Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wystarczało tkniecie włócznią, a ciała padały okrywając z dawna już martwą posoką stal i pancerze.Krzyki zabijanych brzmiały tak żałośnie w uszach Elryka, iż gdyby nie przysięga, że będzie posłuszny Oone, zaniechałby walki i pozwolił dokończyć jej dzieła samotnie.Przeciwnicy nie byli niebezpieczni, coraz więcej wlewało się ich przez ściany po to tylko, by napotkać niosące zagładę, wprawnie kierowane ostrza.Zebrani u stóp centralnej kolumny dworzanie przyglądali się tylko, nie mając najwyraźniej pojęcia, jak miernych przeciwników odpierało dwoje srebrzyście odzianych przybyszów.- Już po wszystkim - powiedziała Oone.- Czarownicy polegli.- Zaprawdę, jesteście bohaterami! - Królowa Sough szła ku nim wyciągając ramiona i uśmiechając się radośnie, z podziwem.- Skądże, jesteśmy tylko śmiertelnymi wojownikami, którzy właśnie odparli niebezpieczeństwo zagrażające Perłowej Fortecy - odparła uroczyście Oone.Elryk przytaknął w duchu.- Jesteście dziećmi Chamonga Borma, Bratem i Siostrą Kościanego Księżyca, Dziećmi Wody i Chłodnego Podmuchu, Rodzicami Drzew.- Seneszal upuścił mieszki ze złotem i zaniósł się łkaniem.Płakał z ulgi i z radości.Bardzo przypominał Raika Na Seema.Oone zsiadła z konia i padła w objęcia Królowej Sough.W chwilę później szuranie i chichot oznajmiły nadejście Perłowego Wojownika.- Nie ma już mnie - powiedział patrząc na nich oczami Alnaca, w których pozostała już tylko rezygnacja.- Rozpadać się pora.- I runął na podłogę rozrzucając po całym pomieszczeniu kawałki pancerza i kości.Ciało zniknęło i szczątki Perłowego upodobniły się do pozostałości po gigantycznym morskim krabie.Królowa Sough zajęła się tymczasem Elrykiem, pragnąc i jego wyściskać.Wydawała się teraz mniejsza niż przy poprzednim spotkaniu, ledwie sięgała mu do brody.Objęła go jednak serdecznie, także zapłakana.Woalka zsunęła się z twarzy odsłaniając oblicze młode, któremu ujęto lat.Wyglądała ledwie na dziewczynę.Wszyscy tak uśmiechali się wkoło, że Elryk zrozumiał w końcu.Delikatnie dotknął policzka dziewczyny, znajomych włosów i wciągnął głęboko powietrze.To była Varadia, Święta Dziewczyna Bauradimów.Była tym dzieckiem, którego ducha przysięgli uwolnić.Oone podeszła bliżej i położyła dłoń na ramieniu Varadii.- Wiesz już, że jesteśmy twoimi przyjaciółmi.Varadia przytaknęła, rozglądając się za dworzanami, ale ci znowu zastygli w nieruchomych pozach posągów.- Jak dotąd tylko Perłowy Wojownik dawał tu radę - powiedziała.- Nie udało mi się wezwać nikogo lepszego.Chamong Borm mnie zawiódł.Czarownicy, Poszukiwacze Przygód byli dlań zbyt wielkimi przeciwnikami, ale teraz mogę już pozwolić mu opuścić wygnanie.- Połączyliśmy nasze siły z jego mocą - powiedziała Oone.- Waszą i naszą siłę i tylko dlatego zwyciężyliśmy.- My nie jesteśmy cieniami - roześmiała się Varadia, jakby odkrywając radosną prawdę.- I to było istotne.Oone przytaknęła.- To było istotne, Święta Dziewczyno.Teraz musimy pomyśleć, jak sprowadzić cię z powrotem do Spiżowego Namiotu.Twój lud czeka na ciebie jak na zbawienie, którym zaiste dlań jesteś.- Wiem.Noszę całą ich historię i mądrość.A zaczynałam wierzyć, że przegrałam.- Nic z tych rzeczy - odparła Oone.- Czarownicy nie zaatakują ponownie?- Nigdy więcej.Ani tutaj, ani nigdzie indziej.Zajmiemy się nimi z Elrykiem.Elryk pojął, że to Oone wezwała ludzkie cienie, czyniąc to po raz ostatni po to tylko, by doprowadzić do ich klęski na oczach całego tutejszego dworu.Oone spojrzała na księcia ostrzegając go spojrzeniem, by nie pisnął ani słówka o tym podstępie.Ostatecznie chodziło głównie o to, by pokonać bariery stwarzane przez sen dziecka.Chamong Borm, bohater z legend, nie mógł jej uratować, jako że był postacią wymyśloną, o czym Varadia pamiętała przez cały czas.Podobnie było z Perłowym Wojownikiem, który też zrodził się w fantazji dziewczynki.Ale Oone była prawdziwa, równie prawdziwa jak uwięziona.Gdzieś w głębinach snu Varadia, która wyobrażała sobie, że jest królową poszukującą bezskutecznie władzy, musiała zdawać sobie z tego sprawę.Niezdolna do samodzielnej ucieczki z ułudy, potrafiła odróżnić własną marę od tworów jawy, czyli siebie, Oone i Elryka.Potrzebny był tylko mały popis Oone, która pokazała, jak pokonuje ślady pierwotnego zagrożenia.To było wszystko co potrzebne, by uwolnić dziecko.Ciągle jednak pozostawali we wnętrzu snu.Wielka Perła pulsowała równie silnym blaskiem jak przedtem, a przypominająca labirynt Forteca wciąż była ich więzieniem.- Zrozumiałaś zatem - powiedział Elryk do Oone.- Zrozumiałaś, iż ci, których napotykaliśmy, wyrażali się po prostu jak dzieci.Bo to był język dziecka, język poszukujący i przegrywający.Zgodny z dziecięcymi wyobrażeniami o władzy i potędze.Oone raz jeszcze nakazała mu oczami milczenie.- Varadia zrozumiała wreszcie, że niczego nie zdobywa się wycofaniem ni odwrotem.Moc zaczyna wówczas niszczyć lub kryć się po zakamarkach niczym przyłapany przez huragan na drodze wędrowiec.Zapanować można tylko nad sobą samym, a do tego trzeba umieć stawić czoło złu, które gotowe jest niszczyć.-Mówiła to niczym w transie i Elryk domyślił się, że Złodziejka powtarza wyuczoną niegdyś lekcję.- Nie przyszliście ukraść Perły, a tylko wyzwolić mnie z więzienia - powiedziała Varadia, gdy Oone wzięła ją za ręce.- Mój ojciec was przysłał?- Poprosił nas o pomoc, a my nie odmówiliśmy - stwierdził Elryk chowając wreszcie miecz.Było mu nieco głupio paradować tak w zbroi herosa z bajek dla grzecznych dziewczynek.Oone pojęła przyczyny jego niezadowolenia.- Oddamy to wszystko Chamongowi.Może już wrócić do Fortecy?- Oczywiście! - Dziecko klasnęło w ręce i w drzwiach pojawił się, ubrany wciąż w szaty wygnańca, Chamong Borm i przyklęknął u stóp swej pani.- Moja królowo - wygłosił naprawdę przejęty swoją rolą.- Zwracam ci broń i pancerze, twoje bliźniacze konie i twój honor, Chamongu Bormie - ogłosiła Varadia.Elryk i Oone zrzucili zbroje, Chamong Borm zaś przyodział się w srebro i złoto, w napierśnik i nagolenniki, w błyszczący hełm, przypasał miecz, obciążył konia włóczniami.Gdy był już gotowy, ponownie przyklęknął przed swą królową.- Jakie zadanie masz dla mnie, moja pani?- Możesz wyruszyć gdziekolwiek zechcesz, wielki Chamongu Bormie.O jednym tylko pamiętaj, musisz zwalczać zło wszędzie i we wszystkich postaciach, i nigdy już nie wolno ci dopuścić do tego, by Czarownicy, Poszukiwacze Przygód zaatakowali Perłową Fortecę.- Przysięgam.Skłoniwszy się Oone i Elrykowi, legendarny bohater wyjechał powoli, promieniując wkoło dumą i szlachetnością.- Jest znów tym, kim był, nim go wezwałam - powiedziała zadowolona Varadia.- Wiem, że legendy same w sobie nic nie znaczą, ich siła objawia się w tym, jak żywi je wykorzystują.Legendy to tylko odbicia ideałów.- Mądre z ciebie dziecko - zauważyła Oone.- A co? Ostatecznie jestem Świętą Dziewczyną Bauradimów - mruknęła ironicznie Varadia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript