Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.GABRIELA Trochę migreny, ale już przeszło& teraz usnęła& Ucieszy się bardzo, gdy cięzobaczy, tak dawno już nie byłaś u nas.POLA (jak wyżej) Podobną wymówkę mogłabym i ja tobie zrobić& (na stronie) To się zła-pałam& Gdybym mogła wsunąć na powrót& (udaje, że przegląda album)GABRIELA Cóżeś ty się tak zagłębiła w tym albumie? Nie ma tam nic ciekawego, same wy-bierki przeznaczone na plądrowanie.144 POLA (szybko chowa fotografię do kieszonki, na stronie) Stało się! (głośno, przewracająckarty albumu na chybił trafił, zmięszana) Tak sobie przeglądam& ale istotnie, ile tu bra-kuje! Pełno pustych miejsc& (na stronie) E, przecież nikomu nie przyjdzie na myśl&(głośno) Kto jest ten młody mężczyzna?GABRIELA Młody mężczyzna? Ten?& Cha! cha!& czy ci się podobał?POLA Ma wyraz twarzy uderzający& (na stronie) Nie wiem sama, co mówię.GABRIELA To nasz daleki kuzyn& oryginał sławnie brzydki, ale kolosalnie bogaty& Po-wiedz sama, czy nie ma on wypisanego na czole: materiał na męża!POLA Dlaczego?GABRIELA Dla tych właśnie przymiotów.Wyobraz sobie, dostał kobietę wykształconą iprześliczną, która jest z nim najszczęśliwszą.POLA Mógł się przecie podobać.GABRIELA Jako partia % bez wątpienia& Kochała się szalenie w innym i kocha go podobnojeszcze& ale pokazała się kobietą dziwnego hartu.POLA Inaczej bym to nazwała.GABRIELA Wyratowała z nędzy matkę.POLA A! Więc po prostu spełniła ofiarę.GABRIELA Na której przede wszystkim sama zyskała grubo, dostawszy męża zgadującegojej myśli i dogadzającego najkapryśniejszym zachceniom& To nic więcej, tylko dowódpraktyczności, której mogłybyśmy jej wszystkie pozazdrościć.POLA Dziękuję za to.GABRIELA Ale bo my popełniamy zwykle ten błąd, że nadto dajemy się powodować czu-łostkowości& Po romansowych głowach snują się obrazy sielankowego szczęścia, którejako marzenia chorobliwe narażają nas tylko na spadanie z obłoków.POLA Nawet choćby się urzeczywistniły?GABRIELA Alboż to się trafia?POLA A małżeństwo z miłości?GABRIELA Raz na tysiąc razy, moja droga, wielki los na loterii; jakiegoż to trzeba zbieguokoliczności, żeby zadowolnić zarazem i pragnienie serca, i wymagania rozumu.POLA Gdy chodzi o szczęście całego życia, zdaje mi się, że powinnyśmy się radzić tylkoserca.Ja przynajmniej nigdy bym nie potrafiła iść za mąż bez przywiązania.145 GABRIELA Potrafiłabyś, gdybyś musiała& A zresztą wszystkie te rojenia o szczęściu o tylesą coś warte, o ile przedstawiają jakąś rękojmię trwałości.POLA To już od nas samych zależy.GABRIELA Niekoniecznie& Czy wiesz, jak ja sobie wyobrażam szczęście? (obejmując Polęi patrząc jej w oczy) Oko utopione w oku, w którego głębiach obietnice raju, dłoń w dłoni,której dotknięcie wzbudza bicie mojego serca&POLA (śmiejąc się) Pokazuje się, że mamy jednakowy gust& ja nie inaczej myślę.Ale tymsposobem jesteś w sprzeczności sama z sobą.GABRIELA (jak wyżej) Za pozwoleniem, nie dokończyłam& Ale to wszystko pod warun-kiem, żeby się odbywało na lśniącym parkiecie, wśród ścian zwierciadlanych odbijającychbez wykrzywienia oblicza dwojga ludzi szczęśliwych, w atmosferze przesiąkłej wonią wy-szukanych pachnideł& bo wierzaj mi, choćbym usychała z miłości, nie odważyłabym sięna życie z człowiekiem ukochanym wśród trosk& Przykucie go do siebie w tych warun-kach uważałabym za szczyt nierozsądku& Zdaje mi się, że znienawidziłabym go, gdybymi przyszło wystawiać uczucie na walkę z losem!& (spokojnie) Rozumiesz mię teraz?POLA Jeżeli mówisz prawdę, to żałuję cię.Ja podzieliłabym chętnie najsmutniejszą dolę ztym, którego bym wybrała.GABRIELA Tak ci się zdaje, bo nie jesteś w tym położeniu.SCENA IIGABRIELA, POLA, DZIECDZIERZYCSKI, SAU%7łCY.DZIECDZIERZYCSKI (we drzwiach w głębi, spostrzegłszy Polę z Gabrielą, uszczęśliwiony,odsuwając Służącego, który chce mu odebrać torbę z zającem) Co za widok! Q u e l j o l ip a y s a g e& Serce mi rośnie, gdy patrzę na tę ich przyjazń.GABRIELA A, pan Dzieńdzierzyński&DZIECDZIERZYCSKI (przybiegając) Padam do nóżek, moje uszanowanie& całuję rączkipanny szambelanównej.(całuje ją w rękę; do Poli całując ją w głowę) Jak się masz?GABRIELA (spostrzegłszy zająca) Cóż za trofeum przy torbie!DZIECDZIERZYCSKI Ach, p a r d o n, (cofając się) jakiż ja jestem roztargniony& wcho-dzić tak do salonu pomiędzy damy& Tęgi zając, n e s t c e p a s? (idąc do drzwi) w tejchwili służę.(zatrzymując się, do Poli) Pani szambelanowej nie ma?POLA Słaba na migrenę&146 DZIECDZIERZYCSKI (ze współczuciem) Ach, co za szkoda!& Byłaby go zobaczyła.POLA Czy papka sam to zabił?DZIECDZIERZYCSKI C o m m e n t? (powtarzając po niej)  Czy papka sam to zabił? &Miałem przy sobie sól w papierku i posypałem na ogonek& Oj, ty, ty& córka myśliwego irobić tak naiwne pytanie& Zabiłem, i to strzeliwszy spod pachy& (do Służącego) No,wezże tego zająca i zanieś do kuchni, ale powiedz tam, że to ja moją własną ręką zabi-łem& pamiętaj!& Pan z Zabrodzia swoją własną ręką& Powiesz?SAU%7łCY Powiem& co mi to szkodzi?& I tak nie uwierzą& (odchodzi z torbą i zającem)DZIECDZIERZYCSKI Co?GABRIELA Pan sam tylko przybyłeś?& Gdzież reszta towarzystwa?&DZIECDZIERZYCSKI Przyjechaliśmy wszyscy, ale szambelan i obadwa młodzi poszli dosiebie.(na stronie) Głupiec!GABRIELA (siadając na kanapie) A z obcych jest kto? (robiąc mu miejsce koło siebie) Siadajpan.DZIECDZIERZYCSKI Dziękuję uprzejmie.(siadając) Nie ma, broń Boże& jesteśmy wswoim kółku.GABRIELA Czyż nie było nikogo więcej na polowaniu?DZIECDZIERZYCSKI Ale i owszem! Nie brakowało nieproszonych gości& Spotykaliśmypełno jakiejś hołoty, figur zakazanych&GABRIELA Ale z sąsiadów był kto?DZIECDZIERZYCSKI Nikt prócz Strasza z Zagrajewic [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript