Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po południu jest tylkoobrona przed czarną magią. No tak  odpowiedziała wymijająco Hermiona, pakując książki z powro-tem do torby. Mam nadzieję, że będzie coś dobrego do jedzenia, umieramz głodu  dodała i ruszyła ku Wielkiej Sali. Nie masz wrażenia, że Hermiona coś przed nami ukrywa?  zapytał Har-ry ego Ron.Kiedy przyszli na zajęcia z obrony przed czarną magią, profesora Lupina jesz-cze nie było.Usiedli, powyjmowali książki, pióra i pergaminy, i kiedy w końcuwszedł do klasy, wszyscy zajęci byli rozmową.Uśmiechnął się i postawił na biur-ku swój zniszczony neseser.Miał na sobie tę samą wyświechtaną szatę, ale wy-glądał nieco zdrowiej niż w pociągu, jakby zjadł kilka solidnych posiłków. Dzień dobry  powiedział. Pochowajcie łaskawie książki.Dzisiejszalekcja będzie miała charakter praktyczny.Wystarczą wam różdżki.Zrobiło się cicho, niektórzy wymieniali zaintrygowane spojrzenia.Do tej po-ry, nie licząc pamiętnej lekcji, na którą profesor Lockhart przyniósł klatkę pełnązłośliwych chochlików, obronę przed czarną magią przerabiali tylko teoretycznie. Wspaniale  oznajmił profesor Lupin, kiedy wszyscy byli już gotowi.A teraz proszę za mną.Zdziwieni, ale i zaintrygowani, wyszli za nim z klasy.Poprowadził ich pu-stym korytarzem.Tuż za rogiem natknęli się na poltergeista Irytka unoszącego sięw powietrzu głową w dół i zapychającego gumą do żucia najbliższą dziurkę odklucza.Irytek nie zwracał na nich uwagi, dopiero kiedy Lupin był już bardzo blisko,wierzgnął krzywymi nogami i zaśpiewał:84  Głupi Lupin, znów się upił! Głupi Lupin, znów się upił, głupi Lupin.Irytek znany był z bezczelności i chamstwa, ale zwykle okazywał pewien sza-cunek nauczycielom.Wszyscy spojrzeli szybko na profesora Lupina, ciekawi, jakna to zareaguje.Ku ich zdumieniu nadal się uśmiechał. Na twoim miejscu, Irytku, wyjąłbym tę gumę z dziurki od klucza  po-wiedział uprzejmym tonem. Pan Filch nie będzie mógł się dostać do swoichmioteł.Filch, wozny Hogwartu, był wiecznie rozdrażnionym niedoszłym czarodzie-jem, który toczył nieustającą wojnę z uczniami i z samym Irytkiem.Ten nie przejąłsię jednak słowami profesora Lupina, tylko wydął z ust wielki balon z truskawko-wej gumy i strzelił nim obrazliwie.Profesor Lupin westchnął i wyjął różdżkę. To takie pożyteczne małe zaklęcie  powiedział, zwracając się przez ramiędo klasy. Patrzcie uważnie.Uniósł różdżkę na wysokość ramienia i wycelował nią w Irytka, po czym za-wołał: Waddiwasi!Z dziurki od klucza wystrzeliła jak pocisk grudka gumy do żucia i trafiła pro-sto w lewą dziurkę nosa Irytka, który przekręcił się głową do góry i odleciał,głośno przeklinając. Super!  powiedział zachwycony Dean Thomas. Dziękuję ci, Dean  rzekł profesor Lupin, chowając różdżkę. Możemyiść dalej?Ruszyli więc, a cała klasa spoglądała na niepozornego profesora z rosnącymszacunkiem.Poprowadził ich drugim korytarzem i zatrzymał się przed drzwiamipokoju nauczycielskiego. Proszę do środka  powiedział, otwierając drzwi i cofając się, aby ichprzepuścić.W długim, wyłożonym boazerią pokoju, pełnym najrozmaitszych starych sie-dzisk, był tylko jeden nauczyciel, profesor Snape, który siedział w niskim fotelu.Na widok wsypujących się do środka uczniów oczy mu rozbłysły, a na ustach po-jawił się drwiący uśmiech.Kiedy na końcu wszedł profesor Lupin i chwycił zaklamkę, aby zamknąć za sobą drzwi, Snape powiedział: Proszę nie zamykać, Lupin.Nie mam ochoty tego oglądać.Powstał i szybkim krokiem opuścił pokój, a jego szata powiewała za nim jakskrzydła czarnego żuka.W drzwiach odwrócił się na pięcie i dodał: Obawiam się, że nikt pana nie ostrzegł, Lupin, ale w tej klasie jest niejakiNeville Longbottom.Radziłbym nie powierzać mu żadnego trudniejszego zada-nia.Chyba że panna Granger będzie na tyle blisko, żeby szeptać mu do uchainstrukcje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript