[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Oni się śmieją.! Zanućmy śpiewwojenny! Nie rozumieją.! Pytają, czy to gazela (ballada) o kochankach z naszego kraju? Za-nućmy im teraz dumkę ukraińskiego Kozaka! Oto wszyscy razem smętnie nam wtórują, aMatrud pyta: A czyj to śpiew tak miły?.To śpiew Beduinów z północy! Beduinów znadDonu!31Z wami nam miło, bracia Beduini! z wami nam miło, siostry Beduinki! Gdybyśmy niemieli ojców ani matek, przyjaciół ani kraju, zostalibyśmy z wami i podzielali wasze boje iuczty wasze!U was słońce zawsze grzeje,Niebo zawsze błękitnieje.Wasze dziewy Czarnobrewy,A rumaki Lotne ptaki!Ale jednak.! Bądzcie zdrowi! Bądz zdrów, gościnny Matrudzie!Już noc! Księżyc kąpie się w błyszczącym pod rosą piasku, konie lecą po miękkiej jakpuch przestrzeni; z dala bieleją jeszcze bernusy Beduinów, błyskają ognie z namiotów, lśniąsię ich bagnety, tętnią po rosie ich dzikie śpiewy, a psy, wierne ich stróże, rozbiegłszy się nawszystkie strony, czuwają nad obozem.Przerżnijmy się na lewo przez te piaski, a dalej przez te uprawne czarne pola; przebądzmywpław te kanały przez Franków w tych miejscach wykopane! Przewiezmy się przez Nil sze-roki łódką koło Nagile i żyznym błoniem Delty spieszmy na jarmark do Tantah, bo też wła-śnie zaczął się przed kilku dniami, a trwa całe dwa tygodnie.Jarmark w Tantah? To nie żarty!Mówią Araby, ,,że kiedy jest jarmark w Tantah, połowy świata nie ma w domu!Miasto żółtawe wśród zielonych ogrodów palmowych, figowych, bananowych, a naokołomiasta drugie miasto z namiotów.Tam roje kuglarzy! Tam najpiękniejsze almeje! Tam naj-lepsi śpiewacy! Tam najbardziej kuszące syreny! Mieszkaniec Indiów i mieszkaniec Mekki, iAlgerczyk, i Syryjczyk, i Marokanin, i kupiec z Bagdadu i z Damasu na miesiąc wprzódykołyszą się na grzbietach wielbłądów i dążą do Tantah z towarami.A co za piękne konie! Coza różność ubiorów! Jaka broń kosztowna!Ale biada Frankowi, co by się tam nawinął w kapeluszu (to jest w narodowej szacie)! Jar-mark w Tantah nie jest bowiem pospolitym jarmarkiem.Jest świętem.! Uroczystością.!Wróćmy się teraz do Nagile i wsiadłszy do kanży udajmy się wraz z biegiem rzeki do Ro-zetty, a popłyniemy szybko.Tylko ostrożnie z żaglami! Bo trąby wiatru i piasku wnet kanżyfigla wypłatają.A ostrożnie z oczyma! bo kurz dzienny, a po nim rosa wieczorna tak je zapa-lą, że możem nazajutrz prawie ślepymi się obudzić, jeśli nie ma lekarstw z sobą, bo o dokto-rze ani mowy! A ostrożnie z owocami! bo dyzenteria we trzy dni sprząta.A ostrożnie z słoń-cem! bo europejską słabą głowę wnet przepali, a zapalenie mózgu bieży galopem.Lepiejwziąć turban i strój turecki, to słońce nie tak zaszkodzi.Jedna tylko woda Nilu zawsze dobra i zdrowa!Otóż i miasto Foj, niegdyś zamożne, dziś ozdobione dwoma rękodzielniami, które założyłMehmed-Ali.Ten wielki gmach jest fabryką kurcząt.Są w nim obszerne piece, w którychciepło jest zastosowanym do wyrachowanej potrzeby.W te piece wsadzają zwykle w sobotędwadzieścia tysięcy jaj, a w drugą sobotę wychodzi drugimi drzwiami pieca korpus dwudzie-stu tysięcy kurcząt, z chorągwią i trębaczem na czele.Opodal jest miasto Latfe, po drugiej stronie brzegu rzeki.Jest to magazyn baszy i miejsce,którym kanał Mahmudie z Nilem się łączy.Trochę w tył ku Kairowi szpital Isbikiet i szkołapołożnicza przez Klota założona.Są jeszcze ogrody i pałace baszy, tak na kanale, jak i nadbrzegami Nilu, ale o kilka mil odległości od siebie.Przed nami wioski i miasta złocistego koloru.Ich minarety jak wyrosłe szparagi.Drzewapalmowe jak buńczuki jakich olbrzymich hetmanów! Te miasta! te wioski tak malownicze z32dala! Nie zbliżajmy się do nich! gdyż wewnątrz nędza, śmiecie, płacz i zgrzytanie zębów podkijami oprawców Mehmeda, m a n d i r ó w (rządców), co w imieniu baszy co dzień nowynakładają podatek!Otóż Rozetta i Morze Zródziemne.Miasto piękne.Domy bardziej do europejskich po-dobne.Okolice żyzne.kwiatów i zieloności mnóstwo! Gdzieniegdzie kapelusz i strój euro-pejski
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|