[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Był z nią też Utaiba, gdyż Raz'hadi stali w rezerwie ze Shremalami.Po rozpoczęciu walki Ruha miała zostać z Utaibą i Raz'hadimi.Na ostatniej przedbitewnej naradzie wszyscy szejkowie zgodzili się co do tego, że przed wprowadzeniem czarodziejki do walki lepiej będzie zobaczyć jakie niespodzianki przygotowali dla nich Zhentarimczycy.Ubrana jedynie w aba i keffiyeh Landera, Ruha drżała.Obawiała się, że po rozpoczęciu bitwy nie będzie możliwości zdjęcia jellaba i zdecydowała się znosić poranny chłód w ubraniu odpowiednim dla reszty dnia.Niewzruszony jej obawami Utaiba siedział w naciągniętej na siebie ciężkiej jellaba, a Yatagan miał nawet na obydwu ramionach jedno z ogromnych nocnych futer swojego plemienia.Bezzębny szejk ściągał wodze, aby wstrzymać szalone zwierzę od wierzgania.Ruha czuła się, w odróżnieniu od otoczenia, dziwnie spokojnie.Nie wiedziała, czy którekolwiek z nich ujrzy zmierzch.Ciągle nie czuła obawy przed tym, co było przed nią.Wyglądało to tak, jakby kto inny jechał na wierzchowcu Harfiarza, gotując się do szarży, która mogła zebrać żniwo tysiąca śmierci.Yatagan pochylił się w stronę Ruhy i machnął na pustego wielbłąda za nią.- Jeśli czarodziejka nie widzi żadnych przeszkód, daję sygnał do rozpoczęcia ataku.Naprawdę Yatagan nie wierzył, że to niewidzialna Ruha siedziała na pustym wierzchowcu.Tak jak pozostali szejkowie wiedział, że zabrała twarz Landera, aby ludzie nie dowiedzieli się o śmierci Harfiarza.Po prostu grał swoją część małej szarady, którą zaproponował Utaiba.Zdając sobie sprawę, że wojownicy mogliby zacząć zastanawiać się, gdzie jest czarodziejka, żylasty szejk zasugerował, aby Ruha prowadziła za sobą pustego wierzchowca.Yatagan będzie udawał, że wdowa jest niewidzialna, a Ruha-Lander wyjaśni, że lepiej prowadzić zwierzę czarodziejki, aby ta w trakcie bitwy miała wolne ręce do używania magii.Utaiba miał nadzieję, że gdy Ruha zacznie już używać swej magii wojownicy pomyślą, że czary rzuca niewidzialna wiedźma, a nie „Lander".To był skomplikowany schemat, ale jak dotąd działał.Wojownicy nie mieli pojęcia o magii, byli więc całkowicie przekonani, że czarodziejka stała się niewidzialna.Ruha sugerowała, iż łatwiej by jej było ujawnić siebie, a Landera uczynić niewidzialnym, ale szejkowie obawiali się, że ludziom łatwiej będzie uwierzyć w niewidzialność czarodziejki niż kogokolwiek innego.Ruha uprzytomniła sobie, że Yatagan ciągle czeka na odpowiedź.Skinęła głową i powiedziała:- Obydwoje jesteśmy gotowi, Yataganie.Śmierć lub zwycięstwo! - wydobywający się z jej gardła głos Landera sprawił, że poczuła się jeszcze bardziej oddalona od nadchodzących wydarzeń.Pomarszczony szejk uniósł amarat i wydobył z niego długi i świdrujący ton.Złowrogi pomruk rozszedł się wśród wojowników Shremalów, kiedy rozprostowywali zmarznięte ręce i przesuwali kołczany na dogodniejsze pozycje.Dziewięć odległych amarat zatrąbiło w odpowiedzi.Ruha wiedziała, że pozostałe khowwan są gotowe.Szejk ponownie przytknął róg do ust i zagrał na długą, przejmującą nutę, jego wierzchowiec zatańczył ze zniecierpliwienia, Yatagan opuścił róg i khowwan ruszyło ze wzgórza do bitwy.Wkrótce między Shremalami i przyczajonymi za umocnieniami na murach obrońcami zaczęły śmigać tam i z powrotem czarne drzazgi.Pozostałe szczepy znajdowały się zbyt daleko, by Ruha mogła powiedzieć, czy również jechały pod ostrzałem.Przypuszczała, że tak jednak jest.Mimo, że co i rusz ktoś zwalał się z siodła, zhentarimskie strzały szczęśliwie niezbyt przeszkadzały w szarży.Pod czarnym deszczem Shremalowie pędzili wprost na dziesięciostopowy wyłom w fortyfikacjach Orofin.Gdy szczep zbliżył się do muru na pięćdziesiąt jardów, na czele szarży zaczęło pobłyskiwać srebro.Ruha wiedziała, że są to pierwsze szeregi i spodziewając się walki wręcz dobyła bułatu.Kiedy Shremalowie dotarli do wyłomu, zza blank podniosło się pół tuzina drobnych, odzianych na czarno postaci.Z początku, kiedy dźwigali na szczyt murów jakieś toboły i opróżnili je na drugą stronę, Ruha nie wiedziała co robią.Dokładnie w chwili, gdy pierwszy z Beduinów osiągnął szczelinę z zawiniątek runęły na nich dziesiątki kamieni wielkości melonów.Nad ziemią między Orofin a wzgórzem, na którym czekali Ruha i Utaiba, potoczył się stłumiony trzask.Grad kamieni wstrzymał atak, strącając z siodeł ponad dwa tuziny zbrojnych i znacząc ciałami teren przed wyłomem.Tylne szeregi zatrzymały się gwałtownie zasypując szczyt umocnień strzałami.Pół tuzina wierzchowców pozbawionych jeźdźców rzuciło się w tył
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|