[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nie był tak przystojny, jak jego przyszywany brat, rzecz jasna, ale jej serce na jego widok biło szybciej niźli na widok Galada."Na widok Galada? Co?".i musiała aż przycisnąć dłonie do brzucha, by powstrzymać taniec wielkich motyli w żołądku.- Tęskniłaś za mną? - zapytał, uśmiechając się.- Odrobinę."Dlaczego musiałam pomyśleć o Galadzie? Jakbym go widziała dokładnie chwilę temu".- Teraz i tutaj, kiedy nie mam nic interesującego do zrobienia.A ty za mną tęskniłeś?Za całą odpowiedź porwał ją tylko w ramiona i pocałował.Zupełnie zakręciło jej się w głowie, z niewielu rzeczy zdawała sobie sprawę, zanim nie postawił jej z powrotem na ziemi.Stojąc na chwiejnych nogach, spostrzegła, że sztandary zniknęły."Jakie sztandary?"- Oto i on - powtórzyła jej matka, podchodząc bliżej z dzieckiem zawiniętym w pieluszki.- Oto twój syn.Wspaniały chłopak.W ogóle nie płacze.Gawyn zaśmiał się, biorąc od niej dziecko, uniósł je do góry.- On ma twoje oczy, Egwene.Pewnego dnia będzie miał powodzenie u dziewcząt.Egwene odsunęła się od nich, potrząsnęła głową.Przecież były sztandary, czerwony orzeł i czerwony wilczy łeb.Naprawdę widziała Galada.W Wieży.- NIEEEEE!Uciekła, przeskakując z Tel'aran'rhiod bezpośrednio do swego ciała.Przez krótką chwilę leżała, zastanawiając się mgliście, jak mogła być tak głupia, by omal nie dać się pochwycić swoim fantazjom, a potem zapadła głęboko we własny, bezpieczny sen.Gawyn galopował przez Most Wozów, zeskakiwał z siodła.Moghedien wyszła zza węgła krytego strzechą domu, zastanawiając się leniwie, gdzież może leżeć ta maleńka wioska.Nie był to rodzaj miejsca, nad którym spodziewałaby się zobaczyć powiewające sztandary.Dziewczyna okazała się silnięjsza, niż można było sądzić, i uciekła przed jej splotem Tel'aran'rhiod.Nawet Lanfear nie mogła równać się z nią zdolnościami w tej dziedzinie, niezależnie od tego, co sama twierdziła.A jednak należało się nią zainteresować, rozmawiała bowiem z Elayne Trakand, która z kolei mogła doprowadzić ją do Nynaeve al'Meara.Wszakże jedynym powodem, dla którego próbowała ją złapać, była chęć pozbycia się kogoś, kto potrafi swobodnie przemierzać Tel'aran'rhiod.Już konieczność dzielenia go z Lanfear była wystarczająco nieprzyjemna.Co innego Nynaeve al'Meara.Kobieta, która jeszcze będzie ją błagać, żeby pozwoliła jej sobie służyć.Sprowadzi ją tutaj w cielesnej postaci, może nawet poprosi Wielkiego Władcę, aby obdarzył ją nieśmiertelnością, niech przez wieczność żałuje, że weszła jej w drogę.Nynaeve i Elayne knuły coś z Birgitte, czyi nie? Tamta była następną, która zasłużyła sobie na karę.Birgitte nawet nie wiedziała, kim była Moghedien tak dawno temu, w Wieku Legend, kiedy pokrzyżowała jej misterny plan mający na celu złożenie Lewsa Therina u jej stóp.Ale Moghedien pamiętała.Tylko że Birgitte - Teadra, tak się wówczas nazywała - umarła, zanim zdążyła się nią zająć.Śmierć nie była żadną karą, żadnym kresem, skoro oznaczała życie tutaj.Nynaeve al'Meara, Elayne Trakand i Birgitte.Je trzy musiała znaleźć i odpłacić im.Nie opuszczając cieni, tak żeby nie miały pojęcia, co się dzieje, dopóki nie będzie za późno.Wszystkie trzy, bez wyjątku.Zniknęła, sztandary zaś dalej powiewały na lekkiej bryzie wiejącej w Tel'aran'rhiod.ROZDZIAL 26SALLIE DAERAAura wielkości, błękitna i złota, migotała spazmatycznie wokół głowy Logaina, chociaż on sam jechał zgarbiony w siodle.Min nie potrafiła pojąć, dlaczego ostatnimi czasy pojawia się częściej.On nawet nie troszczył się, by podnieść wzrok, wbity w porośniętą zielskiem drogę przed pyskiem swego wierzchowca, i spojrzeć na niskie, zalesione wzgórza otaczające ich ze wszystkich stron.Pozostałe dwie kobiety wyprzedzały ich nieco, Siuan równie niezgrabnie jak zawsze dosiadała kudłatej Beli, Leane prowadziła z wdziękiem swoją szarą klacz, częściej posługując się kolanami niźli wodzami.Tylko nienaturalnie proste rzędy paproci przecinające zasłane liśćmi poszycie lasu wskazywały, że niegdyś musiała tędy biec droga
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|