Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aleksandra mieszkała teraz w Hadze (z poselstwem Andrzeja Artamonowicza Matwiejewa), ale ona i mążnie kwaterowali w rezydencji poselskiej, lecz odnajmowali osobny dom.Trzymała konie pełnej krwi, karety, anawet dwumasztowy jacht.( Achl ach!  dziwował się Iwan Artiemicz, choć w tajemnicy przed ^PiotremAleksiejewiczem posyłał Sańce na konie i jacht niemało pieniędzy.) Wołkowowie opuścili Warszawę przeszłorok temu, gdy król August uciekał przed Szwe dami.Byli w Berlinie, ale niedługo  Aleksandrze nie podobał się niemiecki dwór królewski: król skąpy,Niemcy prowadzą życie nudne, wyrachowane, każdy kęs obliczony.|t- W Hadze ma dom pełen gości  ^opowiadał Gawryła  znakomitych, rozumie się, niewielu ||j przeważnieludzie bez powagi: awanturnicy, malarze, muzykanci, Indianie, umiejący świecić bakę.Ona z nimi jezdziżaglowcem po kanale, siedzi na pokładzie na krzesełku, gra na harfie. Wyuczyła się?  klasnął w ręce Iwan Artiemicz spoglądając po domownikach.HK- Wychodzi na.przechadzkę  wszyscy kłaniają się jej, a ona w odpowiedzi jeno głową  tak.Wasilija nie zawsze puszczado gości, ale on z tego rad, zrobił się taki spokojny, zamyślony, zawsze z książką, a nawet po łacinie czyta,jezdzi na stocznie okrętowe, do kunstkamery i na giełdę, przygląda się.Przed samym wyjazdem Gawryły Sańka mówiła, że w Hadze już jej się naprzykrzyło: cała rozmowa zHolendrami obraca się dokoła handlu i pieniędzy, z kobietami  nie są raffines, w tańcu depcą po nogach.Chce się jej do Paryża. Najwidoczniej chce z francuskim królem tańczyć menueta! Ach, co za dziewczy- nisko  jęczał IwanArtiemicz, ale oczy mrużyły mu się z ukontentowania. A kiedy wybiera się do domu? O tym powiadaj. Czasami, gdy uprzykrzą się jej awanturnicy, mówi do mnie:  Wiesz, Gaszka, chce mi się agrestu z naszego ogrodu.Tak bym się pohuśtała nahuśtawce w sadzie nad rzeką Moskwą."jjpfjg Widać, że do swojego zawsze ciągnie.Iwan Artiemicz mógł słuchać bez końca opowiadań o córce Aleksandrze.W połowie obiadu przyjechałPiotr z Mieńszykowem.(Piotr często tu teraz zaglądał.) Skinął domownikom i rzekł do rozdygotanego RomanaBorysowicza: % r Siedz  dziś nie ma służby. Zatrzymał się przy oknie i długo patrzył na pogorzelisko.Namiejscu niedawnych ożywionych ulic sterczały nad zgliszczami kominy i opalone cerkiewki bez kopuł.Słotnywiatr podrywał chmury popiołu. Stracone miejsce  rzekł dobitnie. Zagraniczne miasta stoją po tysiąc lat, a to  nie pamiętam, kiedysię nie paliło.Moskwa!Siadł do stołu niewesoły, przez pewien czas jadł dużo, w milczeniu.Przywołał Gawryłę, począł rozpytywaćsurowo  czego się w Holandii nauczył, jakie przeczytał książki.Kazał przynieść papier, pióro, kreślić częściokrętu, żagli, plany morskich fortyfikacji.Raz sprzeciwił się, ale Gawryła twardo obstawał przy swoim.Piotrpoklepał go po głowie:  Widzę, żeś ojcowskich pieniędzy nie przejadł na próżno. (Iwan Artiemicz słyszącto wciągnął nosem łzy szczęścia.) Zapaliwszy fajkę Piotr znowu podszedł do okienka. Artiemicz  rzekł  trzeba nowe miasto budować.  Wybuduje się, Piotrze Aleksiejewiczu  przez rok znowu domy wyrosną. Ale nie tu. A gdzie, Piotrze Aleksiejewiczu? Tu miejsce osiadłe z dawien dawna  " Moskwa.(Zadarłszy głowę niziutki, króciutki  mrugał szybko.) Ja, Piotrze Aleksiejewiczu, już zabrałem się do tej sprawy.Zgodziłempięć tysięcy chłopa  do rąbania lasu.Będziemy nad Szeksną i Szełonią klecić chaty, zwieziemy na tratwach.jeno brać i stawiać: za pięć rubelków chata z drzwiami, z furtą.Cóż przyjemniejszego? AleksanderDaniłowicz będzie moim wspólnikiem.- Nie tu  powtórzył Piotr patrząc w okienko  trzeba budować miasto nad Aa- dogą, nad Newą.Tampędz drwali.Krótkie ręce Iwana Artiemicza same rwały się za plecy  skręcić palcami młynka. Można. rzekł cienkim głosem.krr- Min herc, znowu do mnie przychodziła stara Monsowa.Płacze, prosi, żeby ją z córką choć do kirchypuszczono na modły  zagadał ostrożnie Mieńszykow.Zapadał wieczór, wracali od Browkina, przejeżdżaliobok pogorzeliska.Wiatr obrzucał popiołem skórzany bok karety.Piotr osunął się w głąb  jakby nie słyszałsłów Aleksaszki.Po Schliisselburgu raz jeno, już w Moskwie, wspomniał o Annie Mons: kazał Aleksaszce pojechać do niej iodebrać swą miniaturęwysadzaną diamentami, którą nosiła na szyi  innych klejnotów jako też pieniędzy nie odbierać i pozwolić jejmieszkać, gdzie mieszkała (jeśli chce  niech jedzie na wieś), ale ma nie wychodzić nigdzie i nie pokazywaćsię.Z korzeniem, z krwią, niby krzew zielska, wyrwał z serca tę kobietę.Zapomniał.A teraz (w karecie) nawetmuskuł nie drgnął mu w twarzy.Anna Iwanowna pisała do niego  nie odpowiedział.Posyłała matkę zpodarkami do Mieńszykowa błagając, by jej pozwolono paść do nóg najjaśniejszemu panu, którego jedyniekochała przez całe życie.Medalion został jej przez Koenigsecka skradziony.(O listach przy nim znalezionychnie wiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript