[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Którzy? - spytałam, bo przecież było ich dwóch.- Co się głupio pytasz? Przecież Leszek z Teresą są w Ameryce.- A co? W Ameryce nie ma rozwodów?- Chcesz wiedzieć czy nie? - zdenerwowała się.- No, chcę.- Robert z Ula.- Co ty powiesz? - zdziwiłam się.- Dopiero co szedł na wywiadówkę.- A co to ma do rzeczy?- Właściwie nic - mruknęłam.- Jestem dziś trochę rozkojarzona.- Na pewno zostanie zwołana narada rodzinna - powiedziała Julia na zakończenie naszej rozmowy.Po godzinie znowu zadzwonił telefon.Tym razem to była Edyta, żona Michała, brata Julii.- Robert z Ula się rozwodzą.- Coś takiego? A ja myślałam, że wyjeżdżają na wakacje - zakpiłam.Po chwili znowu musiałam podnieść słuchawkę.Zaczynał mnie trafiać nagły szlag, bo przez te telefony nie mogłam skoncentrować się na tłumaczeniu.- Cześć Anka.- Poznałam głos mojej kuzynki Alki.- Robert z Urszulą się przypadkiem nie rozwodzą? - syknęłam.- A skąd wiesz?Była wyraźnie zaskoczona.Przy czwartym telefonie przeklęłam paskudnie i ryknęłam do słuchawki:- Wiem wszystko o Robercie i Uli.- Cieszę się bardzo - odpowiedział mi nieznajomy męski głos.- Może i ze mną podzieli się pani tymi wiadomościami?- Rozwodzą się - powiedziałam zrezygnowanym tonem.-Jeszcze pan o tym nie słyszał?- Niestety, nie.A kto to jest Robert? - pytał spokojnie.- Syn ciotki mojej mamy, która jest córką swojego ojca, a on bratem matki tego syna - wytłumaczyłam mu szybko.- Przepraszam, ale nie bardzo rozumiem.Może trochę jaśniej - poprosił.- Proszę bardzo - zgodziłam się.- Ja jestem wnuczką tego faceta, który jest bratem tej matki, której syn się właśnie rozwodzi.Mężczyzna chrząknął niepewnie.- Przykro mi, ale nigdy nie byłem mocny w powiązaniach rodzinnych, niemniej bardzo pani współczuję.A teraz, czy mogłaby mnie pani skontaktować z panem Adamem?Natychmiast oprzytomniałam.Pomyślałam, że to może jakiś wspólnik i uda mi się przechwycić kolejną wiadomość.- Deszcz zielonych liści - powiedziałam.W słuchawce zapanowała cisza.- Jakich zielonych? - spytał mężczyzna po chwili, zdziwiony.- No, zielone liście, na wiosnę - mruknęłam, bo zorientowałam się, że to nie ta osoba.- Proszę pani - podniósł głos - czy pani sobie żarty ze mnie stroi? Ja jestem poważnym człowiekiem i muszę natychmiast rozmawiać z panem Adamem.- Zaraz go poproszę - ofiarowałam się zniechęconym głosem.Adam przyszedł po chwili i z rozmowy wywnioskowałam, że tamten facet jest zainteresowany złożeniem dużego zamówienia na jakieś foldery.Adam odłożył słuchawkę i spojrzał na mnie z politowaniem.- Coś ty mu nagadała o jakichś liściach?- A tak sobie, chciałam go rozśmieszyć.Podszedł do drzwi i odwrócił się.- A jak tam twoja Lalunia?- A czemu pytasz? - zaniepokoiłam się.- Byłaś nią za granicą, dobrze się sprawowała?- Rewelacyjnie.- A z mężem się widziałaś?- Adaś - wstałam z fotela - coś ty taki ciekawski?- Tak sobie pytam, porozmawiać nie wolno?- Uważaj, żebym ja z tobą nie porozmawiała, bo na wiele pytań bałbyś się odpowiedzieć.Zmrużył oczy.- Jesteś ostatnio jakaś nerwowa - stwierdził.- A bo do samochodu mi się włamali.- Odpowiedziałam szybko i celowo.Chciałam zobaczyć jego reakcję.- Ukradli coś?Był całkowicie spokojny.- Wyobraź sobie, że nie.To chyba jakieś cepy, wszystko mieli pod ręką, a nic nie zabrali.- Może szukali czegoś innego?- Narkotyków czy złota? - zakpiłam.Wzruszył ramionami.- No bo czego jeszcze można szukać - myślałam głośno, obserwując Adama - pieniędzy, dokumentów, papierków.- Jakich papierków? - podchwycił natychmiast.- Po cukierkach, z notesu, chusteczek higienicznych - udawałam beztroskę.Adam wyraźnie się wahał.Prawdopodobnie ciekawość zżerała mu duszę, ale nie wiedział, czy powinien kontynuować ten temat.- Nie wiem, o czym mówisz - powiedział w końcu zupełnie bez sensu.Uśmiechnęłam się.- A mnie się wydaje, że doskonale wiesz.- Może mnie zatem oświecisz.- Myślę, że ty miałbyś mi do powiedzenia o wiele więcej.- O czym ty mówisz do cholery? - zdenerwował się.- O niczym, kochany, po prostu rozmawiamy.Odwróciłam się do niego tyłem i usiadłam za biurkiem.Stał jeszcze chwilę niezdecydowany i w końcu wyszedł bez słowa.Teraz nie pozostało mi nic innego, jak czekać na jego reakcję.Gdybym wtedy wiedziała, co spowoduję tym swoim głupim gadaniem.Ale było już za późno i w ogóle ta rozmowa szybko wywietrzała mi z głowy, bo wciągnięto mnie w sam środek rodzinnego skandalu.Narada odbyła się w sobotę po południu.Nie wiem, po co i mnie zaproszono, bo byłam jedyną przedstawicielką młodego pokolenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|