[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nawet jeśli włożę Talizman.Chociaż - zmienił nagle zdanie - może z Talizmanem jakoś się wywiniemy.Tylko że nie mam ochoty wkładać go ponownie.I tak już mi podpasował, za każdym razem muszę go odrywać niemal ze skórą.Nocą budzę się zlany zimnym potem.A może go zgubiłem? W skrytości ducha myślę sobie: a niech wreszcie zginie naprawdę.Jak się dało najszybciej, przenosząc rannych, wycofywali się na południe.Wyprawa się nie udała i rozkaz Wodza nie został wykonany, a co jeszcze mogło być gorsze? Oton, jednakże, zwlekał z niewiadomego powodu z wysłaniem ulagha; może starał się odwlec trudną dla siebie chwilę, może liczył na jakiś cud.Dowódca stał się niespokojny, ale nie dlatego, że za sobą mieli pogoń, bowiem prześladowcy od dawna nie zaczepiali oddziału.Coś gryzło Otona i najpierw Folko uważał, że to po prostu gorycz porażki, jednakże wkrótce przekonał się, że chodzi o coś innego.Oddział nie był rozbity, przeciwnie, uniknął wszystkich rozstawionych pułapek i spowodował, że przeciwnik poniósł niemałe straty.Przez trzy dni dowódca rzucał na hobbita jakieś dziwne spojrzenia, a czwartego dnia wezwał go do siebie i zapytał wprost, czy nie czuje on czegoś niezwykłego.Chodziło mu o to, że jego, Otona, ciągnie nie na południe, dokąd - kierując się logiką - powinien uchodzić oddział, lecz na wschód, w głuche i dzikie okolice, niewysokie, mocno starte przez czas góry, pokryte lasem gęstym, młodym i jeszcze nieprzerzedzonym przez wyręby.- Coś tam jest, klnę się - mówił do hobbita, zaciskając pięści.- Postaraj się, halflingu, już dwa - nie! - trzy razy ratowałeś mi życie.Co mnie tam ciągnie?- Jeśli ciągnie cię, i to mocno, to nie powinieneś się sprzeciwiać - odpowiedział Folko.- Nie wkładaj więcej Talizmanu, ale należy dowiedzieć się, co cię tam ciągnie.Inaczej niczego nie zrozumiemy.A w najgorszym wypadku.pomogę ci.Te odważne słowa same wyrwały mu się z ust, jednakże wypowiadając je, był przekonany, że naprawdę może Otonowi pomóc.Rankiem skierowali się na wschód.2NIEBIAŃSKI OGIEŃWytężając wszystkie siły, hobbit wyciągał przed siebie niewidzialne palce dziwnie wyostrzonych zmysłów.Co denerwowało Otona, co zmusiło go, by zmienić kierunek marszu oddziału i wlec się nie wiadomo gdzie, przez bezdroża, bez jasnego celu przed sobą? Nigdy doświadczony przywódca nie prowadzi swoich wojowników na oślep, a teraz właśnie tak się stało i oddział, czując słabnącą wolę kapitana, nie maszerował, tylko wlókł się.Oton nikomu niczego nie wyjaśniał, pojęcie o tym, co się dzieje, miał jedynie Folko, a wszyscy pozostali gubili się w domysłach.Niejasne przeczucia pojawiły się u hobbita trzy dni później; coś od dawna znanego, ale głęboko ukrytego pod warstwą późniejszych wspomnień, odżyło w pamięci.Stykał się już dawno z czymś podobnym i nie było to przyjemne.Ale wypływające na powierzchnię rozbłyski nie były tożsame z tym czymś nowym; obecnie do poczucia starego zagrożenia i drzemiącej nienawiści doszło coś nowego.Widma przeszłości ożywiała jakaś dziwna Moc, jakby cienie pląsały nad zakopanym w ziemi skarbem.W nocy hobbit męczył się, usiłując zrozumieć, o co chodzi, ale udało mu się to dopiero następnego dnia.Folko z Otonem wybierali kierunek przemarszu oddziału; kapitan długo, dokładnie wypytywał hobbita o to, co czuł, i zadręczał go pytaniami.Pojawiło się i umocniło raz odczuwane Przy Niebieskim Kwiatku uczucie ukierunkowania i mimo żeFolko nie potrafił określić, do czego się zbliżają, widział, dokąd trzeba się skierować.- Idziemy do jakiegoś źródła Mocy - podzielił się domysłami z przyjaciółmi.- W jaki sposób Oton mógł to wyczuć? Ja teraz też to czuję, ale jemu się udało o wiele wcześniej!- Może działa Talizman? - zastanawiał się Torin.- Prawdopodobnie - ponuro odparł hobbit.- Ale mnie to przypomina coraz bardziej początek naszej drogi, Torinie, i Czarny Dół w Amorze, w drodze do Annuminas! Ten właśnie, przy którym Olmer wyprzedził nas o kilka godzin.- To niemożliwe! - zaprotestował krasnolud, a jego oczy rozszerzyły się.- Jesteś pewien? Nie mylisz się? Może teraz go wyprzedzimy?- Dobrze by było - wzruszył ramionami Folko.- Ale te elfijskie przeczucia.Nigdy nie można być niczego pewnym.Na razie wleczemy się, plączemy i mylimy drogę do jakiegoś dziwnego miejsca.Źródło dawnej złości, tak bym powiedział.A może i nie, nie wiem.Następnego dnia Oton, nachmurzony, kazał oddziałowi pozostać na miejscu, póki on nie wróci ze zwiadu.- Pójdziesz ze mną.- Wskazał na hobbita.Ich wierzchowce niespiesznie szły obok siebie, ostrożnie wybierając drogę przez gęsty młodniak, czasem jeźdźcy wymieniali spojrzenia i kiwali głowami - kierunek był dobry, nie zbaczali w bok.Niepokój Folka rósł z każdą chwilą - przed nimi było coś nieznanego.Arnorskie wspomnienia zblakły, odsunęły się pod naporem nieznanego wcześniej uczucia, którego nie potrafił określić.Wszystko było tak dziwacznie wymieszane, że Folko czuł zawroty głowy, gdy zaczynał zagłębiać się w swoich odczuciach - świadomość nie wytrzymywała.I gdy nagle zrobiło mu się niedobrze, Oton gwałtownie ściągnął wodze, jednocześnie wydając z siebie ochrypły jęk.Wierzchowiec Folka zatrzymał się równie gwałtownie - hobbit odzyskał jasność umysłu.Stali na brzegu krateru, głębokiego i okrągłego.Trawa pokryła strome stoki, dziś już nieco wygładzone.Na dnie nie rosło nic prócz chwastu szczwołu, ale i ten, inaczej zwany boligłówką, wyglądał cherlawo, nie osiągając nawet jednej trzeciej wysokości swych braci, rosnących gęsto dokoła polany.Znam to i nie znam, pomyślał hobbit, wpatrując się w głąb jamy.W tamtym dole było pusto, a tu jeszcze nie.Przed oczami migotały i przelatywały niebieskawe płatki, wzrok dziwnie się wyostrzył - i tam, na dnie, wyróżniał ukryte pod korzeniami trawy niejasne czarne zagłębienia, zamknięte zgęstki Mroku; i ten Mrok miał swoje serce.Hobbit zacisnął powieki, zobaczył czarną, kruczoczarną grudkę gdzieś pod powierzchnią ziemi, która potrafiła jednak zabliźnić straszliwą ranę - nie było tu skały, do której Niebiański Ogień mógł wszystko spalić.Ta grudka.wydawała się studnią bez dna, prowadzącą gdzieś w nieznane, skąd ciągnęło grobowym zimnem
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|