Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadal jestem zdania, że mogą posiadać jeszcze nie ujawnione siły.Niewykluczone, że narażamy tych cywilów na wielostronne ryzyko - terroryzm, prowokacje.A jeśli zostaną zaatakowani znienacka? Widziałem już takie rzeczy.- A wtedy będziesz miał wszelkie uzasadnienie, jakiego po­trzebujesż, by zastosować ostre sankcje, prawda? - odparł Kalens.Borfontein myślał chwilę nad tą uwagą.- Czy sądzisz, że Sterm tego się właśnie spodziewa? - Jego ton zdradzał, że dopiero w tej chwili zrozumiał, o co chodzi.- Nie jestem pewien - odpowiedział Kalens z rezerwą.­Próby dajścia do prawdziwych motywów Sterma, to coś podobnego do obierania cebuli.Ale gdy przemyśleć to, co powiedział, to jeśli nie będzie oporu - wygrywamy automatycznie; jeśli zaś będzie, to Chirończycy zostaną zmuszeni do wykonania pierwszego pociąg­nięcia, co da nam wolną rękę dla reagowania i jasne usprawied­liwienie, które zadowoli naszych ludzi.co jest tym ważniejsze wobec zbliżających się wyborów.Musisz się więc w końcu zgodzić, Joe, że ten program ma poważne zalety.ROZDZIAŁ TRZYNASTYBernard Fallows podwinął opadający mankiet koszuli i cofnął się, by ogarnąć wzrokiem główną sypialnię nowego, tymczasowego miejsca zamieszkania jego rodziny, niedaleko od bazy promowej na przedmieściach Franklina.Osiedle składał się z około stu oddzielonych żywopłotami domków, rozmieszczonych w grupach po cztery wśród drzew podobnych do palm.Dawało to miłe wrażenie intymności, nie wywołując równocześnie poczucia izolacji.Osiedle było faktycznie samowystarczalną wspólnotą, znaną pod nazwą Cordova Village.Znajdował się w nim: jeden duży otwarty basen w kształcie liścia koniczyny, drugi, kryty, położony w pobliżu hali sportowej i boisk; restauracja i bar przylegające do obszernej świetlicy, wykorzystywanej także jako mała sala gier; rozrywkom gaś służyły w osiedlu: laboratorium, warsztat i pracownie artys­tyczne, wszystko w pełni wyekwipowane, jak również pełny zestaw instrumentów muzycznych.Ze stacji końcowej pod głównym budynkiem odjeżdżały wagony kolei podziemnej na poduszce magnetycznej, zwanej maglewem, napędzanej liniowymi silnikami indukcyjnymi - w jedną stronę do centrum Franklina, w drugą zaś do lądowiska promów kosmicznych i dalej do stacji położonych wzdłuż Półwyspu Mandela.Na słonecznym, błękitnym niebie płynęło parę chmurek, przyjem­ny ciepły wietrzyk przynosił ożywcze, wiejskie aromaty od wzno­szących się na południu pagórków.Fallows ciągle jeszcze nie mógł oswoić się z myślą, że wszystko to istniało naprawdę i nie było obrazem rzutowanym przez projektory spod dachu segmentu Wielkiego Kanionu, dochodzące zaś bez przerwy przez otwarte okna salonu na parterze stłumione ryki silników wydawane były przez promy kosmiczne, nieustannie krążące między statkiem i miejscem, które dla jego mieszkańców miało stać się teraz ich drugim domem.Gdy myśli Bernarda pochłaniała sprawa przenosin na nowe miejsce zamieszkania, w jego umyśle odbywał się równo­cześnie proces adaptacji.Rzeczy były już rozpakowane, a Jean sama zdecyduje, gdzie rozmieścić ich jeszcze leżącą na wierzchu resztę.Przeprowadzka odbyła się szybko i gładko, przede wszystkim dlatego, że Chirończycy wyposażyli dom we wszystko, z ręcznikami i bielizną pościelową włącznie.Dzięki temu Fallowsowie mogli zostawić w przechowalni na lądowisku większość swoich rzeczy aż do czasu, póki nie zamieszkają gdzieś na stałe.Jeszcze bardziej zaś zdumiał ich gatunek tego wszystkiego, co otrzymali od Chirończyków.Szafy, komody i toaletka, które tworzyły meblościankę koło drzwi do łazienki, były staroświeckie w stylu, ale wykonane z prawdziwego drewna o pięknych słojach, mistrzowsko rzeźbionego.Drzwi i szuflady były doskonale dopa­sowane i otwierały się za dotknięciem palca.Wszystkie tkaniny były miękkie, o skomplikowanych wzorach tkanych, a nie druko­wanych laserowo; dywany z naturalnego włókna, które przypomi­nało w dotyku dwudziestowieczne ręcznie tkane puszyste dywany z Axminster czy z Wilton; armaturę w łazience odlano z meta­lizowanego kryształu, który lekko fluoryzował; ogrzewanie i kli­matyzacja działały bezgłośnie.Na Ziemi taki dom kosztowałby przynajmniej sto tysięcy - pomyślał Fallows.Nie był pewny, czy Chirończycy nadal pozostawali właścicielami osiedla i wynajęli je Misji na pewien czas, czy załatwiono to inaczej, ale list od Merricka, przydzielający Fallowsowi mieszkanie na Chironie nic nie wspominał o płaceniu czynszu.Bernard, pałając chęcią jak najszybszego opuszczenia Mayflowera II, po krótkim wahaniu zdecydował nie pytać o to.Nucąc cicho pod nosem przespacerował się korytarzem, by obejrzeć pokój, który Jay wybrał dla siebie.Pod jedną ze ścian leżał w nieładzie stos pudeł i skrzynek Jaya, na nich zaś poroz­rzucane książki, mapy, narzędzia oraz sterta zwierciadeł i przyborów optycznych, które Jay wyłudził przed miesiącem od Jerry'ego Pernaka pod pozorem, że będzie budował mikroskop holograficzny.Szkielet rozebranego komputera sterowania procesami produkcyj­nymi leżał na podłodze przy łóżku, koło niego zaś jeszcze więcej pudeł, hełm wojskowy oraz pas amunicyjny - pamiątka z obowiąz­kowego przysposobienia wojskowego na Mayflowerze II, jak również złom ze średniej wielkości sprzęgła hydraulicznego, którego przeznaczenie było całkowicie tajemnicze.Sam Jay znikł od rana, udając się na wyprawę badawczą.Bernard wzruszył ramionami.Jeśli Jay chce sobie odłożyć porządkowanie aż do wieczora, kiedy będzie umęczony, to jego sprawa.- Bernie, tego już za wiele - dobiegł głos Jean z holu o piętro niżej.- Nigdy się do tego nie przyzwyczaję.- Bernard uśmiech­nął się pod nosem i wyszedł z pokoju Jaya, by wstąpić do otwar­tej kabiny windy koło górnego podestu biegnących łagodnym łu­kiem schodów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript