[ Pobierz całość w formacie PDF ] .— Równie dobrze możemy pochować to razem z jej ciałem.Powiadają, że te rzeczy są bez wartości po śmierci właścicielki.— Nie — powiedziała Eirran, zanim miała czas się zastanowić lub się pohamować.— To znaczy — poprawiła się nerwowo — ta dama była w porządku.Nie chciałbym, żeby wszelki ślad po niej zaginął.— Pamiątka? — spytał Weldyn.Rzucił Klejnot Eirran, która złapała go w powietrzu.— Weź go więc.To srebro jest coś warte.Ale ja go nie chcę.Eirran ostrożnie ukryła Klejnot.Może jej się coś przywidziało, a może było to tylko odbicie światła, ale wydało się jej, że dostrzega słabą iskierkę w głębinie szarobiałego kamienia.Może, może… Nie wiedziała, co ją skłoniło do ocalenia Klejnotu.Jakaś siła, może ta, która ukrywała jej prawdziwą postać, poleciła jej tak postąpić i Eirran nie odważyła się jej nie posłuchać.Odeszła na bok, udając, że poprawia patykiem ognisko, które dobrze się paliło.Yareth także wrócił do obozu i teraz patrzył na nią zaintrygowany, jakby zastanawiał się, po co Kernonowi martwy Klejnot czarownicy.Potem odwrócił się w stronę oczekujących na pogrzeb ciał dwóch silnych mężczyzn w kwiecie wieku i trzeciej, smukłej postaci, litościwie przykrytej opończą Lorica.— Nie należę do wielbicieli wiedźm z Estcarpu — powiedział.— Co więcej, mam dość powodów, by odczuwać w stosunku do nich coś wręcz przeciwnego.Nie chciałbym jednak oglądać na własne oczy, jak ktoś dopuszcza się czegoś tak okropnego wobec którejś z nich.— Ani ja — dodał Weldyn.— Trudno mi było w ostatnich kilku latach słuchać rozkazów kobiety.Ale ponieważ żyjemy w takich, a nie innych czasach, trzeba robić, co się może.— Spojrzał z ciekawością na Yaretha.— Ty jesteś tym, który się ożenił, prawda? Jak się czujesz, przebywając z nią bez przerwy, zawsze na jej zawołanie? Zawsze w jej łożu.Yareth wzruszył ramionami i zmienił temat:— Trzeba pogrzebać te ciała i ruszyć śladem Alizończyków — powiedział.— Musimy trzymać się z daleka, żeby nas nie zobaczyły, nie usłyszały i nie zwęszyły ich psy bojowe, dopóki nam się nie nadarzy sprzyjająca okazja do ataku.Jeśli nie zachowamy ostrożności, zabiją te pisklaki na miejscu.Weldyn wydął usta.— Mogę prawie zrozumieć twoją troskę o własne pisklę, nawet jeśli to dziewczynka.Ale dlaczego miałbyś się troszczyć o pozostałe?— Obiecałem to.— Obiecałeś! Kobiecie!— Dobrze, że cię nie słyszą czarownice.Przynajmniej tak ci się wydaje — wtrącił Ranal.W odpowiedzi dostrzegł grymas strachu, który na krótko wykrzywił twarz Weldyna.— W zamku Es śpiewasz na zupełnie inną nutę, Sokolniku.— Jesteśmy tym, kim jesteśmy — odrzekł Weldyn wzruszając ramionami.Nie były to przeprosiny.Spojrzał znów na Yaretha.— Lecz nie wtedy, gdy niektórzy z nas wyrzekają się samych siebie, żeby stać się kimś zupełnie innym.— Bierzmy się do roboty — odparł Yareth.— Im wcześniej tu skończymy, tym wcześniej wyruszymy w dalszą drogę.IIZabrali zwłoki z miejsca zasadzki i pogrzebali je na szczycie jednego ze wzgórz górujących nad szarozieloną równiną, rozciągającą się aż do miasta Es.Zbudowali grobowiec z odłamków skalnych, zarówno dla uczczenia zmarłych, jak i dla ochrony przed drapieżnikami, które mógłby przyciągnąć zapach rozkładu i które mogłyby jeszcze bardziej zbezcześcić ciała.Pojechali na północ starożytną drogą, która była kiedyś dobrze utrzymanym traktem, świadczącym o lepszych stosunkach pomiędzy ziemiami północy i południa.W miarę jazdy jej stan coraz bardziej się pogarszał, aż w końcu zamieniła się w ścieżkę.W tych niebezpiecznych czasach podróżowali tedy tylko nieliczni kupcy, przewożący towary z kraju do kraju, i odważni wieśniacy, którzy nie chcieli opuścić swoich zagród rozrzuconych wzdłuż Gór Alizońskich.No i oczywiście, szpiedzy, zarówno alizońscy, jak i estcarpiańscy.Estcarp od Alizonu rozdzielały Moczary Toru, których obawiali się i nienawidzili na równi Alizończycy i Estcarpianie.Ktoś, kto zapuścił się na te bagniste tereny, musiał pożegnać się z życiem.Ci, którzy tam weszli, nigdy nie wrócili i o ich losie krążyły zatrważające pogłoski
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|