[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Catherine wybałuszyła oczy. Co takiego? Na całe życie? Mój Boże, przecież taki byłeś nudny w łóżku!Erling drgnął, spąsowiał i ukradkiem zerknął na Fredlunda.Co ona jeszczezamierza wyjawić? Co to ma w ogóle znaczyć? zniecierpliwiła się Catherine. Wszyscytrzej wyglądacie jak grabarze.O jakim wypadku gadacie?136 Cierpisz na zanik pamięci, Catherine rzekł Móri. Ale teraz pani Fre-dlund przygotowała ci coś do zjedzenia.Catherine w tej chwili jedzenie nie obchodziło.Z całych sił starała się odtwo-rzyć bieg wydarzeń. Wypadek.w lesie? Nic nie pamiętam. A co pani pamięta, baronówno? spytał Fredlund, zanim Móri zdążył gopowstrzymać. Co pamiętam? Blask księżyca.Wspięliśmy się na skałę.Tiril i Erling roz-gniewali się na mnie.Erling wrzeszczał, żebym wracała.Dlaczego? Nagletwarz jej się rozjaśniła. - Ach, już wiem! Ten przystojny leśnik!Spostrzegli, że pamięć znów jej się mąci, szukała czegoś w myślach. Jak to było z tym leśnikiem? starał się dowiedzieć Móri.Catherine jużzaczęła wspominać, być może więc należało to doprowadzić do końca. No właśnie, jak to się stało? powtórzyła pod nosem.Widać było, jakbardzo dręczy ją luka w pamięci. Poszliśmy.do lasu.Byłam rozpalona, ciałomi płonęło.A on był taki przystojny.Ale taki zimny! Z pewnością chodził po lesieprzez całą noc, bo dłoń miał lodowatą!Popatrzyli na siebie.Może lepiej jej przerwać w tym miejscu?Catherine jednak mówiła dalej: Szliśmy daleko i szybko.Bardzo szybko, ledwie zdołałam dotrzymać mukroku.I wiecie, on nagle zaczął mówić po niemiecku! Ale ja także znam niemiec-ki, z porozumieniem nie było więc kłopotów. Czy zachowywał się przyjaznie? spytał Erling.Mieli wrażenie, że czas się zatrzymał.%7łycie zajazdu, losy ludzi i zwierzątprzestały jakby do nich docierać. Przyjaznie? Nie, tego bym nie powiedziała.Był wręcz grubiański, ale ja tolubię.Męskość tak na mnie wspaniale działa.Umilkła.Ktoś odwołał Fredlunda, opuścił ich. A potem? naciskał Erling.Catherine potarła oczy, jakby chciała dogrzebać się czegoś w pamięci.A możezatrzeć w niej jakieś straszne wspomnienie? Tak trudno mi coś sobie przypomnieć.Podczas tego wypadku, o którymmówicie, musiałam uderzyć się w głowę.Wszystko pamiętam jak przez mgłę,niewyraznie.Możesz się z tego tylko cieszyć, pomyśleli obaj. Stanęliśmy przed górą.Wysoką i stromą.On zaczął wsuwać mi ręce podubranie, stawał się coraz bardziej natrętny.Nie miałam nic przeciwko temu, alewiało od niego chłodem i taki był niedelikatny.Zaczęłam.Urwała na chwilę, wzrok jej się zmącił. Zaczęłam protestować.Mówiłam, żeby się zachowywał jak należy, że je-stem damą, baronówną.Wtedy zaczął się śmiać.Ten śmiech był straszny.Powie-137dział, że znacznie przewyższa mnie urodzeniem.Rozgniewało mnie to, więc po-wiedziałam: Zważaj na słowa! Jesteś prostakiem, zwykłym leśnikiem i nie chcęmieć z tobą już nic więcej do czynienia.Puść mnie, proszę!Catherine umilkła na długą chwilę. Potem nic już nie pamiętam.Naprawdę nic. Zastanowiła się. A możejednak?Popatrzyła na nich wzrokiem, z którego biła bezradność.Wyniosły, pewnysiebie ton gdzieś zniknął.Nie była już władczą szlachcianką i czarownicą, lecztylko wystraszoną młodą kobietą. Nie wiem, czy to sen, czy nie, wszystko było takie rozmyte.Znalazłam sięwewnątrz skały.Nie, to niemożliwe.Chyba że on to król gór? Nie, nie był królem gór spokojnie rzekł Móri. O, mów do mnie tym łagodnym tonem szepnęła przerażona. Tak mizimno, ziąb przenika mnie aż do szpiku kości.Erling próbował ją przytulić, lecz go odepchnęła. Nie, nie ty, niedojdo, nic nie wiesz o kobietach! Móri, trzymaj mnie mocno!Dwaj mężczyzni porozumieli się wzrokiem.Erling skinął głową, a Móri nie-chętnie przygarnął dziewczynę do siebie.Erling zorientował się, że przyjaciel my-śli o Tiril, że czuje się wobec niej winny.Catherine nie przestawała drżeć.Teraz jednak należało wyciągnąć z niejwszystko, nie było odwrotu. Naprawdę znalazłaś się we wnętrzu góry wyjaśnił Móri najłagodniej jakpotrafił. Naprawdę? zająknęła się. Czy on ci coś zrobił? pytał z napięciem Erling. On.on mnie tam zaciągnął.Wlókł mnie za ramię po ziemi, w ciemność.Stąd więc jej poszarpane, brudne ubranie.Catherine drżała, szczękając zę-bami.Jak tonący uczepiła się Móriego i wyjątkowo nie kryła się za tym chęćuwiedzenia. Tak ciemno szepnęła. Tak strasznie ciemno, nie wiedziałam, gdziejestem.Sądzę jednak, że po prostu opowiadam wam swój sen, to się nie zdarzyłonaprawdę, bo wiem, że próbowałam krzyczeć, ale z moich ust nie wydobył siężaden dzwięk, to musiało się więc wydarzyć we śnie.Tak, na pewno to tylko sen przekonywała samą siebie. Oczywiście przytaknął Móri. Oczywiście, to był sen. Ale bardzo realny. Opowiedz, co działo się dalej. Niewiele więcej pamiętam.Okazał mi taką brutalność, wrzucił do jakiegośkorytarza.Spojrzeli na siebie, twarze mieli kamienne, bez wyrazu. A potem? Erling z trudem wymówił pytanie.138 Sprzeciwiałam się, walczyłam, bo przestało mnie to bawić.On był lodo-wato zimny.A pózniej.Widać było, że Catherine niczego nie rozumie. Potem nic już nie wiem.Miałam wrażenie, że zapadłam w letarg, w śpiącz-kę. Nic więc ci nie zrobił? Nie.Tak. To znaczy? przez cały czas pytał Erling.Móri tylko delikatnie gładził jąpo głowie. Kiedy się dzisiaj obudziłam, czułam ból. To wiemy, całe ciało cię bolało. I tam, w dole.Zapadła cisza.Wreszcie Erling zaklął brzydko, w oczach zakręciły mu się łzy. Móri, co się ze mną działo? Gdzie mnie znalezliście?Boję się, tak się boję, że wydarzyło się coś strasznego. W istocie odpowiedział Móri.Spojrzeli na siebie, Erling skinął głową.Móri opowiedział Catherine całą ich historię: gdzie dotarli, w jaki sposóbi gdzie ją znalezli.Jak na zawsze zniszczyli zamczysko i jego władcę.Najlep-sze dla niej było, by poznała całą prawdę, przynajmniej nie będzie ją przez całeżycie dręczyć niepewność
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|