[ Pobierz całość w formacie PDF ] . O nie, sir.Wstać i działać. Co pan chce przez to powiedzieć? Właśnie to, co powiedziałem.Wolę ofensywę od defensywy.Słowem: podnosimy się iczynimy w tym nasza gra. Jeden na sto, że pan ma rację.Ale od czego zaczniemy? Ogłosimy republikę. O, istotnie, to wpłynie na tok spraw przyśpieszająco. Zmuszę ich do brzęczenia; zapewniam cię.Jutro w południe Anglia będzie gniazdemszerszeni, jeśli ręka kościoła nie utraciła jeszcze swej sprawności.A wiemy, że nie utraciła.Teraz pisz, co podyktuję:PROKLAMACJACzyni się wszystkim wiadome!Ponieważ król umarł i nie zostawił następcy, obowiązkiem moim stajesię dalsze sprawowanie władzy wykonawczej na mnie przelanej, do-póki nie zostanie utworzony rząd, który władzę obejmie.Monarchiaupadła i przestała istnieć.Skutkiem tego cała potęga polityczna wracado swego pierwotnego zródła, którym jest naród.Wraz z monarchiąpadły również związane z nią instytucje: nie ma więc już szlachty, niema klasy uprzywilejowanej ani urzędowego kościoła.Wszyscy ludziestają się zupełnie równi, są na jednym i tym samym poziomie, a podwzględem wyznania całkiem wolni.W ten sposób zostaje ogłoszonaRepublika jako naturalny stan narodu w chwili, gdy przestała istniećwładza.Obowiązkiem narodu brytyjskiego jest zebrać się natych-miast, w drodze głosowania wybrać swych przedstawicieli i powie-rzyć im władzę.Podpisałem i sygnowałem93MISTRZ Z PIECZARY MERLINA Po co im mamy mówić, gdzie jesteśmy rzekł Klarens i w ten sposób wskazywać imdrogę? Właśnie zależy mi na tym.My występujemy z proklamacją, a teraz na nich kolej wystą-pić.Zarządz natychmiast wydrukowanie jej i rozesłanie.Prócz tego każ osiodłać parę dobrychkoni, byśmy mogli odjechać do pieczary Merlina. Za 10 minut wszystko będzie gotowe.Jakiż cyklon rozpęta się jutro, gdy ten świstek pa-pieru zacznie działać!Kochany, stary zamek! Byłoby dziwne, gdybyśmy z powrotem.Ale lepiej o tym nie my-śleć.9425Bitwa w piaskowym pasieW grocie Merlina Klarens, ja i 52 młodzieńców, sam kwiat wytwornej, wykształconej idoskonałej brytyjskiej młodzieży.O świcie rozesłałem do wszystkich naszych pokazowych instytucyj rozkaz zaprzestaniapracy i usunięcia ludzi na odpowiedni dystans na wypadek wybuchu, nie określając wszakżejego terminu.Ci ludzie znali mnie i ufali memu słowu.Opuszczą niewątpliwie zakłady, zanimspadnie włos z ich głowy; będę miał dość czasu na spowodowanie wybuchu.Za żadną cenętam nie powrócą wiedząc, że eksplozja jest nieunikniona.Odczekaliśmy tydzień.Nie nudziłem się, gdyż przez cały czas pisałem.W ciągu pierw-szych trzech dni opracowywałem dziennik przerabiając go na niniejsze opowiadanie; pozo-stało zaledwie dopisać dwa trzy rozdziały dla zamknięcia całości.Resztę dni spędziłem napisaniu listów do żony.Przyzwyczaiłem się pisywać codziennie do Sandy, gdyśmy bywali rozłączeni; teraz czy-niłem to samo, aczkolwiek nie miałem pojęcia, co mam uczynić z napisanymi listami.Leczlisty skracały mi czas czyniąc go znośniejszym.Wydawało mi się, że pisząc rozmawiam z Sandy. O, Sandy! Gdybyś była tu wraz z Hallo-Centralą zamiast waszych fotografij, jakby nam było dobrze! I marzyłem, ze moje maleń-stwo coś mi bełkoce w odpowiedzi wpakowawszy rączyny do buzi, leżąc na wznak na kola-nach matki.Miałem, oczywiście, szpiegów, którzy co noc dostarczali mi wiadomości.Z każdym ichraportem widziało się coraz wyrazniej, że sprawa wygląda poważnie.Wojska gromadziły się.Wszystkimi drogami i ścieżkami Anglii kłusowali rycerze w towarzystwie duchowieństwabłogosławiącego ten swoisty krzyżowy pochód w obronie kościoła.Cała szlachta i arystokra-cja więksi i pomniejsi zdążali w tymże kierunku.Słowem, wszystko odbywało się tak, jaknależało przewidywać.Tylko osadziwszy, jak należało, tych panów mogliśmy się spodziewać, że lud wystąpi iupomni się o swoje prawo do republiki.Ach, jakimżeż byłem osłem.Już ku końcowi tygodnia uświadomiłem sobie, że ludowamasa podniosła głowę i witała republikę tylko przez jeden dzień, a pózniej wszystko się skoń-czyło.Kościół, arystokracja i szlachta ściągnęli brwi.Tego starczyło, by lud stał się z po-wrotem stadem owiec!!! Od tego momentu też owce poczęły zbierać się w stada, to znaczy wwojska, i nastawiać swych bezwartościowych karków i wartościowej wełny za dobrą spra-wę.O, tak: nawet ci, którzy do niedawna byli niewolnikami, szli umierać za dobrą sprawę ,wychwalali ją, modlili się za nią, z uczuciem siąpali nosami i ślinili się, jak i całe prostactwo.Trzeba dopiero wyobrazić sobie te ludzkie odpadki, by zrozumieć ich ubóstwo myśli.Teraz już wszyscy krzyczeli precz z republiką , a nie były to poszczególne głosy.CałaAnglia wyruszyła przeciw nam! Doprawdy, to już przekraczało moje przewidywania.W ścisłym i stałym kontakcie miałem możność obserwowania moich 52 chłopaczków.Ob-serwowałem ich twarze, ich poruszanie się, ich nieświadome gesty.Wszystko razem składałosię na wymowę - wymowę, która może mimo woli nas zdradzić, gdy najbardziej ukrywamyswe najtajniejsze myśli.Znałem tę myśl panującą coraz wszechwładniej nad ich mózgami isercami: Cała Anglia przeciwko nam!95Z coraz większą uwagą wsłuchiwali się w te słowa, wchodzili w ich treść, z każdym po-wtórzeniem coraz ostrzej realizowali je w swej wyobrazni, tak iż w końcu opanowały nawetich sny.W niespokojnych snach straszliwe duchy krążyły nad nimi jęcząc w uszy: Cała An-glia.Cała Anglia! Wiedziałem, co z tego wyniknie, zgadywałem, iż wewnętrzny głos doj-dzie do takiego natężenia, iż przedrze się na zewnątrz.A więc musiałem się przygotować doodpowiedzi odpowiedzi zimnej i przemyślanej.Przewidziałem trafnie, ta chwila przyszła.Musieli się wypowiedzieć.Biedaczyska! Bylitak bladzi, zmaltretowani.Z początku ich przedstawiciel zaledwie odnajdywał słowa z trudemopanowując głos.Wreszcie zebrał się w sobie i oto, co powiedział w swej nowej angielsz-czyznie, której nauczył się w naszych szkołach: Spróbowaliśmy zapomnieć, żeśmy dziećmi Anglii.Spróbowaliśmy rozum postawić po-nad uczuciem, obowiązek ponad przywiązanie.Rozum wytrzymuje próbę, lecz protestujeserce.Dopóki chodziło o arystokrację, o szlachtę, o jakieś 25 do 30 tysięcy rycerzy, niedobit-ków z ostatniej wojny, zgadzaliśmy się z panem w zupełności i nie gnębiło nas zwątpienie.Każdy z 52 młodzieńców, którzy stoją obecnie przed panem, mówił sobie: to ich rzecz, samipodpisali na się wyrok.Ale niech pan spojrzy, jak rzecz przedstawia się obecnie cała An-glia przeciw nam!.O, panie, pomyśl, zastanów się! Lud ten, to nasz lud, kość naszej kości,my kochamy go nie zmuszaj nas, panie, byśmy zniszczyli nasz naród!Oto miałem dowód, jak niezbędne jest przewidywanie zdarzeń i przygotowanie się donich.Gdybym nie przemyślał odpowiedzi, byłbym teraz zaskoczony.Ale nie byłbym przy-gotowany, gdybym nie wiedział zawczasu, co mi powiedzą. Przyjaciele! odrzekłem wasze uczucia są dla mnie zrozumiałe, uważam je za rzetelne,godne szacunku.Jesteście Anglikami i pozostaniecie Anglikami nie plamiąc tego imienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|