[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nie zdarzyło się to ani w chwilach największej namiętności, ani te\ w innychnastrojowych momentach.Była skłonna uwierzyć w niektóre rzeczy, o których powiedział jej tego wieczoru.Byćmo\e spędził te pierwsze lata na zapracowywaniu się na śmierć, \eby udowodnić jej iniewątpliwie jej ojcu te\, \e mo\e zbić fortunę.Z krzywym uśmieszkiem pomyślała, \e tobyło podobne do Matta, tak samo zresztą jak ten toast szampanem za jej zdrowie, wypity wdniu, kiedy zdobył pierwszy milion dolarów.Pełen chęci odegrania się a\ do końca,zdecydowała z rozbawieniem.Nic dziwnego, \e w świecie biznesu stał się potęgą, z którąnale\ało się liczyć! Zdała sobie sprawę, \e jej myśli, zwa\ywszy na sytuację, stają się zbytłagodne.Niechętnie spojrzała prawdzie w oczy.Matt powiedział jeszcze jedną prawdziwąrzecz: zawsze było coś między nimi.Ju\ tamtego pierwszego wieczoru, kiedy się spotkali,nastąpiło między nimi natychmiastowe, niewytłumaczalne porozumienie, jakaś więz, którabez trudu przyciągała ich do siebie w czasie tamtych, dawno minionych dni spędzonych nafarmie.Ona wtedy to czuła, ale odkrycie, \e Matt te\ był tego świadom, było szokiem.Tasama niewytłumaczalna więz zaczęła pojawiać się między nimi, kiedy spotkali się na tamtympechowym lunchu.Wtedy, kiedy droczył się z nią, \e nie wie, czego chce się napić.Ponownieto coś rozkwitło w całej pełni na farmie, kiedy jej dłoń znalazła się w jego dłoni i kiedyprosiła go o zawieszenie broni.Ta więz wzmacniała się i była bardziej wyczuwalna, kiedysiedzieli razem tamtego wieczoru w salonie i rozmawiali o interesach.W pewnym sensie byłotak, jakby byli przyjaciółmi od zawsze.Nie umiałaby nienawidzić Matta.Czuła się zestresowana.Wstała, zgasiła lampę i poszła do sypialni.Stała koło łó\ka irozpinała bluzkę, kiedy do jej umysłu przedarła się reszta słów, które powiedział, te, którychuparcie starała się nie pamiętać.Jej dłonie zastygły na guzikach bluzki. Chodz ze mną dołó\ka dziś wieczorem, a rzucę ci świat do stóp.Zamieszkaj ze mną, a dam ci raj na ziemi.Wszystko, czegokolwiek zapragniesz.Włącznie ze mną oczywiście.To transakcja wiązana.Stała bez ruchu zahipnotyzowana wspomnieniem, po czym otrząsnęła się i skończyłarozpinanie bluzki.Ten człowiek był śmiertelnie niebezpieczny.Nic dziwnego, \e kobietytraciły dla niego głowę.Ręce zaczęły jej dr\eć na samo tylko wspomnienie jego głosuszepczącego jej do ucha tamte słowa.Naprawdę, zdecydowała, próbując ukryć pozbawionyentuzjazmu uśmiech: jeśli mógłby butelkować cały ten swój sex appeal, to nie musiałbypracować, \eby mieć pieniądze.Przestała się uśmiechać, kiedy zadała sobie pytanie, ilujeszcze kobietom oferował ten swój raj? Uświadomiła sobie, \e odpowiedz musiała brzmieć:\adnej.We wszystkich, pełnych emocji doniesieniach prasowych, dotyczących jego \yciaosobistego, nigdy nie widziała nawet pojedynczej wzmianki sugerującej, \e nie mieszkasamotnie.Mając świadomość tego, poczuła się o wiele lepiej.Była zbyt wykończonaemocjonalnymi przejściami poprzednich dni, \eby zastanowić się, czy taka jej reakcja niebyła odrobinę dziwna.Kiedy le\ała ju\ w łó\ku, pomyślała o Parkerze i straciła dobry nastrój.Przez całydzień miała wra\enie, \e on zadzwoni.W głębi duszy wiedziała, \e mimo sposobu, w jaki sięrozstali, \adne z nich nie chciało zerwać zaręczyn.Zaczęła ją dręczyć myśl, \e mo\e czeka najej telefon.Jutro, zdecydowała, jutro zadzwoni i spróbuje mu jeszcze raz wszystkowytłumaczyć.ROZDZIAA 43- Dzień dobry, Matt - powiedział Joe, kiedy Matt kwadrans po ósmej następnegoporanka usiadł na tylnym siedzeniu limuzyny.Niepewnie spojrzał na zwiniętą gazetę, którąMatt trzymał w dłoni, i dodał: - Czy.czy wszystko w porządku? To jest, mam na myśliciebie i twoją \onę?- Niezupełnie - odpowiedział sucho Matt.Ignorował Chicago Tribune , którą zwykleka\dego poranka czytał w samochodzie.Tym razem wyciągnął przed siebie nogi i spoglądałprzez boczne okienko.Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, kiedy limuzyna wtopiła sięw uliczny ruch, a jego myśli powędrowały ku Meredith.Kilka minut upłynęło, zanim sięzorientował, \e tego ranka wyjątkowo jego samochód nie atakuje ryzykowniewspółu\ytkowników drogi.Zaskoczony podniósł wzrok i zobaczył, \e Joe obserwuje go wewstecznym lusterku.- Jakiś problem? - zapytał go Matt.- Nie, dlaczego?- Właśnie przepuściłeś okazję wyprzedzenia tej furgonetki.Joe przestał patrzeć we wsteczne lusterko, a Matt ponownie, z przyjemnością,skoncentrował swoje myśli na Meredith.Pozwolił im krą\yć wokół niej a\ do chwili, kiedypodjechali do budynku Haskella i wjechali do podziemnego gara\u
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|