[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Ty nieokrzesany bydlaku, ty tchórzu, to za to, co zrobiłeś z Carlem - ztrudem cedziła słowa przez zimne, zesztywniałe wargi, dysząc przy tym ciężko,jakby biegła przez cały ranek.Stał bez słowa, z ustami zaciśniętymi z wściekłości.Nagle poczuła, że niezniesie już dłużej jego widoku, że nie może dłużej patrzeć na brzydki,zaczerwieniony ślad dłoni na jego policzku.Odwróciwszy się na pięcie, pobiegła w stronę Carla i opadła przy nim nakolana.Deszcz miał słony smak.Dopiero po chwili zorientowała się, że to onapłacze, a łzy na policzkach zlewają się w jeden strumień z kroplami deszczu.Rozdział 17Kapitan Michel Remy hrabia d'Arlingen oczekiwał z niecierpliwościąnadejścia taboru Brandonów w maleńkiej meksykańskiej wiosce na przeciwległymbrzegu rzeki od El Paso.Po części niecierpliwość jego należało przypisać temu, żesiedział już w tej piekielnej dziurze od ponad dwóch dni, a dla francuskich żołnierzynie było bezpiecznie kręcić się tak długo w pobliżu granicy Stanów Zjednoczonych.Poza tym wszędzie aż roiło się od zwolenników Juareza, którzy mimo brakunależytej organizacji i słabego uzbrojenia okazali się niezwykle upartą bandą iAnula & Polgara & ponaousladanscuderzali zawsze w najmniej oczekiwanym momencie.Kapitan Remy ponuroprzyjrzał się na wpół opróżnionej butelce wina, którą trzymał w dłoni.Zastanawiałsię nad pogłoskami, które dotarły do niego jeszcze w Mexico City, że niebawembędą musieli ewakuować się z Chihuahua i wycofać do Durango, pozostawiając wrękach partyzantów większość północy.Gniewnie zmarszczył czoło.To niewiarygodne! Oto niepokonane wojskaFrancji, wojska meksykańskie, oddziały z Austrii i Belgii - wszyscy razem niezdołali jeszcze osiągnąć pełnego zwycięstwa dla Maksymiliana i pokonaćobszarpanych oddziałów Juareza.Jako jeden z adiunktów marszałka Bazaine'a,słyszał rzecz jasna o tym, że Stany Zjednoczone opowiadały się po stronie Juareza, aże ich własna wojna domowa już się skończyła, posyłały mu teraz w ramachpoparcia broń i amunicję, przymykając jednocześnie oko na przemytników bronidziałających po obu stronach granicy.Oj, niedobrze, niedobrze! Gdyby tylko ciludzie w Ameryce i większości krajów Europy, ba, nawet w samym Paryżu, choć wczęści zdawali sobie sprawę, jak żałośnie biednym krajem jest ów Meksyk! Chłopimarli z głodu albo żyli w nędzy gorszej niż w Europie w czasach średniowiecza, ajednak uparcie nie zgadzali się na reformy i pomoc, jakiej Maksymilian chciał imudzielić.Jedyni cywilizowani Meksykanie to - oczywiście - gauchos, którzy dumnize swego europejskiego pochodzenia, zazdrośnie strzegli czystości krwi i niewdawali się w związki z Indianami i mestizo.Przynajmniej nie w legalne związki, pomyślał z krzywym uśmiechem,wspomniawszy pewną Carmen z Cuernevaca, która miała skórę koloru jasnegobursztynu i cudownie brązowe oczy.Wcale nie przypominała Indianki! Chwaliła sięwszem i wobec, że jej padre to jeden z największych właścicieli ziemskich.Od Carmen myśli jego pobiegły, jak zwykle, ku Ginette.Tak zawsze nazywałGinny Brandon, od chwili gdy zakochał się w niej pewnego wieczoru w teatrze wParyżu.Jej kuzyna Pierre'a znał od dziecka.Ją samą zapamiętał jako dziewczę odrobnej twarzy i nadzwyczaj ogromnych zielonych oczach.Mała kuzyneczkaPierre'a - petite cousine, jak ją nazywał.Nie zwracał na nią najmniejszej uwagi.Bo iAnula & Polgara & ponaousladanscczemuż? Aż pewnej zimy wrócił na przepustkę do domu, już jakożołnierz napoleońskiej armii, i znowu ujrzał Ginette.Mój Boże, cóż za przemiana!Wyrosła na piękną kobietę, ravissante! A gdy odwiedził jej lożę, by odnowić dawnąznajomość z Pierre'em, jakaż była opanowana i spokojna! To on potykał się cosłowo jak niedojrzały uczniak.A ona była czarująca, prowokująca i pewna siebie!Gdyby nie to, że niespodziewanie wezwano go na powrót do regimentu, możeby udało mu się nawet nakłonić ją, by za niego wyszła.Z całą pewnością wolała good innych swych adoratorów.Nawet Pierre, który jak na kuzyna był wprostniepoprawnie zazdrosny o wszystkich jej beaux cavalieres, zdawał się zbytnio temunie sprzeciwiać.- Będziemy do siebie pisać - obiecywała, nim wyjechał.Miała łzy w oczach, lecz poprzedniej nocy, gdy zaproponował, żeby z nimuciekła, stanowczo odmówiła.Przez następnych sześć miesięcy nie nadszedł anijeden list, na próżno czekał.Właściwie nie ma się czemu dziwić, pomyślał teraz zgoryczą
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|