[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Jest on jak palma na pustyni i jako zimna woda w dzień upalny,a słowa jego są jako dojrzałe daktyle odpowiedział Gebhr. Kłamał Nur-el-Tadhil mówiąc, że on nie dopuści nas przed sweoblicze.Dopuścił, pobłogosławił i kazał nas obdarzyć Abdullahiemu. Który obdarzy nas hojnie, albowiem wola Mahdiego jest święta. Bismillach! Niechaj tak będzie, jak mówisz ozwał się jeden zBeduinów.A Gebhr począł marzyć o całych stadach wielbłądów, bydłarogatego, koni i o workach pełnych piastrów.Z tych marzeń rozbudził go Idrys, który wskazawszy na Stasianiosącego uśpioną Nel zapytał: A co uczynimy z tym szerszeniem i z tą muchą? Ha! Smain powinien wynagrodzić nas za nich osobno. Skoro prorok mówi, że na żadne układy z niewiernymi niepozwoli, to Smainowi nic już na nich nie zależy. W takim razie żałuję, że nie dostali się w ręce kalifa, którybyłby nauczył tego szczeniaka, co to jest szczekać przeciw prawdzie ibożemu wybrańcowi. Mahdi jest miłosierny odpowiedział Idrys.Po czym zastanowił się przez chwilę i rzekł: Jednakże Smain mając oboje w ręku będzie pewien, że aniTurcy, ani Anglicy nie zabiją jego dzieci i Fatmy. Więc może nas wynagrodzi? Tak.Niech ich poczta Abdullahiego zabierze sobie do Faszody.Nam spadnie ciężar z głowy.A gdy Smain tu powróci, upomnimy sięu niego o zapłatę. Mówisz zatem, że pozostaniemy w Omdurmanie? Allach! Nie dość ci drogi z Fajumu do Chartumu? Przyszedłczas na odpoczynek.118Szałasy były już niedaleko.Staś jednak zwolnił kroku, bo i jegosiły poczęły się wyczerpywać.Nel, jakkolwiek lekka, ciężyła mucoraz bardziej.Sudańczycy, którym pilno było do snu, krzyczeli naniego, by pośpieszał, a następnie popędzali go bijąc kułakami pogłowie.Gebhr ukłuł go nawet boleśnie nożem w łopatkę.Chłopakznosił to wszystko w milczeniu, ochraniając przede wszystkim swąmałą siostrzyczkę, i dopiero gdy jeden z Beduinów pchnął go tak, żeo mało nie upadł, rzekł im przez zaciśnięte zęby: Mamy żywi dojechać do Faszody.I słowa te powstrzymały Arabów, albowiem bali się przestąpićrozkazu Mahdiego.Jeszcze skuteczniej powstrzymało ich jednak to,że Idrys dostał nagle zawrotu głowy tak silnego, że musiał wesprzećsię na ramieniu Gebhra.Po chwili zawrót przeszedł, ale Sudańczykprzestraszył się i rzekł: Allach! coś ze mną niedobrze.Czy nie chwyta mnie jakachoroba? Widziałeś Mahdiego, więc nie zachorujesz odpowiedziałGebhr.Doszli wreszcie do szałasów.Staś, goniąc resztkami sił, oddałuśpioną Nel w ręce starej Dinah, która, lubo także niezdrowa,wymościła jednak dla swej panienki dość wygodne posłanie.Sudańczycy i Beduini połknąwszy po kilka pasków surowego mięsarzucili się jak kloce na wojłoki.Stasiowi nie dano nic do jedzenia tylko stara Dinah wsunęła mu w rękę garść rozmoczonej durry, którejpewną ilość wykradła wielbłądom.Ale jemu nie było ani do snu, anido jedzenia.Brzemię bowiem, które zaciężyło na jego ramionach, było istotniezbyt ciężkie.Czuł oto, że odrzuciwszy łaskę Mahdiego, za którątrzeba było zapłacić zaparciem się wiary i duszy, postąpił, jak byłpowinien, czuł, że ojciec byłby z jego postępku dumny iuszczęśliwiony, a jednocześnie myślał, że zgubił Nel, towarzyszkęniedoli, małą ukochaną siostrzyczkę, za którą byłby chętnie oddałostatnią kroplę krwi.Więc gdy wszyscy posnęli, porwał go ogromny płacz i leżąc nakawałku wojłoka płakał długo jak dziecko, którym ostatecznie byłjeszcze.119RozdziałdziewiętnastyOdwiedziny u Mahdiego i rozmowa z nim widocznie nie iuzdrowiły Idrysa, gdyż w nocy jeszcze zachorował ciężko, rano byłjuż nieprzytomny.Chamis, Gebhr i dwaj Beduini zostali wezwani dokalifa, który trzymał ich kilka godzin i wychwalał ich odwagę.Alewrócili w najgorszych humorach i ze złością w duszy, spodziewali siębowiem Bóg wie jakich nagród, a tymczasem Abdullahi dał nakażdego po funcie egipskim i po koniu.Beduini rozpoczęli kłótnię z Gebhrem, w której o mało nieprzyszło do bitki, w końcu oświadczyli, że pojadą wraz z pocztąwielbłądzią do Faszody, by upomnieć się u Smaina o zapłatę.Przyłączył się do nich Chamis, który spodziewał się, że protekcjaSmaina więcej mu przyniesie korzyści niż pobyt w Omdurmanie.Dla dzieci rozpoczął się tydzień głodu i nędzy, gdyż Gebhr animyślał ich żywić
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|