Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Okej – powiedział bezbarwnym głosem.O nic więcej nie pytał – tak bardzo mi ufał.Poczułam ucisk w gardle.– Koniec trasy – powiedział Noah.Wysiadłam szybko, zanim zdążył się ruszyć, żeby mi otworzyć drzwi.Joseph podszedł do okna od strony kierowcy.Kiedy Noah opuścił szybę, uścisnąłmu dłoń.– Dzięki, stary – powiedział z uśmiechem na piegowatej twarzy.– Pogadamy później, dobrze? – powiedziałam do Noaha.Nie odwrócił głowy, wpatrzony w przednią szybę.– Tak.Nie wiedziałam, że nieprędko będziemy mieli okazję.Joseph, już umyty, czekał na mnie na tyłach domu.Wszystkie trzy samochodystały na podjeździe.Cicho weszliśmy do środka przez otwarte okno mojej sypialni.Braciszek zachowywał się jak na podchodach – z konspiracyjnym uśmiechem,przesadnie czającymi się krokami, przekradł się do swojego pokoju i cicho zamknąłza sobą drzwi.Nie miałam pojęcia, co naprawdę sobie myślał i czemu tak łatwo i bez pytaniaprzystał na moją wersję.Postanowiłam pomyśleć o tym wszystkim później.Zrzuciłamubłocone ubranie i weszłam pod prysznic, ale byłam tak słaba, że nie mogłam ustaćw kabinie.Przykucnęłam pod gorącymi strumieniami wody, ale dreszcze nie chciałyustąpić.Czułam się fatalnie, ale chyba nie byłam chora.Po prostu śmiertelniezmęczona.I kompletnie zagubiona.Kiedy woda zaczęła się robić zimna, wyszłam z kabiny, włożyłam stary, zielony T-shirt i spodnie od piżamy, ale nie poszłam do łóżka.Zamiast tego zeszłam na dółi usiadłam na kanapie w salonie, w nadziei, że jeśli pogapię się w telewizor, oderwęsię chociaż na chwilę od nawału myśli, które brzęczały mi w głowie.Sięgnęłam popilota i zaczęłam skakać po kanałach, lecz o tej porze były tylko programytelezakupowe.U dołu ekranu przepływały paski informacyjne.„Lokalne media donoszą o nagłym zbiorowym wymarciu ryb w Everglades City”.Zastrzygłam uszami na wzmiankę o Everglades City.Szybko przełączyłam nawiadomości i skupiłam uwagę na lalkowatej prezenterce.„Biolodzy, którzy przybyli na miejsce, zakładają wstępnie, że przyczyną mógł byćspadek poziomu tlenu w wodzie, spowodowany wielką liczbą unoszących się w niej,rozkładających się ciał aligatorów”.– Przełączono się na transmisję z terenu i naekranie pojawiła się jasnowłosa, piegowata reporterka w szortach khaki, trzymającamikrofon przy zasłoniętych bandaną ustach.Stała tyłem do nazbyt dobrze mi znanegopasa mętnej wody.Kamera zaczęła panoramować otoczenie, pokazując wzdętecielska aligatorów, unoszące się białymi brzuchami do góry, otoczone dziesiątkamimartwych ryb.– „Obecność wielkich ilości materii gnilnej w wodzie spowodowaładramatyczny spadek poziomu tlenu, co wywołało wymarcie ryb w całej okolicy.Pozostaje jednak pytanie, co zabiło aligatory? I od razu nasuwa się następne – czy tocoś nie zabiło również ryb? Oto klasyczne zagadnienie typu: co było najpierw: kuraczy jajko?”.– Obraz wrócił do studia i lala za pulpitem kontynuowała: – „Badana jestrównież hipoteza o nielegalnym zrzucie trujących ścieków.Herpetolodzyz miejskiego zoo pobrali już próbki martwych zwierząt do sekcji; jej wyniki powinnyzostać ogłoszone za kilka dni.Nasi reporterzy będą śledzić tę tajemniczą sprawę.Narazie nie polecamy turystom wizyt w tym miejscu” – dodała prezenterka, dowcipniezatykając sobie palcami nos.– „A teraz Bob opowie nam o pogodzie”.„Masz rację, Margie.Nie chciałbym tam być” – skomentował Bob, zajmując jejmiejsce w studiu.Ręka, w której trzymałam pilota, tak drżała, że z trudem tra łam w przycisk.Wyłączyłam telewizor i podniosłam się ciężko z kanapy, jakbym była Obcymprzybyłym z planety o mniejszej grawitacji.Poczłapałam do kuchni, wyjęłam z szafkikubek i stałam chwilę, ciężko wsparta o blat.Wydawało mi się teraz, że miejsce, które pokazywała kamera, nie było tym miznanym.Z drugiej strony, poznałam je nocą, a w świetle dnia wszystko mogło wyglądaćinaczej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript