[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Zmienił kierunek lotu i zaczął się obniżać.Chwilę później spod zieleni wyłoniła się skrócona przez perspektywę figurka mężczyzny w brązowo-zielonym nakrapianym kombinezonie maskującym.Zwiadowca nie miał innego ekwipunku oprócz plecaka, miękkiego, maskującego beretu na głowie i sportowej broni przewieszonej przez ramię.Należało się tego spodziewać tam, gdzie w grę wchodzili partyzanci.Na nowych planetach w ciągu pięćdziesięciu lat sporów między koloniami podpisano konwencję ustalającą, iż człowiek, który nie ma ani wojskowej broni, ani takiegoż wyposażenia, podlega jedynie sądowi cywilnemu, a według prawa cywilnego należało najpierw udowodnić przestępstwo przeciw własności, życiu lub zdrowiu, zanim można było podjąć jakiekolwiek działania wobec uzbrojonego człowieka, nawet wtedy, gdy pochodził on z innej kolonii.Partyzanta schwytanego jedynie ze sportową strzelbą deportowano zwykle lub internowano.Jednakże jeśli przy kimkolwiek znaleziono jakiegokolwiek rodzaju ekwipunek wojskowy - nawet coś tak małego, jak pilnik do paznokci - mógł ten ktoś zostać postawiony przed sądem wojskowym, który zwykle oskarżał go o sabotaż i skazywał na więzienie lub śmierć.Gdyby ten człowiek pod nim był typowym zwiadowcą, wtedy Jarnki i jego ludzie ze swymi karabinami mieliby znaczną przewagę w uzbrojeniu, co zrównoważyłoby ich małą liczebność.Cletus obserwował mężczyznę przez kilka minut.Ten zaś szedł naprzód przez dżunglę, nie starając się specjalnie ukrywać czy zachować ciszę.Kiedy tylko Cletus określił kierunek jego marszu, skręcił w bok z głównej trasy, aby zlokalizować innych członków tego partyzanckiego oddziału.Szybko wschodzące słońce, przeświecające przez rzadkie listowie na wierzchołkach drzew, grzało Cletusa w kark.Pocił się pod pachami, na piersi i na plecach, groził mu też znowu ból kolana.Stracił chwilę na zmuszenie mięśni do rozluźnienia się, by nie powróciła poprzednia dolegliwość.Nie było na nią czasu, jeszcze nie teraz.Podjął na nowo tropienie w dżungli pozostałych partyzantów.Niemal natychmiast, w odległości może trzydziestu metrów, znalazł drugiego człowieka posuwającego się równolegle do partyzanta, którego dostrzegł najpierw.Cletus nadal prowadził obserwację i w ciągu następnych dwudziestu minut przeleciał nad całą tyralierą liczącą dwudziestu ludzi i przedzierającą się przez dżunglę pod nim na szerokości około trzystu metrów.Jeśli Neulandczycy rozdzielili swoje siły na trzy równe grupy, co byłoby jedynie elementarnym środkiem ostrożności, oznaczałoby to, że cały oddział liczył sześćdziesięciu ludzi.Z sześćdziesięciu ludzi, zakładając dwudziestoprocentowe straty podczas marszu przez dżunglę do wybrzeża, mogło zostać czterdziestu ośmiu zdolnych do przeprowadzenia akcji, którą Neulandczycy zaplanowali na cześć wizyty deCastriesa.Czterdziestu ośmiu ludzi mogło zdziałać wiele, na przykład zająć i utrzymać małe, portowe miasteczko.Ale znacznie więcej można by dokonać z dwa razy większą liczbą ludzi.Być może, za pierwszą linią posuwała się druga.Cletus zawrócił elektrycznego konia i poleciał pod czubkami drzew w przeciwnym kierunku, niż poruszał się człowiek, którego niedawno dostrzegł.Jak było do przewidzenia, około osiemdziesięciu metrów dalej odkrył drugą tyralierę, tym razem liczącą piętnastu ludzi, wśród których było przynajmniej dwóch wyglądających na oficerów, gdyż nieśli więcej ekwipunku, w tym środki łączności, a także zamiast strzelb mieli pistolety.Cletus ponownie zawrócił elektrycznego konia, cicho przeleciał tuż pod wierzchołkami drzew w kierunku zewnętrznego, niższego końca schodzącej z gór tyraliery.Odnalazł ją j ujrzał, jak tego oczekiwał, że partyzanci zaczynają już zmniejszać odległości między sobą tak, aby razem dojść do miejsca przeprawy.Oceniwszy trasę, wzdłuż której powinna się zacieśnić dolna część tyraliery, Cletus zatrzymując się poleciał do przodu, aby do pni drzew o średnicy nie większej niż dziesięć centymetrów poprzyczepiać miny w odstępach co dwadzieścia metrów.Ostatnią z nich umieścił nad samym brzegiem wody, około dwudziestu metrów od przeprawy.Następnie szybko ruszył z powrotem, aby dotrzeć do drugiej linii bojowej.Koniec tyraliery właśnie zrównał się z miejscem, w którym Cletus zostawił pierwszą minę, ostatni mężczyzna w tym szeregu znalazł się od niej około dziesięciu metrów.Cletus podleciał kawałek, aby ukryć się na tyłach środkowej części tyraliery
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|