Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.2oddech zmieniał się w chrapanie, opuchłe nogi i ręce ziębły, leczumysł, mimo chwilowych obłędów, mimo strasznych mar i wizyj,które przesuwały mu się przed oczyma, pozostawał przez większączęść godzin jasny.I widział ów książę cały swój upadek, całą nędzęi poniżenie, widział ów dawny wojownik zwycięzca całą klęskęi cierpienia jego były tak niezmierne, że chyba z jego grzechamimogły się porównać.Bo prócz tego, jako Oresta erynie, tak jego szarpały wyrzutysumienia, a nie było nigdzie na świecie takowej świątyni, do którejmógłby się przed nimi schronić.Szarpały go w dzień, szarpaływ nocy, na polu i pod dachem; duma nie mogła im zdzierżyć aniich odeprzeć.Im głębszy był jego upadek, tym szarpały go zacieklej.I miewał takie chwile, że darł własne piersi.Gdy nieprzyjaciele na-szli ojczyznę ze wszystkich stron, gdy nad jej losem nieszczęsnym,nad jej bólami i krwią przelaną litowały się obce narody on, hetmanwielki litewski, zamiast ruszyć w pole, zamiast poświęcić jej ostatniąkroplę krwi, zamiast świat zdziwić jak Leonidas, jak Temistokles,zamiast zastawić ostatni kontusz jak Sapieha, związał się z jednymz nieprzyjaciół i przeciwko matce, przeciwko własnemu panu pod-niósł świętokradzką rękę i ubroczył we krwi bliskiej, drogiej.Onto wszystko uczynił, a teraz jest u kresu nie tylko hańby, ale i życia,porachunku bliski, tam, na tamtej stronie.Co go tam czeka?Włos jeżył mu się na głowie, gdy o tym myślał.Bo gdy podnosiłrękę na ojczyznę, sam sobie wydawał się w stosunku do niej wiel-ki, a teraz zmieniło się wszystko.Teraz on zmalał, a natomiast taRzeczpospolita, wstając z prochu i krwi, wydawała się mu jakaświelka i coraz większa, grozą tajemniczą pokryta, świętego majesta-tu pełna, straszna.I rosła ciągle jeszcze w jego oczach, i olbrzymiałacoraz więcej.Czuł się wobec niej prochem i jako książę, i jako het-man, i jako Radziwiłł.Nie mógł pojąć, co to jest.Jakieś fale nieznanewzbierały koło niego, płynęły z hukiem, łoskotem, napływały corazbliżej, piętrzyły się coraz straszniej, a on rozumiał, że utonąć musi,463 Henryk Sienkiewiczże utonęłoby w tym ogromie takich stu jak on.Lecz czemuż owejgrozy i tajemniczej siły nie widział pierwej; czemuż, szalony, porwałsię przeciw niej? Gdy te myśli huczały mu w głowie, strach go brałprzed tą matką, przed tą Rzeczpospolitą, bo nie poznawał jej rysów,tak dawniej dobrotliwych i łagodnych.Duch się w nim łamał i w piersiach zamieszkało mu przeraże-nie.Chwilami myślał, że otacza go całkiem inny kraj, inni ludzie.Przez oblężone mury dochodziło wszystko, co się w oblężonejRzeczypospolitej działo, a działy się rzeczy dziwne i przeraża-jące.Rozpoczynała się wojna na śmierć i życie przeciw Szwedomi zdrajcom - tym straszniejsza, że przez nikogo nie przewidywana.Rzeczpospolita poczęła karać.Było w tym coś z gniewu bożego zaobrażony majestat.Gdy przez mury doszła wieść o oblężeniu Częstochowy, Radziwiłł,kalwin, zląkł się i przestrach już nie wyszedł więcej z jego duszy, bowłaśnie wtedy, po raz pierwszy, dostrzegł te tajemnicze fale, które,wstawszy, miały pochłonąć Szwedów i jego; wtedy najście szwedzkiewydało mu się nie najściem, ale świętokradztwem, a kara niezawodną.Wtedy po raz pierwszy spadła zasłona z jego oczu i ujrzał odmienionątwarz ojczyzny, już nie matki, ale karzącej królowej.Wszyscy, którzy pozostali jej wierni i służyli z serca i duszy,poszli w górę i wyrastali coraz bardziej, kto przeciw niej grzeszył- upadał. Więc nie wolno myśleć nikomu - mówił sobie książę - ni o wy-niesieniu własnym, ni rodu swego, jeno żywot, siły i miłość trzebajej ofiarować?Ale dla niego było za pózno, bo już nie miał nic do ofiarowania,bo już nie miał przed sobą przyszłości, chyba pozagrobową, naktórej widok drżał.Od chwili oblężenia Częstochowy, gdy jeden krzyk straszny wy-rwał się z piersi niezmiernego kraju, gdy jakoby cudem znalazła sięw nim jakaś dziwna, do tej pory zapoznawana i niepojęta siła - gdy nagle,464 Potop t.2rzekłbyś: tajemnicza pozaświatowa ręka podniosła się w jego obro-nie, nowe zwątpienie wżarło się w duszę książęcą, bo nie mógł opę-dzić się strasznym myślom, że Bóg stoi przy tamtej sprawie i przytamtej wierze.A gdy takie myśli huczały mu w głowie, wtedy o swojej własnejwierze wątpił i wówczas rozpacz jego przechodziła nawet miarę jegogrzechów.Ziemski upadek, duszy upadek, ciemność, nicość - oto doczego doszedł i czego się dosłużył, służąc sobie.A jednak jeszcze w początkach wyprawy z Kiejdan na Podlasiepełen był nadziei.Sapieha, nierównie gorszy wódz, bił go wprawdziew polu, resztki chorągwi go opuszczały, lecz krzepił się myślą, żelada dzień nadciągnie mu w pomoc Bogusław [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript