Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niedobrą bowiem porę wybrał Awdaniec, aby prosić Lestka o pomoc.W Poznanii stało się coś strasznego: oto po zjedzeniu grzybów zmarła w strasznych męczarniach niewidoma ksieni, której rad zawsze słuchał Lestek.O otrucie ksieni posądzono żonę Lestka, Żiwę, córkę Pakosława z Lubusza.Lecz to oskarżenie nie miało żadnego poparcia w dowodach.Dlatego pewnej nocy, Żiwa, gdy przebywała w łożu z Lestkiem, zdradziecko przyłożyła mu nóż do gardła i oświadczyła: “Powiesisz fałszywych oskarżycieli, Lestku.I będziesz mnie słuchał jak słuchałeś ksieni.Zastąpię ci ją, gdyż zawsze byłeś posłuszny radom kobiecym".Pojął Lestek, że albo posłucha swojej żony, albo też zdecyduje sieją skazać na śmierć jako podejrzaną o otrucie ksieni.Zaraz jednak wyszło na jaw, że jego żona jest w ciąży.Chciał Lestek mieć syna, ponieważ pluł krwią i wiedział, że nie będzie długo żył.Wróżę i żercy przyprowadzani do jego żony zapewniali go, że urodzi mu się syn.Tedy Lestek rozkazał powiesić w Poznanii tych wszystkich, którzy oskarżali Żiwę o otrucie.Dlatego uciekł z Poznanii syn ksieni Nałęcz i znalazł schronienie w Gnieździe u Petronasa.A że Lestek był przyzwyczajony do słuchania we wszystkim ksieni, łatwo więc podporządkował się swej żonie.Ona zaś przekonała Lestka, że ze względu na swój zły stan zdrowia, gdyż przecież od czasu do czasu pluł krwią, nie może wyruszyć z wojskiem na pomoc Awdańcowi.Nie chciała bowiem, aby w czymkolwiek i w jakikolwiek sposób okazał swoją słabość i stracił swoją władzę, co mogło się stać, gdyby Svatopluk pokonał nie tylko Awdańca, ale i Lestka iudexa.Zresztą wzrastająca ciągle potęga i bogact­wo Awdańca raziły w oczy tak Lestka, jak i Pałukę oraz Siemowita.Byli oni przekonani, że jak to się już nieraz w tamtych czasach zdarzało, w najgorszym razie straci Awdaniec Wrocławie i Ziemię Ślęzan, a od zupełnej klęski okupi się Svatoplukowi nagromadzonym złotem.Częściej bowiem niż do bitew do­chodziło wówczas do ugody, w której słabszy opłacał się silniejszemu.Awdaniec posłał więc pismo do bastarda Arnulfowego, Zwentibolda, prosząc go o rozpoczęcie działań zaczepnych na granicy z Wielką Morawą.Obiecywał za to Zwentiboldowi dużo złota, gdyż takie działania zaczepne powinny zmusić Svatopluka do pilnowania swojej granicy z Teutończykami i rezygnacji z wyprawy wojennej na północną stronę Gór Karpatos.Zwentibold zgodził się rozpocząć działania zbrojne, postawił jednak waru­nek.Niechaj Awdaniec, jeśli ma dość złota, przekupi króla Mardow, Arpada, i skłoni go do przekazania pod dowództwo Zwentibolda kilkunastu oddziałów zbrojnych nomadów, sam Arpad bowiem nie mógł wojować ze Svatoplukiem, ponieważ właśnie niedawno zawarł z nim pokój.Awdaniec zdawał sobie sprawę, że dla króla Arpada jego imię nic nie znaczy i wielki król Mardow, zwanych też Madziarami, nie zechce wchodzić z nim w żadne układy.Co innego, gdyby z taką propozycją wystąpił sam Dago Piastun, z którym król Arpad zawarł przed laty braterstwo krwi, a nawet wydał swoją córkę za mąż za Petronasa, naczelnego wodza wojsk Piastuna.Wysłał więc Awdaniec posłów do Gniazda z pytaniem, czy może osobiście przedłożyć Piastunowi swoją prośbę o wstawiennictwo u króla Arpada.I o dziwo – uzyskał zgodę na to, aby stawił się w Gnieździe przed oblicze Piastuna.Tedy załadował Awdaniec na wóz aż cztery skrzynie ze złotem i w otoczeniu pięćdziesięciu zbrojnych późną jesienią wyruszył do Gniazda.Dziwnie wyglądało to ponowne spotkanie Awdańca ze swym ojcem, Dago Piastunem.Przyjął go Dago w wielkiej sali paradnej wypełnionej wojownikami.Piastun siedział na pozłacanym tronie, na podobnym tronie zajęła miejsce piękna Zoe, a za tronem Piastuna stali – Jarota i Petronas.Awdaniec ubrał się godnie, miał na sobie drogocenną i niezwykle misterną kolczugę, ramiona okrywał mu purpurowy płaszcz, w rękach trzymał hełm z pawimi piórami, który zdjął z głowy, żeby okazać Piastunowi szacunek.W piękną też i drogocenną suknię brązową z brokatu ubrana była Zoe, a na jej czole i na jej włosach lśniła przepaska rzemienna wysadzana drogimi kamieniami.Tylko Piastun przyodział się niedbale, nosił stary, tu i ówdzie przetarty płaszcz.Nie widziało się tego jednak, gdyż uwagę patrzących przykuwał przede wszystkim złotawy blask kamienia Świętej Andali, przedziwnie mocno błyszczący na jego czole.Awdaniec odniósł wrażenie, że Dago Piastun ani razu na niego nie spojrzał, ale wzrok jego albo błądził po belkach sufitu poczerniałego od dymu z pochodni i kaganków, albo też nakrywał oczy powiekami i zdawało się, że w sen zapada.U stóp tronu przyklęknął Awdaniec na jedno kolano, kornie pochylił swoją głowę z białymi jak u Piastuna włosami i długo mówił o groźbie, jaka nad nim zawisła ze strony księcia Svatopluka.Prosił, aby Dago Piastun pomógł mu w tej trudnej chwili, namawiając króla Arpada do przekazania Zwentiboldowi kilku zbrojnych oddziałów Mardów, ponieważ król Arnulf skąpił Zwentiboldowi żołnierzy, którzy są potrzebni do nieustannch walk z najazdami Normanów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript