[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Ci zaś, którzy atakują pierwsi, zawsze mają większą szansę na zwycięstwo.W południe niebo zakryło się chmurami i zaczął padać drobny śnieg, który Dago i Zyfika powitali z radością.Zasypywał bowiem ich ślady.Wyprawę przewidzieli na dwa dni.Mieli ze sobą żywność, futra i derki na konie, dla zwierząt owies w workach.Nie obawiali się więc noclegu w lesie, nawet na dużym mrozie.Wkrótce powiał silny wiatr.Wzmogła się zawieja i zrobiło się mroczno.Bór był jednak przeważnie świerkowy, a te drzewa osłaniały ich od wiatru.Przed zmierzchem napotkali stado wilków i Dago powiedział Zyfice, że prawdopodobnie znajdują się już w pobliżu polany, gdzie Mardowie trzymają konie, gdyż wilki lubią krążyć wokół takich właśnie miejsc.Zapewne niejeden raz próbowały wedrzeć się na polanę i porwać młode źrebię.Należało się spodziewać, że Mardowie są czujni i dobrze pilnują koni nie tylko ze względu na niebezpieczeństwo od obcych, ale także z powodu grasującego stada drapieżników.Skręcili więc na południe, aby ominąć polanę i zbliżyli się do obozu Mardów od strony wschodniej.Dwa konie i dwóch jeźdźców wydawało się łatwą zdobyczą dla stada liczącego chyba ponad trzydzieści sztuk.Był to dopiero początek zimy i zwierzęta nie powinny jeszcze aż tak bardzo okazywać głodu.Trzykrotnie założyła Zyfika strzałę na cięciwę swojego złotego łuku Alanów i trzy wilki padły martwe, stając się żerem dla pozostałych.W ten sposób oderwali się od nich i znowu mogli spokojnie jechać przez bór, chłostany wiatrem i śniegiem.Przeczekali początek nocy, kryjąc się pod szerokimi łapami ogromnego świerka.Pozwolili odpocząć i najeść się koniom, sami żuli suszone mięso.Zgodnie z oczekiwaniem Dagona noc uspokoiła wiatr, ustała zadymka, przestał w ogóle padać śnieg i pokazały się gwiazdy, a wśród nich ujrzał on swoją, Zwierzęcą.Dago, który milczał przez całą drogę, teraz jak gdyby ożywił się i wskazał gwiazdę Zyfice:- Oto ona, moja umiłowana.Pokazałem ci ją latem, w wiosce Pałuków.Teraz możesz ją widzieć w zimie.Pozostań tutaj, Zyfiko, i czekaj na mnie.Trafię po swoich śladach.Mam białego ogiera i biały płaszcz, dlatego nie będę widoczny na śniegu.Wiem, że tu w pobliżu musi być obóz Mardów.Chcę go zobaczyć na własne oczy, bo oczy szpiegów bywają zezowate.- Dobrze - zgodziła się Zyfika.-Twój biały ogier jest szybszy od wiatru, zdołasz umknąć pogoni Mardów.Mój łuk nie przyda ci się na nic, ponieważ tej nocy nie może zginąć żaden Mard, aby nie wiedzieli, że ktoś obcy podchodził do ich obozu.Dago pochwalił Zyfikę:- Znasz sztukę walki.Dlatego dowiesz się, że nie chcę żadnej wojny z Mardami.Wiem, że nad Pontem żyją ich tysiące, są waleczni i wytrwali w boju.Jeśli wygubimy ich tutaj, zechcą się zemścić i przyślą tysiące swoich jeźdźców, a wówczas zginie Kraj Kwen.Wolałbym rozmowę niż walkę.Niestety, nie znam nikogo, kto włada dziwną mową Mardów.- Kiedy przed rokiem przybyli do granic Kraju Kwen, zażądali od nas skrzyni pełnej złota i za to oddali nasze porwane z pastwisk konie.Żona ich młodziutkiego wodza, Arpada, kobieta pochodząca z ruskich Sklavinów, rozmawiała z moją siostrą Lugią.Ona włada językiem Mardów i zrozumiałym dla nas językiem Rusów.Powiedziała, że co roku będą od nas żądać skrzyni złota, lecz teraz chcą już dwie skrzynie, bo inaczej znowu napadną na nasze pastwiska i porwą nasze konie.Dago zaczął szykować się do drogi.- Zdradź mi, panie, swoje zamysły - poprosiła Zyfika.- Zaufaj mi, a być może będę mogła ci w czymś pomóc.- Pomoże mi mój wzrok, mój słuch i mój spryt: Po cóż mi rada kobiety, która udaje mężczyznę?I tak pogardliwie ją potraktowawszy zniknął w ciemnościach na swoim białym ogierze.A w połowie nocy ujrzał dziesiątki ognisk, płonących między białymi namiotami, rozstawionymi w środku ogromnego koliska z wielkich wozów.W istocie, tak jak m „owili szpiedzy, tylko kilkanaście koni przywiązanych było do pali przy największym namiocie, zapewne należały do wodza Arpada.Wciągnął Dago w nozdrza zapach dymu i poczuł woń pieczonej koniny.Wytężył słuch i doszedł go pisk kobiecy i płacz jakiegoś dziecka, co znaczyło, że Mardowie przybyli tu wraz ze swymi kobietami, jak to zwykle czynili nomadzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|