Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ale to, co mnie najbardziej przestraszyło, to zakrwawione waciki i szmatki walające sięw rogu. Zakrwawione?  spytał Hunter. Zakrwawione?  powtórzyła Rhonda.Ricky przytaknął. Spytałem go o to.Powiedział, że krew leciała mu z nosa.Hunter zmarszczył czoło. Andrew zachorował kiedyś w dzieciństwie ciężko na grypę.Coś mu się tam w nosie wtedyuszkodziło.Wiem, bo nieraz w szkole, kiedy kichnął zbyt mocno, krew była wszędzie.Hunter podejrzewał jednak, że Ricky mu nie uwierzył. Ale pomimo tego nie uwierzyłeś, że to krew z nosa, prawda?Ricky popatrzył na siostrę, a potem wbił wzrok w spinacz do papieru, który był już całypowyginany.Podniósł go i pokazał Hunterowi. Podobne leżały na podłodze obok wacików.Też były zakrwawione.Może gmerał sobienimi w nosie, kto wie? Jak już mówiłem, był dość dziwny.Nie potrafię tego wytłumaczyć, alecoś upiornego było w tym miejscu.Powiedziałem Andrew, że spieszę się do domu, i czymprędzej stamtąd uciekłem.Hunter wiedział, co oznaczały zakrwawione waciki, szmatki i spinacze do papieru  Andrewsię kaleczył.Zastępował jeden ból drugim, próbując zapanować nad cierpieniem.Nie potrafiłsobie poradzić z emocjonalnym bólem, jaki wywoływały kłótnie rodziców, więc aby się od niegona chwilę uwolnić, przysparzał sobie fizycznego cierpienia, kalecząc się.Mógł spokojnie sięprzyglądać, jak krwawi, na chwilę oderwany od własnego cierpienia i złości.Ten ból mógłswobodnie kontrolować, to od niego zależała głębokość rany i ilość krwi.Ricky przerwał i przetarł dłonią twarz. Słuchajcie, wiem, że był trochę dziwny, ale przecież większość dziesięciolatków ma cośtam za uszami. Spojrzał wymownie na Rhondę. Niektórym to zostaje.Rhonda pokazała bratu środkowy palec. Ale to był dobry dzieciak  ciągnął Ricky. I jeśli chcecie znać moje zdanie, jego ojciecpostąpił jak tchórz.Andrew nie miał najmniejszych szans.Nie zasługiwał na śmierć.W pokoju zapadło milczenie.W głowie Huntera wszystkie elementy układanki zaczynały tworzyć logiczną całość. Rozdział 97Pokój oświetlały jedynie płomienie świec.Było ich dwanaście.Tańczyły w rytmniesłyszalnej muzyki, kładąc cienie na ścianach.Podniósł wzrok i spojrzał na własne odbiciew lustrze.Gołe stopy na zimnej betonowej posadzce, silne nogi, szerokie ramiona i lodowateoczy.Przez dobrą chwilę przyglądał się własnej twarzy, a potem odwrócił się najpierw w lewo,potem prawo, sprawdzając plecy.Podszedł do stolika w rogu, podniósł jeden z kilku leżących tam telefonów i wykręcił numer,który znał na pamięć.Po dwóch sygnałach w słuchawce odezwał się spokojny acz stanowczy głos. Zdobyłeś dla mnie informacje, o które prosiłem?  spytał, odwracając wzrok od swojegostanowiska pracy. Tak, bez problemu.Słuchał uważnie.Doniesienia bardziej go zaskoczyły aniżeli zmartwiły, ale jego twarz nie zdradziła żadnegoniepokoju.Rozłączył się i przejechał palcami po dużej, pokrytej krwią igle i nici, które zostawiłna swoim stanowisku pracy.Będzie musiał zmienić procedury, dostosować się, a nie lubił zmian.Odchodzenie odsprawdzonych schematów oznaczało zwiększenie ryzyka, choć nie był już teraz pewien, czy mato jeszcze jakieś znaczenie.Zerknął na zegarek.Doskonale wiedział, gdzie będzie za kilka godzin.Aatwość, z jakąudało mu się zdobyć tę informację, przyprawiła go o wybuch śmiechu.Ponownie stanął przed lustrem i spojrzał sobie głęboko w oczy.Najwyższa pora, by znowu zacząć działać. Rozdział 98 Cholera jasna!Zerknęła na zegarek na desce rozdzielczej i przeklęła pod nosem, skręcając w swoją ulicęw Toluca Lake, w południowo-wschodniej części San Fernando Valley.Wiedziała, że się spózni,a nienawidziła się spózniać.Gala charytatywna miała się zacząć za godzinę i piętnaście minut.Sam dojazd zajmie jejprzynajmniej pół godziny.Tak więc zostawało jej czterdzieści pięć na prysznic, fryzurę,makijaż i ubranie się.Dla kobiety, która dbała o swój wygląd tak jak ona, było to zadanieniewykonalne.Sekretarka przypomniała jej co prawda o imprezie dużo wcześniej, tak jak ją prosiła, alewypadek na Hollywood Freeway kosztował ją dodatkowe trzydzieści pięć minut, a spóznieniesię na uroczystość, w której biorą udział burmistrz LA, gubernator stanu Kalifornia i wszystkieważniejsze osobistości w mieście, nie było najlepszym pomysłem.%7łeby zaoszczędzić czas, włosy zdecydowała się upiąć do góry.Miała też w głowie pomysł nasukienkę i buty.Jej duży piętrowy dom znajdował się na końcu ślepej uliczki i wychodził bezpośrednio najezioro Toluca.Wiedziała, że jest dla niej za duży, ale nic nie mogła poradzić, że zakochała sięw nim od pierwszego wejrzenia.Zaparkowała dodge a challengera na wybrukowanympodjezdzie i znów odruchowo zerknęła na zegarek. Cholera, cholera!Tak bardzo stresowała się pózną godziną i tym, że się spózni, że nawet nie zauważyła białejfurgonetki zaparkowanej prawie pod jej drzwiami.Wysiadła z samochodu i popędziła w stronę domu, szukając w torebce kluczy.Kiedywchodziła na werandę, dobiegł ją z krzaków jakiś szelest.Zatrzymała się zdziwiona.Po chwiliciszy powtórzył się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript