał na tyle głośno,aby go usłyszeli.Napiął mięśnie i z cichym klekotem złączył obie części.- Jesteśmy gotowi przystąpić do realizacji bitewnego planu  Coruscant - dodałtriumfująco. ROZDZIAA30Nom Anor miał wąskie wargi, wielokrotnie złamaną kość nosową i czarny playerinboi w specjalnie przystosowanym oczodole.Jego koścista i wymizerowana twarz była,przynajmniej z punktu widzenia rycerzy Jedi, chyba najlepiej znaną yuuzhańską twarzą wcałej galaktyce.Nie mo\na byłoby tego samego powiedzieć o skaczącej obok niegoupierzonej obcej istocie.Stawy kolanowe jej nóg umo\liwiały zginanie dolnych kończyn dotyłu, a nie do przodu.Stworzenie miało cienkie uszy, parę spiralnie skręconych czułków,skośne oczy, szerokie usta i porośnięte delikatnymi piórkami bokobrody.Jacen jeszcze nigdynie widział istoty takiej rasy, ale odnosił niesamowite wra\enie, \e skądś ją zna.W pół drogi do celu -to znaczy wiodącej na ni\szy poziom pochylni, na której Gannernieumyślnie ubli\ył yuuzhańskiemu wojownikowi -upierzona istota przystanęła i zwróciłagłowę w stronę starszego Solo.Trudno było mieć pewność przez dwie warstwypółprzezroczystych błon okiennych i z odległości przekraczającej sto metrów, ale chybawpatrywała się prosto w niego.Nie odwracała głowy tak długo, \e Jacen poczuł na plecachzimny dreszcz.Dopiero wtedy obca istota szelmowsko się uśmiechnęła i w kilku długichsusach pokonała z ka\dą chwilą coraz większą odległość dzielącą ją od Noma Anora [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript