[ Pobierz całość w formacie PDF ] .— Pani Leefolt, sprawdzała pani w łóżku Rossa? On podkradałjakieś rzeczy i upychał je.Panienka Hilly szydzi bardzo głośno:— Elizabeth, słyszałaś ją? Usiłuje zwalić winę na małe dziecko.Myśli latają mi po głowie, próbuję sobie przypomnieć, czyprzeliczałam sztućce przed odłożeniem ich do filcu.Chyba tak, zawszetak robię.Dobry Boże, powiedz, że ona nie mówi tego, co myślę, żemówi.— Pani Leefolt, sprawdzała pani już w kuchni? Albo w szafce nasrebra? Pani Leefolt?Ale ona wciąż się na mnie nie patrzy, a ja nie wiem, co robić.Jeszczenie wiem, jak bardzo jest źle.Może nie rozchodzi się o srebro, możetak naprawdę rozchodzi się o panią Leefolt i rozdział drugi.— Aibileen — mówi panienka Hilly.— Możesz zwrócić mi tesztućce jeszcze dzisiaj.Jeśli tego nie zrobisz, Elizabeth złożyzawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.Pani Leefolt patrzy się na panienkę Hilly i wciąga powietrze, jakbyzaskoczona.A ja się zastanawiam, czyj jest ten cały pomysł, ich obu,czy samej jednej panienki Hilly?— Pani Leefolt, ja nie ukradłam żadnego srebra — mówię, i jaksłyszę te słowa, mam ochotę uciec.Pani Leefolt szepta:— Hilly, ona mówi, że ich nie ma.Panienka Hilly nawet nie próbuje się zachowywać tak, jakbysłyszała.Unosi na mnie brwi i mówi:— Zatem na mnie spada obowiązek poinformowania cię, Aibileen,że jesteś zwolniona.— Panienka Hilly się krzywi.— Powiadomiępolicję, oni mnie znają.— Maaamaaa! — Mały Pan wrzeszczy z łóżeczka z tyłu domu.PaniLeefolt się ogląda, potem patrzy się na Hilly, jakby nie była pewna, corobić.Pewno tera myśli, jak to będzie, kiedy jej braknie służącej.— Aaaibeee! — krzyczy Mały Pan i zaczyna płakać.— Aaibee! — woła jeszcze jeden cienki głosik, a do mnie dociera, żeMae Mobley jest w domu.Na pewno nie poszła dzisiej do szkoły.Przyciskam ręce do piersi.Dobry Boże, spraw,co by tego nie widziała, coby nie słyszała, co o mnie wygadujepanienka Hilly.W głębi korytarza otwierają się drzwi i z pokojuwychodzi Mae Mobley.Mryga na nas i pokasłuje.— Aibee, gardziołko boli.— Zara.zara do ciebie przyjdę, kochanie.Mae Mobley znowuż kaszle i brzmi to źle, coś jakby szczekanie psa.Ruszam na korytarz, ale panienka Hilly mówi:— Aibileen, zostań tam, gdzie stoisz.Elizabeth zajmie się dziećmi.Pani Leefolt patrzy się na Hilly, jakby chciała powiedzieć: „Muszę?"Ale potem wstaje i wlecze się po korytarzu, zabiera Mae Mobley dopokoju Małego Pana i zamyka drzwi.Zostajemy tylko my dwie, ja ipanienka Hilly.Panienka Hilly odchyla się na krześle.— Nie będę tolerowała kłamczuchów — mówi.Kręci mi się wgłowie, chcę usiąść.— Nie ukradłam żadnego srebra, panienko Hilly.— Nie mam na myśli srebra — mówi i się pochyla w przód.Syczyszeptem, coby jej pani Leefolt nie słyszała.— Chodzi mi o towszystko, co nawypisywałaś o Elizabeth.Nie ma pojęcia, że rozdziałdrugi dotyczy jej osoby, a jestem zbyt dobrą przyjaciółką, aby ją o tyminformować.I może nie jestem w stanie posłać cię za kratki za to, co oniej napisałaś, ale dzięki mnie trafisz do więzienia za kradzież.Nie idę do żadnego więźnia, myślę nerwowo.Nie idę.-— A twoja przyjaciółka Minny? Czeka ją nie lada niespodzianka.Zaraz zatelefonuję do Johnny'ego Foote'a i powiem mu, że natychmiastmusi ją wyrzucić z pracy.Plamy latają mi przed oczami.Potrząsam głową i mocniej zaciskampięści.— Jestem cholernie blisko z Johnnym Footem.Słucha tego, co ja.— Panienko Hilly — mówię głośno i wyraźnie.Ona milk-nie.Idę o zakład, że panience Hilly nikt nie przerywał od dziesięciulat.— Wiem coś o pani — mówię.— Pani o tym nie zapomina.Mrużyna mnie oczy, ale nic nie mówi.— I doszły mnie słuchy, że we więźniu jest mnóstwo czasu napisanie listów.— Cała się trzęsę, mam oddech jak ogień.— Będzieczas na napisanie prawdy o pani do każdej jednej osoby w Jackson.Mnóstwo czasu, a papier darmowy.— Nikt nie uwierzy w to, co byś napisała, ty czarnucho.— Czy ja wiem? Podobnież całkiem nielicha ze mnie pisarka.Wywala język i dotyka nim obolałego miejsca, a potem odrywawzrok od moich oczu
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|