Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Lubimy tu przychodzić pozachodzie słońca, kiedy grobowiec jest niedostępny dla odwiedzających.Straże zamykajądrzwi do holu i w tej komorze jest zupełnie pusto.- I ciemno! - dodał Mopsus.- Tak jest, trzeba mieć swoją lampę.Ale to fajnie tak przyglądać się freskom naścianach i odwiedzać Aleksandra Wielkiego bez tego całego tłumu.Na noc zamykają teżsarkofag, ale Rupa jest wystarczająco silny i może odsunąć wieko.Ja uważam, że Aleksanderjest w świetnej formie.Sam chciałbym tak wyglądać, jak będę miał trzysta lat! Można sobiewyobrazić, jak nagle siada i zaczyna mówić!- Nie wiem, czy to zle, czy dobrze - powiedziałem - ale egipska sztuka balsamowaniachyba zaginęła w ciągu tych stuleci dzielących nas od czasów Aleksandra.Dziś już nikt niezna takich sztuczek.I dobrze; możecie sobie wyobrazić przyszłe pokolenia stojące w kolejce, aby ujrzeć idealnie zakonserwowane ciało Cezara? Ale wszystko to mi jednak nie wyjaśnia,jak to się stało, że się tu dzisiaj znalezliście.I gdzie się wszyscy podziali?- Byliśmy we trójkę w pałacu, zajęci.no, własnymi sprawami - odrzekł Androkles.-Właściwie to siedzieliśmy sobie w ogrodzie różanym i patrzyliśmy, jak kot Aleksander polujena motyle, kiedy nadbiegł jeden z dworzan, krzycząc do wszystkich, że król Ptolemeuszprzemawia z balkonu na grobowcu Aleksandra i podburza lud przeciwko Rzymianom.I naglew ogrodzie zrobiło się pusto i zostaliśmy sami, akurat na ławce, która maskuje wejście dotunelu.Oczywiście my też musieliśmy zobaczyć na własne oczy, co się dzieje, a to byłanajkrótsza droga.Kiedy wyszliśmy z tunelu, w komorze grobowej nie było nikogo pozaegipskim strażnikiem.Wszyscy inni wyszli słuchać króla.Schowaliśmy się w cieniu za jednąz tych grubych kolumn i kombinowaliśmy, jak by tu się przekraść obok strażnika, gdy naglena górze rozległ się jakiś hałas i po chwili wbiegł tu sam król.Poznaliśmy go od razu, choćnie miał korony na głowie.Myślę, że chciał wracać do pałacu tunelem.Ale ścigali gorzymscy legioniści.Strażnik chciał im zastąpić drogę.i leży tam teraz we krwi.Przez chwilęmyśleliśmy, że zabiją i króla, on chyba zresztą też.Ale miał minę!- A jak przeklinał swoją siostrę i Cezara! - dodał Mopsus.- Legioniści jednak tylko go otoczyli i sformowali żółwia, po czym wyszli z powrotemna górę, zabierając króla ze sobą.Pewnie z powrotem do pałacu.My odczekaliśmy jeszczetrochę i też ruszyliśmy za nimi.i na kogo się natknęliśmy w holu?- Na Merianis - domyśliłem się.- Właśnie! I powiedziała nam, że byłeś z nią, panie, ale się zgubiliście, a przy takimzamieszaniu na placu to kto wie, co ci się może stać.Posłaliśmy więc z nią Rupę naposzukiwania, a my z Mopsusem postanowiliśmy zostać tutaj, żeby móc cię od razuzaprowadzić tunelem do pałacu.- Właściwie to zostaliśmy tutaj, bo Androkles bał się iść na plac - poprawił goMopsus.- Powiedział, że mogą nas stratować, bo jest mały, i lepiej posłać Rupę, który dasobie radę sam.- Wcale się nie bałem! - zaprotestował młodszy.- To była część mojego planu i terazsam widzisz, jak wszystko dobrze wyszło.- Rzeczywiście - uspokoiłem go.- Ale co się stało z Merianis? - Spojrzałem na Rupę,który wzruszył ramionami.- Pewnie szybko ją zgubiłeś w tłumie?Zmarszczył brwi, ale kiwnął głową.- Nie musisz się tłumaczyć, Rupo.Gdyby jej na tym zależało, szukałaby mnie odpoczątku, zamiast zakradać się do grobowca, żeby sprawdzić, co się dzieje z Ptolemeuszem i co robią wysłani po niego żołnierze.Miło z jej strony, że was zawiadomiła, iż mogę być wniebezpieczeństwie, ale wcale mnie nie dziwi, że zajęła się swoimi sprawami.Na pewno chcezdążyć do pałacu przed tym żółwiem i powiedzieć owszystkim swojej pani.Ciekawe.wygląda na to, że nie wie o tym tunelu, bo inaczej wybrałaby tę drogę.- Zmarszczyłem brwi.- Merianis była dla nas dobrą przyjaciółką, pomocną, troskliwą i wesołą, ale niezapominajmy, że naprawdę jest lojalna wobec kogoś innego.- Mówisz o niej, panie, jak o żołnierzu.- Bo myślę, że nim jest, Mopsusie.Nie trzeba do tego nosić tarczy imiecza.- Nigdy nie zrobiła ci nic złego, panie - dorzucił swoje Androkles.- I jestem pewny, że nie zrobi.dopóki nie popadnę w konflikt z jej panią.Ale kawałmi bogowie zrobili tym razem! Udało mi się przetrwać jedną krwawą wojnę domową, abynagle się znalezć w samym środku innej, która nic mnie nie obchodzi.Wiem jednak zdoświadczenia, że nawet najmniej zaangażowanemu obserwatorowi rzadko dane jestzachować neutralność.Pałac jest polem bitwy.Ptolemeusz i Kleopatra to wrodzy wobecsiebie wodzowie, zbierający swe armie.Cezar jest strategiczną twierdzą, którą oboje chcielibyzająć.Wszystkie inne bitwy stracą znaczenie, gdy któreś z nich przeciągnie go na swojąstronę, a wraz z nim rzymską potęgę.- Ale, panie, trzeba ci było słyszeć, jakimi przekleństwami król obrzucał Cezara, kiedyzabierali go legioniści! - powiedział Androkles.- On go musi nienawidzić z całej duszy!- Podejrzewam, że wprost przeciwnie.Król może sobie być Ptolemeuszem aż poczubki palców, z królewską postawą i przekonaniem oswej boskiej pozycji na tym świecie,ale wciąż jest chłopcem, który nie panuje nad emocjami.Kiedy przemawiał przeciwkoCezarowi, nie były to słowa wodza zagrzewającego swą armię do boju, ale raczejodrzuconego zalotnika [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript