[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Ale, Elryku.Elryk chwycił przyjaciela w pół, zarzucił sobie na plecy i zaniósł do kanału.Tam chwycił go za kołnierz i zanurzył kilka razy w brudnej wodzie.Trzęsąc sięMoonglum spojrzał na niego smutno. Wiesz przecież, że mam skłonności do katarów. I do picia! Nie lubią nas tutaj! Straż czeka tylko na jakiś pretekst, abynas złapać.W najlepszym razie zdołalibyśmy uciec z miasta nic nie załatwiwszy.W najgorszym, ścięto by nas.Wrócili do prostytutek.Jedna z nich uklękła, chwyciła Elryka za rękę i poca-łowała w udo. Panie, mam wiadomość. zaczęła.Elryk schylił się, aby ją podnieść.Krzyknęła i szeroko otworzyła oczy.Elryk najpierw się zdziwił, po czym od-wrócił idąc za jej wzrokiem.Zobaczył grupkę, którą wygonił z tawerny.Kierowalisię ku niemu i ku Moonglumowi, aby się zemścić.Sztylety błysnęły w ciem-nościach.Elryk zobaczył, że ci, co je nieśli, mieli czarne opończe zawodowychmorderców.Szło ich tak około dziesięciu.Widocznie młody dandys był bardzobogaty, gdyż wynajęcie mordercy w Starym Hrolmarze drogo kosztowało.54Moonglum wyciągnął już swoje miecze i bił się z pierwszym szermierzem.Elryk dotknął Zwiastuna Burzy, miecz sam wysunął się z pochwy.Ostrze błysnęłoczernią, gdy albinos wydał z siebie wojenny zew.Jeden z morderców krzyknął: Elryk! Jasne było, iż dandys nie powiedziałim, kogo mają zabić.Melnibonanin odparował cios drugiego miecza i odciąłprzeciwnikowi dłoń.Ranny cofnął się krzycząc z bólu.Pojawiły się kolejne miecze.Lodowate oczy świeciły pod czarnymi kaptura-mi.Zwiastun Burzy rozpoczął swój śpiew, a byk to pieśń zwycięstwa.Rozkoszpłynąca z walki widniała na twarzy albinosa.Przy każdym ciosie jego oczy bły-skały w bladej twarzy.Noc wypełniły krzyki, przekleństwa, ryki mężczyzn, szczęk stali, szuranie bu-tów na kamieniach, głuchy dzwięk ostrzy wbijających się w mięso i łamiącychkości.Elryk kręcił się wkoło, oburącz trzymając miecz.Nie widział Moonglumai modlił się, aby ten jeszcze żył.Od czasu do czasu zauważał jedną z dziewczyni zastanawiał się, dlaczego nie uciekły.Ciała wielu zakapturzonych morderców walały się po ziemi, a ci, co przeży-li, zaczęli cofać się pod ciosami.Wiedzieli, jaką moc posiada runiczny mieczi widzieli wyraz twarzy swych martwych kamratów w chwili, gdy piekielneostrze wypijało ich dusze.Po każdym zabójstwie Elryk stawał się coraz silniejszy,a błysk Zwiastuna Burzy coraz intensywniejszy.Nagle albinos wybuchnął dzikim śmiechem.Echo rozniosło jego głos po Sta-rym Hrolmarze i ci, co go usłyszeli, zatkali uszy.Mieli wrażenie, że są więzniamiw straszliwym koszmarze. Chodzcie, przyjaciele! Mój miecz jest jeszcze spragniony!Jeden z morderców przysunął się bliżej.Elryk podniósł czarne ostrze.Męż-czyzna starał się jeszcze zasłonić głowę, ale Zwiastun Burzy spadł łamiąc miecznapastnika i tnąc jego kark.W sekundę pózniej dotarł do szyi i wbił się w tors.Morderca został przecięty na pół, a runiczny miecz zatrzymał się na chwilę w jegownętrznościach, aby napoić się resztkami duszy złoczyńcy.Pozostali napastnicyuciekli w nieładzie.Elryk zaczerpnął głęboko powietrze, schował Zwiastuna Burzy do pochwyi zaczął rozglądać się w poszukiwaniu Moongluma.Coś uderzyło go w potylicę.Poczuł mdłości, ale spróbował utrzymać równowagę.Coś innego ukłuło go w rę-kę i jak przez mgłę wydawało mu się, że rozróżnia rysy Moongluma.Ale to niebył on.Może to kobieta.Trzymała go za lewą rękę.Gdzie chciała go zaprowa-dzić? Kolana ugięły się pod nimi i upadł na bruk.Chciał krzyknąć, ale nie mógłwydobyć z siebie żadnego dzwięku.Dziewczyna ciągle trzymała go za rękę, jak-by chciała go gdzieś zaprowadzić.Ale nie miał siły iść za nią.upadł na boki zobaczył poruszające się na niebie gwiazdy.Był już świt.Słońce oświetlało poskręcane wieże Starego Hrolmaru.Zdałsobie sprawę, że minęło już wiele godzin od walki z mordercami.55Twarz Moongluma ukazała się w jego polu widzenia.Wyglądał na zaniepoko-jonego. To ty? Dzięki wam, Bogowie Elhweru! Myślałem, że to zatrute ostrze zabiło cię.Gdy rozjaśniło się mu w głowie, Elryk usiadł. Zaatakowali mnie od tyłu.Jak?Moonglum wyglądał na zażenowanego. Obawiam się, że te dziewczyny nie były tymi, za które się podawały.Elryk przypomniał sobie dziewczynę, która ciągnęła go za rękę i spojrzał naswoją dłoń. Moonglumie! Pierścień Królów zniknął! Ukradziono mi Actoriosa!Przodkowie Elryka nosili ten klejnot przez cale wieki.Był on symbolem wła-dzy i zródłem nadprzyrodzonej mocy.Twarz Moongluma pociemniała. A ja myślałem, że ukradłem te dziewczyny.To były zwyczajne złodziejki!Przygotowały wszystko.Było to proste, muszę przyznać. Jest jeszcze coś.nie ukradły nic oprócz Pierścienia Królów.Mam trochęzłota w sakiewce.Wstając, albinos pokazał sakiewkę u pasa.W zamian Moonglum wskazał mupalcem rynsztok, w którym leżała, w kałuży krwi i błota, jedna z dziewczyn. Ciał ją podczas walki jeden z morderców.Umierała przez całą noc.Bezprzerwy szeptała twoje imię.Ja jej go nie podałem.Myślę, że masz rację.Ktoś jeprzysłał, aby ukradły pierścień.Dałem się oszukać.Elryk zbliżył się do dziewczyny i uklęknął przy niej.Dotknął jej skroni i wtedypodniosła powieki.Po cichu jej wargi wymówiły jego imię. Dlaczego miałaś mnie okraść? spytał. Kto jest twoim panem? Urish szepnęła. Miałam ukraść pierścień.i zawiezć.do Nadso-koru.Książę schylił się i zobaczył bukłak wina leżący koło dziewczyny.Chciał jąnapoić, ale płyn ściekał jej po szyi i rozlał się na piersiach. Czy jesteś żebraczką z Nadsokoru? spytał nagle Moonglum.Słabo skinęła głową. Urish nigdy nie przestał być moim wrogiem powiedział Elryk. Byćmoże uznał teraz Actoriosa za wyrównanie rachunków. Spojrzał na dziewczy-nę. Czy twoja towarzyszka wróci do Nadsokoru?Wydawało się, że przytaknęła, po czym przestała oddychać. Zostaw mu pierścień poradził Moonglum tonem pełnym nadziei.Zadowoli się tym.Elryk potrząsnął głową. Za tydzień ciągnął Moonglum karawana opuści Jadmar.Będzie niądowodzić Rackhir, a wiezć będzie zapasy dla Tanelorn.Jeśli wsiądziemy na ja-kiś statek, to szybko dotrzemy do Jadmaru i dołączymy do karawany Rackhira.56Dotrzemy do Tanelorn w dobrym towarzystwie.Jak wiesz, rzadko się zdarza, bymieszkaniec tego miasta wyruszał w taką podróż.Mamy szczęście. Nie przerwał mu albinos
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|