[ Pobierz całość w formacie PDF ] .— GOD!— Słucham.— Co zaszło? “Eurydyka" czy Kwinta?— Zmiany na Kwincie.— Podaj zbiór.— Zbiór mętnych jest mętny.— Mów, co wiesz.— Przed zanurzeniem zaszły szybkozmienne skoki albeda, radioemisja osiągnęła trzysta gigawatow białego szumu.Na Księżycu drga biały punkt uznany za plazmę w magne tycznym uchwycie.— Jakie zalecenia?— Ostrożność i rekonesans w kamuflażu.— A konkretnie?— Działać podług własnego uznania.— Odległość od Kwinty?— Miliard trzysta milionów mil po prostej.— Kamuflaż?— Wykonałem.— Mix?— Tak.— Zmieniłeś program?— Tylko podejścia.Statek jest w cieniu Junony.— Sprawność statku pełna?— Pełna.Czy mam reanimować załogę?— Nie.Obserwowałeś Kwintę?— Nie.Wytraciłem kosmiczną w termosferze Junony.— To dobrze.Teraz milcz i czekaj.— Milczę i czekam.Ciekawy początek — pomyślał Steergard, wciąż masując piersi lekarza.Ten westchnął i poruszył się.— Widzisz mnie? — spytał go nagi dowódca.— Nie mów.Mrugnij.Gerbert zamrugał i uśmiechnął się.Steergarda oblał pot, ale wciąż go masował.— Diadochokynesis.! — zaproponował Steergard.Leżący zamknął oczy i niepewną ręką dotknął czubka swego nosa.Potem spojrzeli na siebie w uśmiechu.Lekarz zgiął kolana.— Chcesz wstać? Nie spiesz się.Nie odpowiadając, Gerbert ujął rękami brzeg swego łoża i dźwignął się.Zamiast usiąść, od impetu wzbił się w powietrze.— Uważaj — zero g — przypomniał mu Steergard.— Pomału.Gerbert rozglądał się po wnętrzu embrionatora, już przytomny.— Jak tamci? — spytał, odgarniając włosy przylepione do czoła.— Reanimacja w toku.— Czy mam pomagać, doktorze Gerbert? — spytał GOD.— Nie trzeba — rzucił lekarz.Sam po kolei sprawdzał kontrolne wskaźniki nad sarkofagami.Dotykał piersi, oglądał gałki oczu, badał odruchy spojówkowe.Doszedł go szum wody i ekshaustorów z łazienki.Steergard brał prysznic.Nim lekarz doszedł do ostatniego, Nakamury, dowódca już w szortach i czarnej koszulce trykotowej wrócił ze swojej kabiny.— Jak ludzie? — spytał.— Wszyscy zdrowi.U Rotmonta ślad arytmii.— Zostań przy nich.Zajmę się pocztą.— Są wiadomości?— Sprzed pięciu lat.— Dobre czy złe?— Niezrozumiałe.Bar Horab zalecił zmianę programu.Coś dostrzegli na Kwincie przed zanurzeniem.I na Księżycu.— Co to znaczy?Steergard stał u wejścia.Lekarz pomagał wstać Rotmontowi.Trzej już się myli.Inni pływali wokół, poznawali się, przeglądali w lustrze, próbując mówić jeden przez drugiego.— Daj mi znać, kiedy przyjdą do siebie.Czasu mamy dość.— Z tymi słowami dowódca odepchnął się od klapy, przeleciał między nagimi jak pod wodą wśród białych ryb i znikł w przejściu do sterowni.Po rozważeniu sytuacji Steergard wyprowadził statek nad płaszczyznę ekliptyki, opuściwszy stożek cienia najsłabszym ciągiem, aby podjąć pierwsze obserwacje Kwinty.Widniała blisko Słońca jak sierp.Całą okrywały chmury.Jej szum nasilił się do czterystu gigawatów.Analizatory fourierowskie nie wykazywały żadnego typu modulacji.“Hermes" oblekł się już osłoną, pochłaniającą nietermiczne promieniowanie, aby nie można go było wykryć radiolokacją.Steergard wolał przesadzić w ostrożności, niż zgrzeszyć jakimkolwiek ryzykiem.Techniczna cywilizacja oznaczała astronomię, astronomia — czułe bolometry i tym samym nawet asteroid, cieplejszy od próżni, mógł zwrócić na siebie uwagę.Toteż do pary wodnej, użytej teraz dla manewrowania, domieszał nieco siarczków, w jakie obfitują sejsmiczne gazy.Co prawda czynne wulkanicznie asteroidy są rzadkością, zwłaszcza przy masie tak małej jak masa zwiadowcy, lecz roztropny dowódca wysłał w przestrzeń sondy i skierował je na siebie, aby się upewnić, że niezbędne dla dalszej korekcji lotu użycie silniczków parowych pozostanie prawie niedostrzegalne nawet przy zamierzonym schodzeniu ku Kwincie.Chciał ją zajść od strony Księżyca, aby go dokładnie obejrzeć.Wszyscy zebrali się już w bezgrawitacyjnej sterowni.Wyglądała jak wnętrze wielkiego globusa, ze stożkowatym uchyłkiem, zamkniętym ścianą monitorów, z fotelami pokrytymi sczepnym obiciem.Wystarczyło wziąć się za poręcze i docisnąć ciało do siedzenia, aby przylgnęło na dobre do owej tkaniny.Chcąc wstać, należało odepchnąć się jednym silnym ruchem.Było to prostsze i lepsze od pasów.Zasiedli więc w dziesięciu, jak w małej sali projekcyjnej, a czterdzieści monitorów ukazywało planetę, każdy w innym zakresie spektralnego widma.Największy centralny monitor mógł dokonywać syntezy monochromatycznych obrazów, nakładając je na siebie wedle poleceń.W rozrywach chmur, pozwijanych pasatami i cyklonami, niewyraźniały mocno poszczerbione zarysy oceanicznych brzegów.Kolejno filtrowany blask pozwalał raz widzieć powierzchnie obłocznego morza, a raz skrytą pod nim powierzchnię globu.Zarazem słuchali monotonnego wykładu, jakim raczył ich GOD.Powtarzał ostatni radiogram “Eurydyki".Bielą dopuszczał uszkodzenia infrastruktury technicznej Kwintan wywołane sejsmicznie.Lakatos i kilku innych stało przy hipotezie mianowanej naturalistyczną.Mieszkańcy planety wyrzucili część wód oceanicznych w przestrzeń, aby zwiększyć powierzchnię lądową.Ciśnienie wywierane przez ocean na jego dno zmniejszyło się i wskutek tego uległa naruszeniu równowaga w litosferze.Idący od wnętrza napór wywołał wielkie pęknięcia skorupy, najcieńszej pod oceanem.Dlatego dalsze miotanie wód w Kosmos przerwano.Jednym słowem, podjęte działania dały katastrofalny rykoszet.Podług innych opinii hipoteza jest błędna, jako że nie uwzględnia dalszych niezrozumiałych zjawisk.Ponadto istoty, zdolne do prac w planetarnej skali, przewidziałyby ich sejsmiczne skutki.Podług obliczeń, biorących za wyjściowy model Ziemię, kataklityczne ruchy litosfery mogłoby wywołać usunięcie co najmniej jednej czwartej objętości oceanu.Redukcja ciśnienia, spowodowana wyrzucaniem nawet sześciu trylionów ton wody, spustoszeń globalnych sprawić by nie zdołała.Kontrhipoteza przyjmuje katastrofę typu “łańcuchowo-dominowego" jako niepożądany efekt doświadczeń ze źle opanowaną grawitologią.Inne domniemania obejmowały zamierzoną destrukcję przestarzałej bazy technologicznej, rodzaj wyburzania, nierozmyślne zakłócenie klimatu podczas miotania wód w przestrzeń lub cywilizacyjny chaos o nieznanych przyczynach.Żadna z hipotez nie potrafiła umiejscowić w sobie wszystkich dostrzeżonych zjawisk tak, by utworzyły spójną całość.Toteż radiogram wysłany przez Bar Horaba tuż przed wejściem w Hades uprawniał zwiadowców do całkowicie samodzielnych poczynań, z poniechaniem wszystkich ustalonych wariantów programu, jeśli uznają to za właściwe
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|