Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
." I tak dalej.Przerwała.Milczała przez chwilę, rozglądając się po sali.Potem158 położyła swoją dłoń na dłoni dziewczyny i rzekła:- A kiedy w pani życiu zrobi się już takie piekiełko, że odda siępani pierwszemu lepszemu durniowi, aby choć przez sekundę miećzłudzenie, że leży pani koło mężczyzny, ci wszyscy ludzie zrobią zpani taką kurwę, że rzeczywiście zacznie pani o sobie tak myśleć,słysząc, że "człowiek szarpie się, dręczy i męczy", a pani nie jestgo w stanie zrozumieć.Jestem już wrakiem, na który nie popatrzyżaden mężczyzna, i radzę pani, niech pani zamknie drzwi i zapomni otym lokalu.To lombard; za-stawi pani swoje złudzenia, marzenia ipragnienia, ale nie będzie pani miała już za co tego wykupić.Tewszystkie inteligentnie wyglądające panie, siedzące tutaj, wlezą nietylko w pani łóżko, ale w każdą myśl; będzie się pani o sobiedowiadywać takich rzeczy, od których cierpną zęby.Będą rozpruwaćpani życie jak pierzynę.Niech pani pomyśli nad tym.W życiu wartomimo wszystko od czasu do czasu pomyśleć o sobie: to nie takiegłupie, jakby się zdawało.Ma pani ładną suknię.Skąd?- Cepelia.- Jakby się pani ktoś zapytał, skąd, niech pani powie, że ma paniwuja w Paryżu.Dobre entree.Do widzenia.Wyszła.Dziewczynasiedziała przez chwilę z zapartym tchem.Staruszek spod okna ciąglepatrzył na nią; w pewnym momencie spojrzenia ich spotkały się istaruszka zatkało.W kącie ktoś głośno mówił: "Brykalski sięskończył"."Jak to? - zapytał ktoś inny.- Przecież to jego debiut.Nie wiadomo, co jeszcze napisze"."Nic już nie napisze - cerkiewnymbasem krzyknął pierwszy.- Ta książka jest końcem początku".Dziewczyna posiedziała jeszcze chwilę i wyszła.Staruszek spojrzał.za nią ze smutkiem i wrócił do swego poematu.Na ulicy było duszno.Zrodkiem jezdni jechała polewaczka sikającstrumieniami wody.Szofer wychylił się do dziewczyny i krzyknął:"Lalka, uważaj, bo ci z pupki garaż zrobię! Przechodz wolniej".Ludzie na chodnikach zaryczeli uszczęśliwieni.Polewaczka odjechałaz szumem.Jakiś starszy, wykwintnie siwiejący pan, powiedział dodziewczyny:- Niech pani naprawdę przechodzi uważniej przez jezdnię, bo może siępani nabawić kalectwa na całe życie.- Ach, idz pan do stu diabłów - powiedziała dziewczyna żelaznymgłosem.- To panu by się przydało, żeby panu obie nogi równoobcięło; siedziałby pan wtedy w domu j myślał o wieczności, zamiastszwendać się po ulicach bezmyślnie j pleść androny.Wykwintnie siwiejącemu panu w sposób apoplektyczny zsiniał kark, adziewczyna odwróciła się w drugą stronę i odeszła.Minęła wieleulic, zeszła wielu rozmai-tymi schodami i, sama nie wiedząc kiedy,znalazła się nad Wisłą.Długo szła zielonym brzegiem, aż w końcu,zmęczona, usiadła wyciągając przed siebie swoje wspaniałenogi.Słońce zachodziło; rzeką płynęła zastygła miedz.Takie obrazymożna kupić na placu Szembeka; można tam zobaczyć równieżnajwytworniejszych mężczyzn j wszystkie trzy ładne kobietymieszkające w Warszawie.Aąki dymiły rosą.Po drugiej stronie Wisłybrzegami wałęsały się mgły i nic już dojrzeć nie było można.Zwiatłodnia wygasało i nagle dziewczyna pomyślała, że jeśli nie odezwie siędo kogoś, to zapłacze jak małe dziecko; a była twarda j nie znosiłałez.Obejrzała się rozpaczliwie w bok i zobaczyła, że niedaleko niejsiedzi mały piegowaty chłopiec z książką na kolanach.Przysunęła siędo niego i rzekła:- Ty pewnie chcesz zostać pisarzem, co?- Marynarzem - odparł niegrzecznie piegowaty.159 - Ile masz lat?- Co cię to obchodzi?- Nie możesz odpowiedzieć, bęcwale?- Przyczepiłaś się j nie dajesz mi czytać - odpowie-dział ze złościąpiegowaty.- Zupełnie jakbyś mi chciała dać na kino.Osiem.Zarazsię zrobi ciemno i będę musiał wracać do chaty.A tam już nie mogęczytać.- Dlaczego?- Matka mi każe robić lekcje.- Co masz na jutro zadane?- Matematykę.- Matematyka - powiedziała z głębokim przekonaniem dziewczyna - torzecz idiotyczna.- Absolutnie.- Posłuchaj - rzekła dziewczyna.- Dam ci na kino albo nawet dwarazy na kino, ale musisz mi przyrzec jedną rzecz.Dobrze?- Nie bądz taka cwana - powiedział piegowaty i obejrzał jąpodejrzliwie od stóp do głów.- Ja jestem z tych niedzisiejszych.Powiedz najpierw, o co ci chodzi.- Dam ci na kino - powiedziała dziewczyna - ale pod tym warunkiem,że jak staniesz się dorosłym człowiekiem, to będziesz pisarzem.Piegowaty zaśmiał się szatańsko.- Gówno - rzekł krótko.- Słuchaj, błaznie - powiedziała dziewczyna i z nie-spodziewaną siłąścisnęła jego rękę.- Dla mojej przyjemności, to możesz nawet zostaćproboszczem w Pikutkowie.Ja chcę tylko, żebyś powiedział: "Zostanępisarzem".I za to ci dam na kino.Piegowaty spojrzał na nią z zainteresowaniem.- Idiotka - rzekł z niesłychanym zdumieniem w głosie.- Czy nierozumiesz, że słowo to jest słowo?- Napiszesz książkę - rzekła.- Opiszesz tam miłość zwykłej, młodejdziewczyny do zdolnego pisarza.Opiszesz uczucie litości, którezawsze bierze górę nad miłością i które tyle kobiet doprowadziło doklęski.Opiszesz ich pierwszą, miłosną noc, kiedy facet stoi przeddrzwiami i skamle, żeby go wpuścić do pokoju, a kiedy go sięwreszcie wpuszcza, tarza się przed łóżkiem i grozi, że podetniesobie żyły.Opiszesz zdobywanie kobiet za po-mocą szantażowaniapijaństwem.Opiszesz kawiarnię, w której siedzą kobiety pięknie,może najlepiej ubrane w Warszawie, o mentalności bajzelmamy zPłońska.I wiele innych, ciekawych rzeczy.No?- Daj mi spokój ze swoim pisarzem - powiedział groznie piegowaty izamknął z trzaskiem książkę.-w ogóle idz stąd i daj mi świętyspokój.Jak ja raz powiedziałem, że zostanę marynarzem, to tak jużbyć musi.Ja mam nawet nazwę statku: "Albatros".Tylko ty jesteśbaba, masz piersi i nigdy tego nie zrozumiesz.Wracaj sobie doswoich lalek, a mnie daj spokój.- Cóż ci z tego przyjdzie, kapitanie?- Głupia - powiedział i jego piegowata mordka rozciągnęła się wszczęśliwym uśmiechu.- Będę jezdził po całym świecie.Zobaczęwszystkie kraje.Czy ty tego nie rozumiesz?- Jak będziesz pisarzem, także możesz podróżować.I lądem, i morzem.- A potem będę wracał z rejsu - ciągnął piegowaty nie zwracającnajmniejszej uwagi na słowa dziewczyny -i będę zachodził do gospody"Pod Zardzewiałym Trupem" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript