[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Błękitne oczy Yhekala skupiły się na kamieniach, jego czoło uniosło się we wściekłym grymasie.Za magiem ostatnie zhentarimskie posiłki opuścił wreszcie piwnicę i rzuciły się w stronę rwącego potoku Raz'hadich, którzy płynęli przez wyłom stworzony przez Ruhę.Czarodziejka wstała i uniosła rękę, by rzucić pałające kamienie.Wzrok Yhekala spoczął na jej twarzy, kusznicy wpatrywali się w nią ze zgrozą.- Ty! - warknął zhentarimski dowódca.- Gdzie jest Harfiarz?Ruha nie dała mu odpowiedzi, rzuciwszy w jego stronę jaśniejące kamyki, nim kusznicy mogli podnieść na nią broń, opadła z powrotem na rumowisko.Kamienie, nabierając prędkości i ciągnąc za sobą ogniste smugi poleciały prosto na Yhekala.Oczy zhentarimskiego dowódcy rozszerzyły się strachem kiedy zanurkował w stronę znajdującej się obok studni.Był zbyt wolny.Kamienie dosięgnęły go, kiedy znajdował się nad zbiornikiem.Wrzasnął z bólu i wpadł głową w wodę - zasyczało głośno, a z basenu zaczął się unosić słup pary.Gdy jeden z zhentarimskich wojowników wyciągnął swego dowódcę z wody i położył go obok basenu, Ruha uśmiechnęła się, Yhekal nie poruszył się, ani nawet nie jęknął.Widziała, że kamyki ciągle żarzą się w osmalonej ranie.Teraz, nawet jeśli szturm Orofin nie powiedzie się, sobie mogła zaliczyć przynajmniej częściowe zwycięstwo.Jednym zaklęciem pomściła śmierć męża, ojca, szwagra i kochanka.Wojownik Binwabich, który pobiegł po łuczników, wychylił się z ruin obok Ruhy.Widząc jej odsłonięte oblicze zapytał:- Co to za magia, wiedźmo? Co zrobiłaś z Landerem? Kusze najeźdźców szczęknęły ponownie.Tak Ruha, jak i wojownik zmuszeni byli do zanurkowania, kiedy bełty przelatywały nad ich głowami, wdowa odruchowo próbowała zasłonić swoją twarz.Nie znajdując zasłony zarumieniła się i wtedy właśnie przypomniała sobie, że kobiety w Sembii w ogóle nie zasłaniają twarzy.- To, gdzie teraz jest Lander, nie ma znaczenia - odparła patrząc wojownikowi prosto w oczy.- Ważne jest zniszczenie Zhentarimczyków.Powiedz swoim ludziom, żeby przygotowali się do natarcia.Wojownik Binwabich nie dał się tak łatwo zbić z tropu.- Czy ukryłaś berraniego przed Czarnymi Szatami?Nim Ruha zdążyła odpowiedzieć, po drugiej stronie dziedzińca odezwał się amarat i beduińskie głosy zakrzyknęły:- Śmierć najeźdźcom!Serce Ruhy podskoczyło z radości.Wyjrzała ponad krawędzią ruin i ujrzała jak z piwnicy, z której Yhekal wydostał się na dziedziniec, wypada tłum wojowników.To mogły być tylko dwa szczepy wyznaczone do przejścia tunelem.Plan szejków zadziałał.Wkrótce w Orofin będą trzy setki Beduinów, a najeźdźcy znajdą się między młotem a kowadłem.Zhentarimczycy, którzy wypatrywali w ruinach Ruhy i Binwabich, odwrócili się próbując oprzeć się natarciu.Wystrzelili z kusz, po czym odrzucili je i dobyli szabli.Ruha złapała swoją jambiya i wstała.Nie zważając na wojownika spojrzała na czających się w ruinach i wchodzących wyłomem pozostałych Beduinów.- Śmierć Czarnym Szatom! - krzyknęła zwracając się w stronę walki.- Śmierć najeźdźcom! - zawtórowały dziesiątki głosów.Ruha poprowadziła zryw Binwabich.Dziedziniec rozbrzmiał brzękiem stali, ostrymi krzykami rannych i umierających, odbijającymi się od starożytnych cegieł.Do desperackiej walki na dziedzińcu dołączyli Zhentarimczycy z murów.Gdy opuścili posterunki, kolejne beduińskie szczepy przebijały się przez wyłomy i napływały do fortu, niektórzy włączali się do walki na dziedzińcu, inni rzucali się ku kontrolowanym ciągle przez Zhentarimczyków szczelinom.Wkrótce w starej twierdzy nie było miejsca, w którym nie rozbrzmiewały dźwięki ścierających się mieczy, nie było jarda kwadratowego ziemi, który nie spływał krwią.Dla Ruhy bitwa stała się mgłą chaotycznej przemocy, dźgała każdego, kto nosił czarną szatę, rozcinała każde owinięte czarnym turbanem gardło.Dwa razy prawie zginęła.Raz, kiedy cofnęła się z niezgrabnego wypadu, Zhentarimczyk chwycił ją wolną ręką za gardło i niemal zmiażdżył jej krtań.Uniknęła śmierci zatapiając głęboko w brzuch mężczyzny jambiya i otwierając mu żołądek ostrą krzywizną sztyletu.Po raz drugi najeźdźca wziął ją przez zaskoczenie, a jego szabla wystrzeliła w kierunku jej głowy tuż przed tym, jak zdała sobie sprawę, że wróg w ogóle tam jest.Rzuciła się na ziemię, cięła go po nogach i odturlała się.Mężczyzna z krzykiem wypuścił miecz i upadł.Ruha skończyła z nim rozcinając mu gardło i z powrotem stając na nogi.Gdzie nie spojrzała stal uderzała o stal, ludzie leżeli na ziemi ściskając swoje rany, Beduini i Zhentarimczycy klęli, cięli, kłuli, nawet kopali i łapali się za bary.Ruha pomagała jak mogła, ale z reguły była zbyt zajęta unikaniem dzikich cięć i parowaniem ciosów, by móc robić cokolwiek dla innych.Powoli walka stawała się mniej desperacka.Wściekłe krzyki Zhentarimczyków zmieniły się w paniczne wołania i prośby o litość.W centrum walki przerzedziło się, gdy beduińscy wojownicy zamknęli Czarne Szaty w rogach rozsypujących się ruin albo zepchnęli ich do szczelin w murze.Kiedy zabrakło już Zhentarimczyków do zabicia, ledwie słysząc jęki rannych, półświadoma ciążącej na ramionach zakrwawionej aba Landera, wdowa stanęła oszołomiona.Gorąco bitwy pomału ulatywało z jej ciała pozostawiając zdrętwiałe i słabe nogi, drżące z nerwowego wyczerpania ręce.Ziemię znaczyło tak wiele ciał, że wielbłądy nie mogły przejść z jednej strony na drugą bez potknięcia.Wylana nań krew zamieniła pylisty grunt w błoto.- Tu jesteś - powiedział znajomy głos.- Bałem się, że coś ci się stało.Ruha podniosła wzrok i ujrzała jak od strony fontanny zbliża się postawna sylwetka Sa'ara.W jednej ręce niósł napełniony bukłak, w drugiej ociekający czerwienią bułat.Skinął na zakrwawioną szatę Ruhy.- Mam nadzieję, że żadna nie jest twoja.Wdowa pokręciła głową.- Nie jestem ranna.- To dobrze.Boję się, że bogowie nie wybaczyliby mi, gdyby coś stało się ich darowi.Ruha poczuła, że jej policzki stają się gorące.Taki komentarz z ust Sa'ara wydawał się jej prawie pochlebstwem.Zastanawiała się, czy naprawdę tak myślał, czy też radość ze zwycięstwa rozwiązywała mu język.Sa'ar, nie zwracając uwagi na odsłoniętą twarz czarodziejki, podał jej bukłak.- Pij.Ruha przyjęła wodę
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|