[ Pobierz całość w formacie PDF ] .– To już twoja dziedzina – odparł Hawke.– Znalazłeś się w tym zespole właśnie po to, żeby poszukać odpowiedzi na to pytanie.Możesz być pewien, że Brytyjczycy będą mieli swoje pomysły.– Hawke zwrócił się teraz do Meade’a.– A ty Silas, co o tym sądzisz?– Myślałem o tym cudzie – odparł Meade.– Musi to być coś bardzo widowiskowego i zarazem zrozumiałego dla olbrzymiej liczby ludzi.– Pokręcił głową z powątpiewaniem.– Nie wiem, z jakiego rodzaju happeningiem moglibyśmy wystąpić.Falk parsknął, rozbawiony.– Nie przejmuj się, Silas.Jeśli w tym kraju można było wybrać na prezydenta aktora filmowego, to znaczy, że wszystko jest możliwe.Wyprodukujemy cud jak się patrzy.– Amen – mruknął Meade i zakręcił skuwkę swego pióra.W wypełnionej po brzegi sali London Coliseum Royal Ballet wystawiał “Giselle”.Publiczność była zachwycona.Wszyscy – z wyjątkiem Petera Gemmela, siedzącego w dziesiątym rzędzie na parterze.Mimo niebiańskiej muzyki, wdzięku i technicznego kunsztu balerin, jego zaprzątały zupełnie inne sprawy.“Dziesięć dni! – tłukło mu się po głowie.– A dalibóg, musimy być naprawdę dobrze przygotowani!”Tego popołudnia on także odbył pewne spotkanie i teraz wspominał jego przebieg.Spotkał się z Alanem Boydem, celem wprowadzenia go w tajniki planowanej operacji.Podobnie jak Hawke, upewnił się najpierw, że Boyd nie żywi głębszych uczuć religijnych.Okazało się, że jest ateistą.Na słowa Gemmela zareagował niedowierzaniem, potem powściągliwie wyraźnym rozbawieniem.Pomysł wydawał się tak absurdalny, że początkowo nie był w stanie potraktować go poważnie.Dysponował jednak dużą znajomością islamu i po chwili spoważniał, kiedy zaczął sobie uświadamiać konsekwencje przyjęcia planu Pritcharda i możliwości, jakie się przed nimi otwierały.– Rany boskie! – w jego głosie zabrzmiał prawdziwy szacunek.– Cóż to by był za numer!Jako człowiek rzeczowy, natychmiast przeszedł do praktycznych aspektów przedsięwzięcia.Zwrócił uwagę na cynizm Amerykanów, szykujących MI-6 na wykonawców zadania.Ryzykowali niewiele, zgarniając cały zysk.– Będziemy kozłem ofiarnym – powiedział.– Tak oni to nazywają: kozioł ofiarny.Gemmel pokręcił głową.– Niekoniecznie – odparł.– Są pewne możliwości.Moglibyśmy wyjść na tym całkiem nieźle.Istnieją obszary, na których i my moglibyśmy coś skorzystać.Raz jeszcze, podobnie jak Hawke, naszkicował plan działania, podkreślając, że najistotniejszą sprawąjest kontrola przyszłego Mahdiego i konieczność zupełnej wiarygodności “cudu”.Na spotkaniu w Lizbonie obie strony wystąpią ze swoimi propozycjami i tam zostanie uzgodniony ostateczny projekt operacji.– Plan gry – wtrącił Boyd.Gemmel podniósł na niego zdziwione spojrzenie.– Oni tak mówią.Plan gry.To jest wzięte z futbolu amerykańskiego.Przed meczem planują każde swoje posunięcie.Jak w szachach.– Lepiej, w każdym razie, żebyśmy byli przygotowani na wszystko – rzekł Gemmel.– Ostatnio próbowałem przekonać Hawke’a, że MI-6 jest wzorem aktywności i efektywności, więc dobrze by było, gdybyśmy w ciągu tych dziesięciu dni wysmażyli naprawdę solidny “plan gry”.Pierwszy akt zbliżał się do finału: na scenie pojawił się cały zespół, towarzysząc Giselle, wykonującej swoje przepiękne, melancholijne solo.Gemmel jednak nie był w stanie skupić uwagi na tym, co działo się przed jego oczami.Myślał o Boydzie, który w nadchodzących miesiącach miał być jego najbliższym współpracownikiem.Nietrudno było mu go zrozumieć, choćby dlatego, że obaj wywodzili się z podobnego środowiska.Boyd był czterdziestokilkuletnim, silnym mężczyzną o imponującej posturze.Sam wywalczył sobie stypendium umożliwiające mu ukończenie szkoły średniej w Manchesterze.Jako stypendysta państwowy studiował następnie na tamtejszym uniwersytecie.Był sportowcem, a zarazem uczonym.W drużynie uniwersyteckiej grał w krykieta i rugby.Miał genialne poczucie humoru.Jego ulubionym trunkiem było prawdziwe, beczkowe ale.Żywił do niego prawdziwą słabość.Pozornie prostoduszny wygląd maskował bystry i bezlitosny umysł.Gemmel wysoko cenił jego praktyczny sposób myślenia.Ostatnim większym zadaniem Boyda była akcja w Omanie, gdzie odegrał znaczącą rolę w zwycięstwie nad powstańcami popieranymi przez Jemen Południowy.Gemmel wybrał go na swego pomocnika, wiedząc, że bez względu na to, w jak fantastyczne rejony zaprowadzi ich realizacja tego projektu, Boyd zawsze zdoła sprowadzić go na ziemię.Zapadła kurtyna na koniec pierwszego aktu i dopiero wówczas Gemmel wrócił do rzeczywistości.Był nieco zły na siebie, że zmarnował okazję nacieszenia się pięknem tańca.Przeciskając się do baru, postanowił w spokoju obejrzeć resztę przedstawienia i nie myśleć więcej o pracy.Toteż nie myślał.Przy barze, zatłoczonym nad miarę, musiał wdać się w dyskusję nie mającą wiele wspólnego z jego zawodem, a wciągnęli go w nią ludzie związani z londyńskim Kołem Miłośników Baletu.Gemmel był członkiem zarządu owego koła, którego członkowie, fani baletu, poświęcali wiele swego wolnego czasu promocji sztuki tańca w Wielkiej Brytanii.Dyskusja dotyczyła przerażającej sytuacji panującej za kulisami Coliseum
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|