[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Całym sercem jesteśmy zwami, panie Geralcie.Jeśli trzeba, będziecie mieli asystę naszych uczonych i astrologów.Otworem stoją przed wami nasze biblioteki i księgozbiory.Musicie, wierzymy w to głęboko,znalezć jakiś ślad, jakąś wskazówkę czy poszlakę, która wskaże wam właściwą drogę.Niedziałajcie pochopnie.Nie musicie się spieszyć.Możecie tu zostać wedle waszej woli, miłymnam jesteście gościem.- Dziękuję waszej miłości - skłonił się Geralt - za życzliwość i łaskę.Ruszamy jednak wdrogę, gry tylko trochę odpoczniemy.Ciri wciąż jest w niebezpieczeństwie.Gdy za długosiedzimy w jednym miejscu, niebezpieczeństwo nie tylko rośnie, ale i zaczyna zagrażaćludziom nam życzliwym.I zwykłym postronnym.Do tego za nic nie chciałbym dopuścić.Księżna milczała czas jakiś, miarowymi ruchami, jak kota, głaszcząc przedramię Jaskra.- Szlachetne i prawe są wasze słowa - powiedziała wreszcie.- Ale lękać się nie macieczego.Goniących za wami hultajów nasi rycerze pogromili tak, że świadek klęski nie uszedł,opowiedział nam o tym wicehrabia Julian.Każdego, kto się poważy was niepokoić, spotkataki sam los.Jesteście pod naszą opieką i ochroną.- Umiem to sobie cenić - Geralt skłonił się znowu, klnąc w duchu bolące kolano, ale nietylko.- Nie wolno mi jednak przemilczeć tego, o czym wicehrabia Jaskier zapomniał waszejmiłości opowiedzieć.Hultaje, którzy ścigali mnie do Belhaven, a których dzielne rycerstwowaszej miłości pobiło w Caed Myrkvid, byli i owszem, hultajami pierwszej hultajskiej gildii,ale nosili nilfgaardzką barwę.- I cóż z tego?A to, miał na końcu języka, że jeśli Nilfgaardczycy zajęli Aedirn w ciągu dwudziestu dni,to na twoje ksiąstewko wystarczy im dwadzieścia minut.- Trwa wojna - powiedział zamiast tego.- To, co stało się w Belhaven i Caed Myrkvid,może być poczytane jako dywersja na tyłach.To zwykle powoduje represje.W czasachwojennych.- Wojna - przerwała mu księżna, unosząc szpiczasty nos - z pewnością już się skończyła.Pisaliśmy w tej sprawie do naszego kuzyna, Emhyra var Emreisa.Skierowaliśmy do niegomemorandum, w którym zażądaliśmy, by niezwłocznie położył kres bezsensownemuprzelewowi krwi.Z pewnością już jest po wojnie, z pewnością zawarto pokój.- Nie bardzo - odparł zimno Geralt.- Za Jarugą hula miecz i ogień, leje się krew.Nic niewskazuje, by to zmierzało ku końcowi.Powiedziałbym, że wręcz przeciwnie.Momentalnie pożałował tego, co powiedział.- Jak to? - Nos księżnej, zdawałoby się, wyostrzył się jeszcze bardziej, a w jej głosiezabrzmiała paskudna, zgrzytliwie warkliwa nuta.- Czy ja dobrze słyszę? Wojna nadal trwa?Dlaczego nas o tym nie poinformowano? Panie ministrze Tremblay?- Wasza miłość, ja.- wybełkotał, przyklękając, jeden z nosicieli złotych łańcuchów.- Janie chciałem.Martwić.Niepokoić.Wasza miłość.- Straż! - zawyła jej miłość.- Do wieży z nim! Jesteście w niełasce, panie Tremblay! Wniełasce! Panie szambelanie! Panie sekretarzu!- Na rozkaz, Jaśnie Oświecona.- Niech nasza kancelaria natychmiast wystosuje ostrą notę do naszego kuzyna, cesarzaNilfgaardu.Domagamy się, by natychmiast, ale to natychmiast zaniechał wojowania i zawarłpokój.Bowiem wojna i niezgoda to rzeczy złe! Niezgoda rujnuje, a zgoda buduje!- Wasza miłość - wybełkotał szambelan-cukiernik, biały jak cukier puder - ma ze wszechmiar rację.- Co panowie tu jeszcze robią? Wydaliśmy rozkazy! Dalejże, na jednej nodze!Geralt rozejrzał się dyskretnie.Dworacy mieli twarze jak z kamienia, z czego należałownioskować, że podobne incydenty nie są na tym dworze niczym nowym.Mocno sobiepostanowił od tej pory wyłącznie potakiwać księżnej pani.Anarietta musnęła chusteczką czubek nosa, po czym uśmiechnęła się do Geralta.- Jak widzicie - powiedziała - wasze obawy były płonne.Nie macie się czego lękać imożecie gościć u nas, jak długo zechcecie.- Tak jest, wasza miłość.W ciszy słychać było wyraznie tykanie kornika w którymś z zabytkowych mebli.Iklątwy, którymi masztalerz obrzucał konia na odległym dziedzińcu.- Mielibyśmy też - przerwała ciszę Anarietta - prośbę do was, panie Geralcie.Jako dowiedzmina.- Tak jest, wasza miłość.- Jest to prośba wielu szlachetnych dam Toussaint i nasza zarazem.Potwór nocny nękatutejsze domostwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|