Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Założę się, że będą mieli dla ciebie laboratorium." Milot odsunął jego sprzeciwy.Lian otworzył usta, żeby odpowiedzieć, kiedy rozległ się dzwonek jego komunikatora.Wyciągnął go z kieszeni i jego serce zabiło mocniej na widok imienia Nevaira."Jakiś problem, doktorze?" Zapytał Milot.Lian westchnął."Mam nadzieję, że nie."T ł u m a c z e n i e : L i l a h B e t a : M a ł g o s i aT ł u m a c z e n i e : L i l a h B e t a : M a ł g o s i a Nacisnął przycisk."Lepiej dla ciebie jak będziesz w drodze powrotnej do katedry!" Warknął Nevair."Cześć, skarbie.Nie, zostaję na kilka dni u przyjaciół." Lian wiedział, że Nevair nie uznatakiej wymówki, ale musiał spróbować."Nie masz tu przyjaciół.Dopiero tu przyjechałeś.Gdzie jesteś? Wyślę po ciebie Sheana."Powiedział Nevair."Nie.Nic mi nie jest, Nevair.Zobaczymy się za kilka dni." Nie chciał mieszać Nevaira wswoje problemy."W tej chwili powiedz mi gdzie jesteś!" Ryknął Nevair.Lian rozłączył się.14"Czy twój partner wkrótce do nas dołączy?" Milot skinął głową w stronę komunikatoraLiana.Lian wsunął urządzenie do kieszeni."Nie, jeśli ma trochę zdrowego rozsądku." Warknął Lian."Jest na tyle zajęty, że nie musijeszcze mnie ścigać.""Usiądz, mój kucharz przygotował jedzenie.Możesz je przeszukać, zobaczyć czy cośwygląda na zatrute i opowiedzieć mi o swoim kawalerze."Lianowi zaburczało w żołądku.Roześmiał się z zażenowaniem."Chyba głupio będzie powiedzieć, że nie jestem głodny.""W rzeczy samej." Zgodził się Milot.14 Ale to babskie:PT ł u m a c z e n i e : L i l a h B e t a : M a ł g o s i aT ł u m a c z e n i e : L i l a h B e t a : M a ł g o s i a "Chodz, doktorze." Powiedział Blaine."Założę się, że masz kilka wystrzałowych historyjekdo opowiedzenia."Lian roześmiał się."Jakaś się znajdzie."Potrawy znajdujące się na stole mógłby nakarmić dwudziestoosobową rodzinę, jednakusiedli przy nim tylko we trzech.Widząc minę Liana, Milot wzruszył ramionami."Czasami na obiad schodzi się cała rodzina.Lubię mieć dla nich miejsce.""Masz dużą rodzinę?" Zapytał Lian."Powiększoną.Mam cztery siostry i dwóch braci.Każde ma co najmniej jedno dziecko.Matka Blaine'a, moja siostra, zmarła w połogu, więc go zatrzymałem."Milot mówił tak jakby Blaine był szczeniakiem, który poszedł za nim do domu.Widzącserdeczny uśmiech jaki Blaine posłał wujowi, Lian nie skomentował tego."Miałeś ogromne szczęście. Powiedział Lian Blaine'owi.Wspomnienia jego samotności pośmierci rodziców ścisnęło go za serce.Blaine wzruszył ramionami."Ktoś z rodziny by mnie wziął.Tacy właśnie są."Służący położył na stole bochenek gorącego chleba.Lian przeskanował go i potrząsnąłgłową."Chleb nie jest zatruty."T ł u m a c z e n i e : L i l a h B e t a : M a ł g o s i aT ł u m a c z e n i e : L i l a h B e t a : M a ł g o s i a Milot westchnął."Zwietnie.Kocham mój chleb."Ponieważ mężczyzna nie miał ani dekagrama nadwagi, Lian przypuszczał, że musiałuwielbiać też ćwiczenia.Milot wyglądał na mężczyznę koło czterdziestki, ale będąc smoczymzmiennym mógł mieć ze sto lat i Lian nawet by o tym nie wiedział.Lian wziął gryza."Smaczny."Blaine kiwnął głową, usta miał wypchane jedzeniem."Opowiedz mi o swoim mężczyznie.Jaki on jest?" Zapytał Milot.Lian wzruszył ramionami."Władczy."Milot roześmiał się."Wielu facetów jest władczych.""Tak, ale nie ci, z którymi zazwyczaj się zadaję.Jest smoczym zmiennym i uważa, żejesteśmy partnerami.Ja wciąż nie jestem przekonany." Wyznał Lian.Blaine upuścił widelec."Kiedy uprawialiście seks?""Blaine! Nie zadaje się innym pytań kiedy uprawiali seks." Milot zwęził oczy i zaprzeczyłsam sobie zadając pytanie."Na tyle dawno by pokazał się znak?"T ł u m a c z e n i e : L i l a h B e t a : M a ł g o s i aT ł u m a c z e n i e : L i l a h B e t a : M a ł g o s i a Lian pokręcił głową."Uprawialiśmy seks rano i wczoraj.""Ach, więc masz jeszcze czas by się przekonać.Jak się nazywa?"Lian rozdzielił kromkę i rozejrzał się po pomieszczeniu."Wolałbym nie mówić.Nie chcę wpakować go w tarapaty swoim ukrywaniem się."15Milot pokręcił głową."Chłopcze, nikt tu na ciebie nie doniesie.A teraz mi powiedz." Lian nie potrafił zignorowaćrozkazu."Nevair Dragonfang." Wymamrotał.Milot skoczył na równe nogi."Musimy cię zwrócić.""Hej! Myślałem, że to nieważne!" Dąsał się Lian."Myślałem, że wspomnisz jakiegoś pomniejszego arystokratę albo nawet pół smoka, aleDragonfanga się nie porzuca." Na twarzy Milota pojawiła się panika."Nie porzuciłem go.Wrócę jak tylko przyjedzie mój zespół medyczny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript