WÄ…tki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz Muffat już nie wÄ…tpiÅ‚; wa-liÅ‚y siÄ™ resztki jego godnoÅ›ci.Fauchery poczuÅ‚ ulgÄ™, a gdy zobaczyÅ‚ rozpromienionÄ… hrabinÄ™,zachciaÅ‚o mu siÄ™ okropnie Å›miać.Wszystko to wydawaÅ‚o mu siÄ™ komiczne.% Ach, tym razem to ona! % krzyknÄ…Å‚ la Faloise, który nie rezygnowaÅ‚ z żadnego żartu, sko-ro wydawaÅ‚ mu siÄ™ dobry.% O! Nana, patrzcie tam, widzicie, kto wchodzi?% Milcz, idioto! % szepnÄ…Å‚ Filip.% Ależ mówiÄ™ wam! GrajÄ… jej walca, do diaska, to ona!.Jak to! Nie widzicie? Przyciskaich troje do serca, mego kuzyna, mojÄ… kuzynkÄ™ i jej małżonka, nazywajÄ…c ich swymi kotkami.Ach, wzruszajÄ… mnie takie sceny rodzinne.ZbliżyÅ‚a siÄ™ do nich Stella.Fauchery prawiÅ‚ jejkomplementy, a ona, sztywna w swej różowej sukni, patrzaÅ‚a na niego ze zdziwionÄ… minÄ…milczÄ…cego dziecka, rzucajÄ…c spojrzenia to na ojca, to na matkÄ™.Daguenet także serdecznieuÅ›cisnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ dziennikarzowi.Tworzyli uÅ›miechniÄ™tÄ… grupÄ™, a za nimi wÅ›liznÄ…Å‚ siÄ™ pan Venot,obejmujÄ…c ich sÅ‚odkim spojrzeniem Å›wiÄ™toszka, szczęśliwy, że te ostatnie przejawy rozprzÄ™-żenia przyspieszÄ… zwrot ku drogom zgodnym z wolÄ… OpatrznoÅ›ci.Tymczasem w zawrotnym walcu ciÄ…gle brzmiaÅ‚y kaskady Å›miechu i zmysÅ‚owego upojenia.Jak przypÅ‚yw morza wzbieraÅ‚ w starym paÅ‚acu nastrój zabawy.Orkiestra wydobywaÅ‚a treleflecików i stÅ‚umione westchnienia skrzypiec.OlÅ›niewajÄ…cy blask niczym pyt sÅ‚oneczny padaÅ‚ze Å›wieczników na genueÅ„skie aksamity, zÅ‚ocenia i malowidÅ‚a.TÅ‚um goÅ›ci zwielokrotniony wlustrach zdawaÅ‚ siÄ™ powiÄ™kszać w rosnÄ…cym gwarze.WÅ›ród uÅ›miechów dam siedzÄ…cych podÅ›cianami spacerowaÅ‚y dokoÅ‚a salonu pary objÄ™te wpół, a podÅ‚oga jeszcze bardziej uginaÅ‚a siÄ™pod nimi.W ogrodzie blask padajÄ…cy z lampionów oÅ›wietlaÅ‚ dalekim refleksem pożaru czarnecienie przechadzajÄ…cych siÄ™, którzy w gÅ‚Ä™bi alei szukali Å›wieżego powietrza.ChwiejÄ…ce siÄ™mury paÅ‚acu i ten ognisty blask nad ogrodem wyglÄ…daÅ‚y jak stos, na którym pÅ‚onÄ…Å‚ starożytnyhonor hrabiowskiego domu.NieÅ›miaÅ‚a wesoÅ‚ość, której pierwsze odgÅ‚osy Fauchery usÅ‚yszaÅ‚pewnego kwietniowego wieczoru w dzwiÄ™ku jakby tÅ‚ukÄ…cego siÄ™ krysztaÅ‚u, zaczęła powolinabierać Å›miaÅ‚oÅ›ci i przechodzić w szaleÅ„stwo, by w peÅ‚ni wybuchnąć podczas tej zabawy.Szczeliny w murach domu rysowaÅ‚y siÄ™ coraz wyrazniej, zapowiadajÄ…c jego bliskie runiÄ™cie.Zdeprawowane rodziny pijaków z przedmieść koÅ„czÄ… siÄ™ przez potwornÄ… nÄ™dzÄ™, brak chleba i186 alkoholowe szaleÅ„stwo, które ludzi wyniszcza.Tu, gdy wobec nadchodzÄ…cej ruiny nagroma-dzonych i naraz podpalonych bogactw walc grat podzwonne starego rodu, Nana, niewidzial-na, rozpoÅ›cieraÅ‚a nad tym balem swe giÄ™tkie ciaÅ‚o, rozkÅ‚adaÅ‚a to Å›rodowisko fermentem swe-go zapachu, który nasycaÅ‚ ciepÅ‚e powietrze w rytm szelmowskiej muzyki.W dniu Å›lubu koÅ›cielnego wieczorem hrabia Muffat wszedÅ‚ do sypialni żony, gdzie nie za-glÄ…daÅ‚ od dwóch lat.Hrabina, bardzo zaskoczona, najpierw siÄ™ cofnęła, lecz uÅ›miechnęła siÄ™swoim czarujÄ…cym uÅ›miechem, który ciÄ…gle miaÅ‚a na twarzy.On coÅ› beÅ‚kotaÅ‚ bardzo zażeno-wany.Wówczas ona zaczęła mu prawić moraÅ‚y.ZresztÄ… żadne z nich nie odważyÅ‚o siÄ™ naszczerÄ… rozmowÄ™.Stwierdzili tylko, że religia żąda od nich wzajemnego przebaczenia; za-warli cichÄ… umowÄ™, że oboje zachowajÄ… peÅ‚nÄ… swobodÄ™.Ponieważ hrabina przed wejÅ›ciem dołóżka jakby siÄ™ wahaÅ‚a, zaczÄ™li rozmawiać o interesach.Hrabia zaproponowaÅ‚ sprzedaż Bor-des, a ona zgodziÅ‚a siÄ™ natychmiast.Mieli przecież wielkie potrzeby, wiÄ™c postanowili po-dzielić siÄ™ pieniÄ™dzmi.To ostatecznie ich pojednaÅ‚o.Muffat poczuÅ‚ naprawdÄ™ ulgÄ™ w swychwyrzutach sumienia.Tegoż dnia, gdy Nana drzemaÅ‚a okoÅ‚o godziny drugiej, Zoè pozwoliÅ‚a sobie zapukać dodrzwi sypialni.ZasÅ‚ony byÅ‚y rozsuniÄ™te i w cichym półmroku dmuchaÅ‚ przez okno ciepÅ‚y po-wiew.ZresztÄ… mÅ‚oda kobieta już wstawaÅ‚a, choć byÅ‚a jeszcze osÅ‚abiona.OtwarÅ‚a oczy i spy-taÅ‚a:% Kto tam?Zoè chciaÅ‚a odpowiedzieć, lecz Daguenet wtargnÄ…Å‚ do pokoju i sam siÄ™ zaanonsowaÅ‚.NanapodparÅ‚a siÄ™ Å‚okciami o poduszkÄ™ i odprawiajÄ…c pokojówkÄ™ rzekÅ‚a:% Jakże, to ty! W dniu Å›lubu!.Co siÄ™ staÅ‚o?On, zaskoczony ciemnoÅ›ciÄ…, staÅ‚ na Å›rodku pokoju, lecz powoli oswajaÅ‚ siÄ™ z mrokiem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript