[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Tak.Caravaggio umilkł.- Chcę z tobą pomówić o jeszcze jednej sprawie.- Wiem jakiej.- Co się stało z Katharine Clifton? Co się takiego przydarzyło tuż przed wojną, co kazało wam wszystkim zjechać się ponownie w Gilf Kebir po tym, jak Madox wyjechał do Anglii?Oczekiwano po mnie, że wyprawię się jeszcze do Gilf Kebir, by uprzątnąć pozostałości po bazie obozowej w Uweinacie.Nasze życie tam było już sprawą zamkniętą.I sądziłem, że nic się już między nami nie zdarzy.Nie byliśmy już kochankami od prawie roku.Wojna zbliżała się skądś tam, jak ręka wsuwająca się w okno na stryszku.A zarówno ona, jak i ja odpoczywaliśmy odgrodzeni od siebie murem naszych dawnych obyczajów, pozostając w luźnym, niewinnie wyglądającym kontakcie.Nie widywaliśmy się zbyt często.W ciągu lata 1939 miałem dotrzeć lądem do Gilf Kebir wraz z Goughem, zwinąć bazę obozową, a Gough miał wrócić ciężarówką.Po mnie miał przylecieć Clifton.Mieliśmy się rozstać, rozerwać trójkąt, który się między nami wytworzył.Usłyszałem samolot, zobaczyłem go, jeszcze kiedy schodziłem ze skał na płaskowyż.Clifton wszędzie docierał przed czasem.Jest taki sposób, w jaki mały samolot transportowy podchodzi do lądowania, ześlizgując się z poziomu horyzontu.Wtapia skrzydła w pustynię, milknie warkot motoru, samolot stoi na ziemi.Nigdy do końca nie zrozumiałem, jak działają samoloty.Obserwowałem je, jak się do mnie zbliżają na pustyni, zawsze wychodziłem z namiotu pełen lęku.Przecinają skrzydłami linię światła i zapadają w ciszę.Moth nadleciał nad płaskowyż lotem ślizgowym.Wymachiwałem niebieskim brezentem.Clifton zniżył się i przeleciał nade mną tak nisko, że z gałęzi akacji zdarł liście.Samolot przechylił się w lewo i zawrócił, dostrzegłszy mnie pilot wyrównał kurs i nadlatywał wprost na mnie.O pięćdziesiąt metrów przede mną pochylił się i rozbił.Rzuciłem się w jego stronę.Myślałem, że jest sam w maszynie.Miał przylecieć sam.Ale kiedy podbiegłem, żeby go wyciągnąć, ona siedziała obok niego.On już nie żył.Ona usiłowała unieść nogi, patrzyła na wprost.Piasek wdarł się przez okno do kabiny.Nie wyglądało na to, żeby była ranna.Lewą rękę wysunęła przed siebie, aby się osłonić przed skutkami uderzenia.Wyciągnąłem ją z samolotu, który Clifton nazwał „Rupert”, i zaniosłem do grot skalnych.Wniosłem do Groty Pływaków, gdzie były malowidła skalne.Szerokość geograficzna 23°30',długość 25°15'.Geoffreya Cliftona pochowałem tej samej nocy.Czy byłem klątwą rzuconą na nich? Na nią? Na Madoxa? Na pustynię zgwałconą przez wojnę, ostrzeliwaną, jakby była tylko piaskiem? Barbarzyńcy przeciw barbarzyńcom.Armie obu stron przetaczały się przez pustynię w ogóle nie zdając sobie sprawy z tego, czym ona jest.Pustynie libijskie.Jeśli odsuniesz na bok politykę, jest to najpiękniejsza nazwa, jaką znam.Libia.Seksualne, wydłużone słowo, stosowne do pieszczoty.Głoska „b” i głoska „i”.Madox utrzymywał, że jest to jedno z niewielu słów, w których słyszysz, jak język zwija się w rożek.Pamiętasz skargę Dydony na pustyniach libijskich? Mąż ma być jako rzeki pełne wody na suchej ziemi.Nie sądzę, żebym wstąpił na przeklęły teren albo żebym się uwikłał w sytuację, która była ze swej istoty złem.Każde miejsce i każda osoba były dla mnie darem.Odnalezienie skalnych malowideł w Grocie Pływaków.Wyśpiewywanie „refrenów” z Madoxem w czasie naszej ekspedycji.Pojawienie się Katharine wśród nas na pustyni.Krok, jakim podchodziłem do niej po wymalowanej na czerwono, cementowej posadzce i padłem na kolana, jej brzuch przy mej głowie, jakbym był chłopcem.Plemię rozpoznające broń z moją pomocą.I nawet nas czworo.Hana i ty, i saper.Wszystko, co kochałem i szanowałem, zostało mi odebrane.Pozostałem przy niej.Stwierdziłem, że ma złamane trzy żebra.Wyczekiwałem jej przygasającego spojrzenia, chwili, kiedy będzie można naciągnąć jej zwichnięty bark, w której przemówią jej spokojne usta.- Jak wzbudziłeś w sobie nienawiść do mnie? - wyszeptała.- Zabiłeś we mnie niemal wszystko.- Katharine - ty nie.- Przytul mnie.Przestań się bronić.Nic cię nie odmieni.Nie spuszczała ze mnie wzroku.Nie mogłem się wymknąć z jej pola widzenia.Będę jej ostatnim widokiem, który zobaczy.Szakal w jaskini, który będzie jej bronił, który nigdy jej nie oszuka.Powiedziałem jej, że istnieją setki bóstw kojarzonych ze zwierzętami.Są też takie, które przybrały postać szakala.Anubis, Duamutef, Wepwawet.Są takie, które cię przeprowadzają w życie po życiu - takie jak mój duch, który ci towarzyszył w latach, kiedy się jeszcze nie znaliśmy.Na tych wszystkich przyjęciach w Londynie i Oksfordzie.Strzegł cię.Siadałem naprzeciw ciebie, kiedy odrabiałaś lekcje, używając wielkiego ołówka.Byłem przy tobie, kiedy poznałaś Geoffreya Cliftona o drugiej w nocy w bibliotece Oxford Union.Wszyscy porozrzucali płaszcze na podłodze, a ty, bosa, wyszukiwałaś sobie drogę pomiędzy nimi.On ciebie strzegł, ale i ja ciebie strzegłem, choć sobie nie uświadamiałaś mej obecności, ignorowałaś mnie.Byłaś w takim wieku, w którym dostrzega się tylko przystojnych mężczyzn.Nie zdawałaś sobie jeszcze sprawy z istnienia ludzi pozostających poza sferą oddziaływania twego wdzięku.Nie było przyjęte w Oksfordzie mieć szakala za eskortę.Ale ja jestem człowiekiem szybko zmierzającym do osiągnięcia tego, czego pragnę.Ściana za tobą zakryta jest rzędami książek.Lewą ręką muskasz długą pętlę pereł oplatającą ci szyję.Bose stopy wymacują ścieżkę przed tobą.Czegoś szukasz.Byłaś wtedy krąglejsza, ale i tak piękna, w stopniu w pełni odpowiadającym wymogom uniwersyteckiego życia.Jest nas troje w bibliotece Oxford Union, ale ty odnajdujesz tylko Geoffreya Cliftona.Będzie to romans gwałtowny jak trąba powietrzna.On ma jakąś pracę u archeologów w Afryce Północnej, wszędzie.„Pracuję z pewnym dziwnym, starym oprysz-kiem”.Matka wydaje się całkiem rada z twej przygody.Ale ów duch szakala, który wytyczał ci drogę życiową i który nazywał się Wepwawet albo Almasy, przebywał w tym pokoju bibliotecznym wraz z wami
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|