Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Owo coś, co działało głęboko pod powierzchnią, przejawiając się tylko podczas przypadkowych za­burzeń, naprawdę stanowiło problem!"Należy ją wykorzystać, ale w każdej chwili musi istnieć możli­wość jej wyeliminowania - argumentowała Taraza.- I tak mamy w rę­ku większość potomstwa Odrade."Wiedziała, że może polegać na Lucilli.o ile Lucilla znalazła gdzieś schronienie wraz z Tegiem i gholą.Oczywiście w Twierdzy na Rakis były inne skrytobójczynie.Być może wkrótce trzeba będzie użyć tej broni.Taraza poczuła w sobie nagle zamieszanie.Inne Wspomnienia do­radzały jak najdalej posuniętą ostrożność.Nigdy więcej nie wolno utracić kontroli nad jakąkolwiek linią genetyczną! Tak, jeżeli Odrade wyjdzie cało z próby zamachu, zrazi się do zakonu na zawsze.Odrade jest pełnowartościową Wielebną Matką, a wśród Rozproszonych mu­siały się jeszcze takie uchować.Nie pomiędzy Czcigodnymi Macie­rzami, które poznał zakon żeński, ale jednak."Nigdy więcej!" Tak brzmiała dewiza operacyjna.Nigdy więcej żadnego Kwisatz Haderach ani następnego Tyrana.Kontrolować matki; kontrolować ich potomstwo.Wielebne Matki nie umierały, gdy umierały ich ciała.Pogrążały się coraz głębiej w żyjącym rdzeniu Bene Gesserit, aż ich sporadyczne wskazania, a nawet podświadome obserwacje stawały się częścią nie­śmiertelnej wspólnoty."Z Odrade nie wolno popełniać błędów!"Postępowanie z Odrade wymagało specyficznego podejścia i wy­jątkowej ostrożności.Odrade pozwalała sobie na pewne umiarkowa­ne uczucia, "łagodne ciepło", jak je nazywała, i dowodziła, że emocje są źródłem cennych spostrzeżeń, jeśli się nie da im sobą zawładnąć.Dla Tarazy owo "łagodne ciepło" było drogą do serca Odrade., "Wiem, co o mnie myślisz, Daro, ty z tym swoim »łagodnym cie­płem« dla starej koleżanki z lat szkolnych.Uważasz mnie za potencjalne zagrożenie dla zakonu, ale sądzisz, że uważni »przyjaciele« mogą mnie ocalić przede mną samą."Taraza wiedziała, że część jej doradczyń podziela zdanie Odrade, słucha w milczeniu, a osąd zachowuje dla siebie.Większość z nich nadal uznaje władzę Matki Przełożonej, ale wiele wiedziało o "dzi­kim" talencie Odrade i znało jej wątpliwości.Tylko jedna rzecz trzy­ma jeszcze siostry w ryzach i co do tego Taraza nie miała złudzeń.Motorem działań każdej Matki Przełożonej jest głęboka lojalność wobec zakonu.Nic nie może zagrozić trwałości Bene Gesserit, nawet ona sama.Taraza badała swoje miejsce w ciągłości zakonu precyzyj­nie i samokrytycznie.Na pozór nie było naglącej potrzeby, żeby pozbyć się Odrade.Jed­nak Odrade była teraz tak blisko centrum planu "Ghola", że niewiele z tego, co się dzieje, może umknąć jej uważnym obserwacjom.Dowie się mnóstwa rzeczy, których jej nie powiedziano.Manifest Atrydzki to był prawie hazard.Odrade, idealna kandydatka na autorkę, pisząc ten dokument mogła wniknąć głębiej, ale słowa okazały się dla obja­wienia nieprzepuszczalną barierą."Waff by to docenił" - pomyślała Taraza.Odwróciła się od okna i wróciła na fotel.Moment krytycznej de­cyzji - działać albo nie - można było jeszcze odwlec, ale pośrednie kroki musiały zostać podjęte.Ułożyła w myśli szkic depeszy i prze­myślała go raz jeszcze, wzywając równocześnie Burzmaliego.Ulu­biony uczeń baszara wejdzie do akcji, ale nie tam, gdzie chce Odrade.Depesza do Odrade była w zasadzie prosta:Pomoc w drodze.Jesteś na scenie, Daro.Co się tyczy bezpieczeń­stwa Sheeany, kieruj się własnym osądem.We wszystkich innych spra­wach, które nie kolidują z moimi rozkazami, działaj zgodnie z planem.Tak.To jest to.Odrade otrzymała instrukcje, wytyczne, które uzna za "plan", nawet kiedy zda sobie sprawę, że wzór jest niekompletny.Odrade będzie posłuszna."Daro" jest miłym dodatkiem.Dara i Tara.Szczelina, prowadząca wprost w "łagodne ciepło" Odrade, nie była zabezpieczona przed atakiem z tej strony.Stół po prawej nakryty jest do uczty, której głów­nym daniem jest pieczony zając pustynny w sosie cepeda.Inne dania, idąc zgodnie z ruchem wskazówek ze­gara, począwszy od dalszego końca stołu, to: syriański gołąb, czukka w polewie, kawa z melanżem (zwróćcie uwagę na jastrzębia, herb Atrydów na dzbanku), pot-a-oie i musujące wino kaladańskie w kryształowej karafce z Balut.Godzien uwagi jest również starożyt­ny wykrywacz trucizny, ukryty w kandelabrze.Muzeum Dar-es-BalatOpis wystawyTeg znalazł Duncana w małej wnęce, znajdującej się w błyszczą­cej kuchni.Zatrzymał się przy wejściu i przyjrzał uważnie chłopcu.Po ośmiu dniach Duncan najwyraźniej doszedł już do siebie po tym niewytłumaczalnym ataku furii w tunelu wejściowym.Przeszli przez płytką jaskinię, przesyconą odorem niedźwiedziego barłogu.Zamykająca pieczarę skała nie była skałą, chociaż oparłaby się najbardziej nawet szczegółowemu badaniu.Nieznaczny występ w "skale" przesuwał się, jeśli znało się tajny szyfr lub przypadkiem się go odkryło, i wtedy obrotowym ruchem otwierała się cała tylna ściana.Gdy zamknęli za sobą tę szczególną bramę, automatycznie włą­czyło się światło.Ściany i sufit wejściowego korytarza ozdobione by­ły gryfami Harkonnenów.Teg nie mógł się opędzić przed obrazem młodego Patrina, który po raz pierwszy zabłąkał się tutaj (To zaskoczenie! Ten strach! To podniecenie!), i pewnie dlatego nie zauważył reakcji Duncana, dopóki w ciasnej przestrzeni nie rozległ się cichy jęk.Duncan stał z zaciśniętymi pięściami i wzrokiem wlepionym w korowód harkonneńskich gryfów na ścianie z prawej strony.Na twarzy gholi zmagały się ze sobą niepewność i wściekłość, a jęk chwilami przeradzał się w szloch.Obiema pięściami uderzył w rzeźbioną sylwetkę, raniąc sobie dłonie."Niech pokutują w najgłębszej otchłani piekła!" - krzyknął.Dziwnie dojrzałe przekleństwo w tych chłopięcych ustach.Zaraz potem zaczęły nim targać nie kontrolowane dreszcze.Lucilla objęła chłopca ramieniem i delikatne, niemal zmysłowo, głaskała go po szyi, aż dreszcze ustąpiły."Dlaczego to zrobiłem?" - wyszeptał."Dowiesz się, kiedy odzyskasz swoje oryginalne wspomnienia" - odparła."Harkonnenowie - szepnął i twarz mu pociemniała.Podniósł wzrok na Lucillę.- Dlaczego tak ich nienawidzę?""Słowami trudno to wyjaśnić - powiedziała.- Będziesz musiał za­czekać na wspomnienia.""Nie chcę wspomnień! - Duncan rzucił spłoszone spojrzenie na Tega.- To znaczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript