Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Taki moment właśnie się zbliżał.Tego wieczora, chwyciła go po raz pierwszy pod rękę, a on wziął jej dłoń i splótł ze swoją.Maszerowali w milczeniu, ich myśli krążyły wokół jednego, wokół miłości, seksu i łóżka.Kiedy i gdzie? Zaraz i u niej, czy zaraz i u niego? Yvett czuła się jak Ewa, która zerwała z drzewa soczyste, czerwone jabłko, na widok, którego napływała jej ślinka do ust.Na szczęście York nie był żadnym zakazanym owocem, tylko wzbierającą się i narastającą pokusą.Szybkim krokiem doszli na parking dając w aucie upust pierwszym emocjom.Przyciągnięci do siebie, jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki, przechylili twarze lekko w prawo, całowali się jak na łódce, gorąco, zmysłowo i namiętnie.Yvett, boska wróżka, marzyła tylko o jednym, aby przylgnąć do niego całym ciałem, jak wówczas w jeziorze z Eifel.– Do mnie, czy do ciebie?– Do mnie – Yvett włączyła stację 100,5 i w aucie rozległa się piosenka Chrisa de Burgha„Lady in red”.Uwielbiała wsłuchiwać się w słowa piosenek, skoro wszystko w życiu miało swój sens, to i wyśpiewane słowa miały jej zdaniem coś do przekazania.Często byłyodzwierciedleniem stanu duszy, skrytego głosu serca.Utwór Chrisa de Burgha towarzyszył im, aż na samo miejsce.Jechali w milczeniu i w seksualnym napięciu, spragnieni i żądni siebie, bliskości i ciepła, które mieli sobie do zaoferowania.Tym razem, Yvett ucieszyła się na myśl, że mieszka, aż tak blisko.Udali się na górę, Yvett zdjęła żakiet, a on marynarkę, wpadli sobie w ramiona.York całował ją po szyi rozsuwając z tyłu zamek sukienki, a ona jak w transie dobrała się do jego koszuli.W różowych dessous prezentowała się jak słynna Nicole Smith, pełna seksapilu i tego, co mężczyźnie mogło postradać zmysły.Chwyciła go za ręce i jak niewidomego poprowadziła do swojej sypialni.Położyła się w bieliźnie na brzegu łóżka i z rosnącą gorączką w sobie obserwowała, jak zdejmował z siebie ostatnią część garderoby, on też nie mógł oderwać od niej wzroku.Yvett nie potrzebowała żadnych pieszczot, żadnej francuskiej miłości albo zachwalanych przez Agatę jadalnych olejków.York uchylił jej stringi i nagle poczuła go w sobie.Delikatnie objął jej plecy, pocałunkami obrzucił szyję, zsunął się trochę w dół i ustami pieścił jej piersi.Przeżywaj, wyszeptał.York, wirtuoz, prowadził.Yvett miała wrażenie, że wybrali najlepszą pozycję, uchwycili najlepsze miejsce albo punkt G, którego pocieranie stało się niesamowicie przyjemne.Oboje byli jednakowo szybcy, jednakowo gorący, jednakowo głośni, napięcie rosło i w pewnym momencie Yvett wykrzyknęła„cudownie”.Przez chwilę leżeli w spokoju, odpoczywali na sobie i w sobie, zbierali siły, wymieniali oddechy i pocałunki.Yvett nie potrzebowała wiele, następny orgazm przyszedłrównie niespodziewanie, jak pierwszy.Nie bez przyczyny jej eksmałżonek nazywał ją łowczyniąorgazmów.– Chodź pod moje skrzydło kochanie – York uniósł do góry prawe ramię i przytulił ją do siebie.Yvett miała wrażenie, że rozpostarł dla niej skrzydła miłości.– Bałam się, że coś nie wyjdzie, że nie będziemy do siebie pasować, że.–.a ja wiedziałem, że jesteśmy dla siebie stworzeni.York zauważył muzyczną wieżę, wstał, obejrzał parę płyt i nagle rozległa się w pokoju jej ulubiona „Lady in red”.– „Moja ukochana w czerwieni, zatańcz ze mną, policzek przy policzku, nie ma tunikogo, tylko ja i ty! Chcę poczuć twoje piękno u mego boku” – York, romantyk, zaprosił Yvett do tańca i na chwilę czas zatrzymał się dla nich w miejscu.– Masz przytulne mieszkanko – wyszeptał.– Podoba się tobie?– Tak samo, jak pani, która w nim mieszka.Na zegarze wybiła północ.York wszedł do łazienki i podśpiewywał pod nosem „Lady in red is dancing with me”.Usnęli trzymając się za ręce, przytuleni do siebie, jeden obok drugiego.15Zamykanie drzwi zbudziło Yvett ze snu, w kuchni na stole leżała kartka papieru, a na niej wiersz z dwoma połączonymi ze sobą sercami.Magia miłościMiłość kocha czaryi cuda nie do wiary:dwa serca jednakowo bijące,w niepogodę słońce,motylki w brzuchu,skowronki w duszy,miłość wszystko poruszy.Przelane na papier słowa stały się cichym wyznaniem miłości.Yvett wierzyła, że York będzie w stanie powiedzieć jej kocham na sto różnych sposobów, taka była z niej zaprzysiężona romantyczka.Czasami myślała o sobie, że jest gatunkiem na wymarciu, bo jak dotąd otoczona była ludźmi, jak na jej gust, zbyt trzeźwo stąpającymi po ziemi.Kto wie, może stanęli na jej drodze, aby mogła zarazić ich swoją miłością, otworzyć im oczy na wiodącą siłę, która gotowa jest odmienić wszystko na lepsze? Po śniadaniu zadzwonił telefon.– Dzień dobry, moja boska wróżko.Bardzo żałuję, że musiałem zostawić ciebie samą, uciekałem na skarpetkach, jak złodziej, nie chciałem cię zbudzić.Jak się tobie spodobał mój wierszyk?– Dziękuję, mój ty poeto, cieszę się, że wyszedłeś ode mnie taki uskrzydlony.– A jak czuje się moja muza?– Rozanielona.Najchętniej nie wstałaby wcale z łóżka, a przez ciebie wszystko się stało.– To ja, dla naszego zbawienia.– Yvett, a teraz na serio, przyjedź do miasta, do galerii na dziewiętnastą, pójdziemy na kolację, a później zapraszam do mnie.Pokażę tobie moje najnowsze fotografie z Kornwalii, sądzę, że to miejsce cię oczaruje.– Twoje mieszkanie, czy Kornwalia?– Jedno i drugie.– Ach, mężczyźni, u was zawsze trzeba coś obejrzeć, albumy, kolekcje, fotografie.– Napatrzyłaś się?– Nie, to tylko skutki uboczne miłosnych komedii.– Zapewniam, że moje intencje są czyste.– Muszę przyznać, u mnie zawsze zwycięża ciekawość.Najbardziej kusi mnie twoja Foto galeria, przyjadę.Po chwili zadzwonił Ralfi, komunikując, że ma dla niej sześć osób na następną sobotę, na warsztaty Lenormanda.Yvett była happy, ponieważ jak zawsze potrzebowała do życia pieniędzy.Pieniądze szczęścia nie dają, ale uspokajają.Telefony Yvett milczały i nie dlatego, że nikt nie dzwonił, tylko dlatego, że były wyłączone.Yvett rozrywała się towarzysko, między Agatą i Moną, Yorkiem i mamą.Po głowie chodził jej wyjazd do Kornwalii, dobrze byłoby, aby wpłynęło coś na konto.– Tak, jak zaplanowałaś Yvett od 11-tej do 16:45, sześć godzin lekcyjnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript