Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak, przed dziesięciu laty byłemw Muzeum Złota.Najeden razjest ono w stanie eksponować tylko częśćz 28000 znalezisk archeologicznych.Kolejna wizyta może się więcopłacić.Umówiliśmy się na następny dzień, kolejny dzień oczekiwania, o ile jakieś nowe wieści nie zawiodą mnie w dżunglę.Skarby IndianPrzeraźliwy dzwonek telefonu wyrwał mnie ze snu o nieprzyzwoicie wczesnej porze.Dzwonił dr Forero, od razu więc się obudziłem.- Złapał pan profesora Soto?- Nie, to nie uda się nam tak szybko.Czy zechciałby pan jednakprzedstawić swoją teorię paru oficerom lotnictwa wojskowego?- Jasne, zrobię wszystko, żeby tylko dotrzeć do Ciudad Perdida!Wykład może mi posłużyć, jeśli tylko któryś z tych panów będzie miał pod ręką jakiś helikopter!- Co pan dziś robi?- Umówiłem się z Juanem Carlosem w Muzeum Złota.Muzeum Złota, przechowujące najbardziej zdumiewające znaleziska archeologiczne Kolumbii, zostało założone w 1939 roku przez Banco de la Republica.Urządzono je na drugim piętrze budynku banku przy Szesnastej Ulicy - pomieszczenia muzeum są chronione potęźnymi stalowymi drzwiami i strzeżone przez uzbrojonych strażników.Z ulgą stwierdziłem, że dziś nadal - podobnie jak przed dziesięciulaty - wolno tu fotografować.W większości muzeów Europy, ale nie tylko tam, strażnicy muzealni dostają histerii na widok aparatu foto­graficznego, który trzeba natychmiast oddać do depozytu.Twierdzi się, że eksponaty niszczą się od fotografowania.To prawda, gdy chodzio stare dokumenty, wystawione na działanie lamp błyskowych, aleprzecież od dawna stosuje się wysokoczułe filmy do 1600 ASA, umożliwiające fotografowanie nawet w półmroku.Twierdzę, że archeolodzy - bo to w ich muzeach znajdują się najbardziej istotne eksponaty - zabraniają fotografowania z dwóch powodów.Po pierwsze, żeby sprzedać własne albumy z fotografiami kolekcji.Jako autor znający się na prawach rynku uważam takie postępowanie za skandaliczne.Skąd archeolodzy biorą pieniądze na swoje badania, skąd muzea otrzymują subwencje? Z kieszeni podatni­ka.Dlatego za szalbierstwo uważam traktowanie zabytkowych przed­miotów jak własność prywatną.Po drugie, zawodowcy chcą zapewne uniknąć tego, aby archeolodzy-hobbyści - opierając się na foto­grafiach! - interpretowali znaleziska w sposób nie pasujący dobezbłędnych interpretacji naukowych.Wszystkie interpretacje są subie­ktywne.Kiedy nieakredytowanych gości z zewnątrz trzyma się nadystans od Dworu króla Nobla outsiderowi naprawdę trudno przeciw­stawić własne, nowe punkty widzenia zastanym zapatrywaniom, uważa­nym za nietykalny dogmat.Louis Pauwels i Jacques Bergier napisali w książce Wymarsz w trzecie tysiąclecie:"Dodatkowo do owych wolności, jakie gwarantuje nam konstytucja, trzeba zażądać jeszcze jednej: wolności wątpienia w naukę".W przyciemnionych pomieszczeniach Museo del Oro panuje cisza.Grube wykładziny dywanowe tłumią każdy krok, rozmowy prowadzisię szeptem, widok obcej twarzy odbijającej się w szkle gabloty przeraża.Człowiek staje z szacunkiem przed górami prehistorycznych skarbów, spiętrzonych, powiązanych w girlandy.Wartownicy prowadzą nas do zupełnie ciemnego pomieszczenia- z niewidocznych głośników płynie cicha muzyka.Za nami zamykająsię automatycznie przeciwwłamaniowe stalowe drzwi.Próbujemy się zorientować, gdzie jesteśmy, ale zaraz zapala się jaskrawe światło.Porażeni wspaniałością widoku odnajdujemy się w skarbcu.Za pancer-nym szkłem wznoszą się wzdłuż ścian - tylko ręką sięgnąć - dzieła sztuki Indian Kolumbii.Z sufitu zwisają kosztowności pozłacane,posrebrzane i uszlachetniane platyną.Mój wzrok, sfrustrowany bogactwem oferty, kierował się na po­szczególne przedmioty, których sens jest nader zagadkowy.Wtedy - tak jak i dziś - do wyrobu przedmiotów codziennego użytku niestosowano metali szlachetnych.Gdy artyści wykuwali niegdyś z drogo­cennego metalu postaci, twarze i hełmy, to chodziło - nie ulega to wątpliwości - o przedmioty kultowe, o stylizowane wyobrażenia ważnych bóstw.Prawdziwe osobliwości znaleziono na terytorium Indian Kwimbaya.W muzealnym przewodniku czytamy: "Stylizacja antropomorficzna",ludzkie rysy twarzy u nieludzkiej istoty.Dziecku naszych czasów mógłbym wytłumaczyć, że chodzi tu o robota: rozkraczone "nogi", coś jakby głowa, a nad nią dwie skorupy niczym obudowy budzików.Te "stylizacje antropomorficzne" istnieją w wielu wersjach - raz są ozdobione skrzydłami, innyrn razem prętami, ale zawsze widać części budzika, które przydają im atmosfery techniczności.Sztuka Indian Kalima jest reprezentowana przez wizerunki potęż-nych głów o nosach szerokich i kościstych - kształt głów jest całkowicie obcy temu plemieniu.W uszach kolczyki, prawie wielkości głowy,z nosów natomiast "skapują" szerokie, złote maski twarzowe, tak, a dotego głowy te są w hełmach zakończonych skrzydłami, które z kolei są udekorowane kulami, płytkami, kropkami i prętami - zawsze widaćtam również "budziki".Należy się zastanowić, kto albo co jest symbolizowane w ten sposób.Przewodnik po muzeum nie patyczkuje się, uznając prace Kalimów za "diademy".W sprawie diademów kom­petentna jest Liz Taylor.Może ją należałoby zapytać, czy miałaby ochotę stroić się w stylu tych kwadratowych głów?Jest tu też elegancki okrągły amulet z postacią, o której nie możnapowiedzieć, czy to mężczyzna, czy kobieta - po dokładniejszym przyjrzeniu się typuję raczej osobnika mojej płci.Artysta przedstawił przypuszczalnie symbol tragarza: na trójkątnej głowie, na ramionachi na nogach spoczywają ciężary - pnie drzew albo kamienne kolumny.Wspomnienia praprzodków, którzy w Facatativa jęczeli pod kamien-nym brzemieniem?Interesujący wydał mi się również amulet z wizerunkiem postaci,z której czaszki wystrzelają promienie.Powyżej szerokiego pasa wisi najej piersi tarcza.Baśniowa istota siedzi w kucki w lektyce, przypominają­cej tron a niesionej przez dwa embrionalne monstra (zwierzęta?).Jeśli tylko artysta miał dość miejsca, od razu pojawiały się też wyobrażenia kul.Wydaje się, że w świecie dawnej sztuki kule odgrywały nader istotną rolę.Inna wyobrażona na napierśniku władcza istota pozwala się nieśćw lektyce podobnej do tronu - tragarzami są tu oryginalnie stylizowa-ne ludziki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript