[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Pytania już znamy.Kto? Dlaczego? Jak? W jakim celu? Dlaczego na różnych kontynentach? Kiedy? Pytanie ostatnie jest zbędne, bo linie istniały przed pojawieniem się Inków.Oni tylko przejęlii rozbudowali to, co zastali.Cuzco było "pępkiem świata", jednymz centrów bogów, przypuszczalnie bazą ET.To istoty z Kosmosumierzyły i dzieliły liniami granicznymi Ziemię.Potwierdzają to wyraźnie święte i mniej święte księgi.Wychodzący z wody mistrz Oannes "mierzył ziemię", tak samo jak tajemniczy Yma ze świętej księgi Persów i wielu innych quasi-bogów pełniących służbę na kuli ziemskiej.Nawet Bóg Starego Testamentu wyjaśniał cierpliwemu prorokowi Jobowi:"Gdzie byłeś, gdy zakładałem ziemię? [.] Kto wyznaczył jej rozmiary? [.] Albo kto rozciągnął nad nią sznur mierniczy." [Job.38, 4-6]"Myśli skaczą jak pchły, z jednego na drugiego.Ale nie każdegogryzą." (George B.Shaw).Wyjaśnienie pentagramów, linii granicznych i centralnie położonych miejscowości nie wyjaśnia jednego: feng-szuei.Przecież zdrowe i niezdrowe punkty sieci "żył smoka" nie leżą na liniach prostych.Również Anioł Ziemia nie pozwolił swoim czułkom i antenomzastygnąć w regularny raster.Co się stało z Aniołem Ziemią? Czy istnieje?VII."Dobry Bóg nie gra w kości"(Albert Einstein)Biolog Jim E.Lovelock jest człowiekiem szanowanym i niezwykle zajętym.Na zlecenie NASA prowadził poszukiwania śladów życia na Marsie, na zlecenie koncernu naftowego SHELL badał globalne konsekwencje zanieczyszczenia atmosfery.Obie rzeczy wiążą się ze sobą, bo mikroskopijne formy życia - bakterie - wpłynęłyby na biosferę Czerwonej Planety.Tak samo jak zanieczyszczenie atmosfery na Ziemi, będące częściowo wynikiem stosowania paliw kopalnych, nie pozostaje bez wpływu na naszą biosferę.Przez wiele lat Jim E.Lovelock z grupą badaczy z CaliforniaInstitute of Technology zbierał dane z rejonów ziemskich i nadziemskich - z Ziemi i z satelitów.Dwa razy dwa zawsze równa się cztery, a określone nagromadzenie czynników chemicznych prowadzi doreakcji innych czynników.Ziemię wraz z całą biosferą, czyli strefą życia, można zmierzyć i przedstawić w postaci liczbowej.Jest to konieczne, jeżeli chce się stworzyć modele i przeprowadzić symulacje komputerowe.Truizmem będzie twierdzenie, że graficzna komputerowa interpretacja próby losowej w skali zbiorowości statystycznej może dotyczyć tak przeszłości, jak teraźniejszości i przyszłości.Reakcje chemiczne są reakcjami chemicznymi w każdej epoce.Tak więckrzywe na ekranie monitora wykażą z matematyczną dokładnością, kiedy nastąpi zapaść biosfery, kiedy woda morska stężeje w sól, a promieniowanie wnikające przez dziurę ozonową "wykosi"ziemskie formy życia.Wszystkie modele wymyślono i wyliczonoz naukową precyzją.Uwzględniono wszystkie znaczące czynniki,z pedantyczną dokładnością wykorzystano wyniki pomiarów.Alemimo to coś się nie zgadzało - tak na Ziemi, jak w Systemie Słonecznym.Weźmy na przykład jasność naszej gwiazdy.Im więcej wodoruspala Słońce, tym bardziej zmienia się jego struktura wewnętrzna.To z kolei wpływa na jego jasność.Obliczono, że przez minione półtora miliona lat intensywność świecenia Słońca zwiększyła się o 30% - zdarzały się też oczywiście odchylenia.Zadziwiającejednak, że temperatura na powierzchni Ziemi stale sprzyjała rozwojowi form życia.Jim E.Lovelock: "Mimo drastycznychzmian składu wczesnej atmosfery i wahań w dopływie energii słonecznej nigdy nie było ani za gorąco, ani za zimno, aby można było przeżyć."Po pierwszym ochłodzeniu planety woda istniała nadal w stanie ciekłym, bo oceany nigdy nie zamarzły do końca ani nie wyparowały.Jakiż to tajemniczy termostat regulował temperaturę?Wiadomo, że dwutlenek węgla zapobiega ucieczce ciepła, a jego nadmiar powoduje efekt cieplarniany.W historii Ziemi zdarzało się to wiele razy.Kiedy formy życia mnożyły się na powierzchni globu, w atmosferze ubywało dwutlenku węgla - przybywało zaś tlenu.Kiedy spojrzymy wstecz, proces ten będzie zakrawał na cud, bo pierwotna atmosfera złożona z metanu byłaby dla aerobiontów (organizmów żyjących w środowisku zawierającym tlen atmosferyczny) trucizną.Imjaśniej świeciło słońce, tym więcej rozwijało się form życia - życie "przechwytywało" zapas dwutlenku węgla.Zwięk-szająca się zaś ilość tlenu wpływała na warstwę ozonu, absorbującą niebezpieczne promieniowanie ultrafioletowe.Dopóki wokół Zieminie było ochronnej warstwy ozonowej, życie istniało tylko w oceanach.Teraz mogło się już rozwijać na lądzie.Cóż za dziwne zależności sterowały zdumiewającym łańcuchem reakcji w obrębie biosfery? Biolog Paul Davies:"Fakt, że życie działało tak, iż zachowały się warunki koniecznedo przetrwania i rozwoju, jest wspaniałym przykładem samoregulacji.Ma to miły posmak teleologii.To tak, jakby życie przewidziało niebezpieczeństwo i potrafiło mu zapobiec."A jeśli to nie "życie" tak działało? Jeśli to nie "życie przewidziałoniebezpieczeństwo", tylko Anioł Ziemia? Jim E.Lovelock w książce 'Nasza Ziemia' przytacza dziwne i zapierające dech w piersiprzykłady procesów samoregulacji naszej planety
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|