Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bo gdyby tak było, czy spotkałybyśmysię tutaj? Niech pani da spokój.Nie wierzy w to pani tak samo jak ja.Mówiła prawdę.Reese w to nie wierzyła.Ale była zdecydowana zażadne skarby nic pozwoli Carver tam wrócić.Tak jej strasznie na tymzależało, że zaproponowała jej schronienie w swoim mieszkaniu.145 - U mnie w domu wyjąkała.- To tylko parę bloków stąd.Carverzrobiła niedowierzającą minę.Reese również niewierzyła własnym uszom.%7ładną miarą nie mogła sobie wmówić, żedziewczyna będzie u niej bezpieczna.Albo że w ogóle zostanie.AleCarver gotowa była na to pójść.Obie podniosły się już z ławki.Wspólniechciały przeprowadzić ten bardzo wątpliwy plan.Gdy Reese przyprowadziła Carver do swego mieszkania, czuła sięśmiesznie prosząc, by się rozgościła, proponując drinka.- Gdzie jest łazienka? - spytała tylko dziewczyna.Reese pokazała jej, rozumiejąc pytanie aż nadto dobrze.Carver jużgrzebała w torbie, praktycznie trzymała strzykawkę w ręce.Reese zaczekała.A gdy Carver wróciła, Reese zrobiła jeszcze paręnieporadnych uwag, uświadamiając sobie, że wcale nie chce wychodzić.Ale musiała wracać.Musiała zadać Ingrid to pytanie na temat domów.Zastanawiała się, czyby nie zapytać, co Carver wie na ten temat, jeżeli wogóle coś wie, ale wolała nie ryzykować.A nuż dziewczyna wścieknie sięi po prostu sobie pójdzie?A zatem dalej prowadziła niezobowiązującą rozmowę.- Gdybyś czegoś potrzebowała, chyba znajdziesz wszystko.Jesttrochę jedzenia, kawa, telewizor stoi w sypialni.- Czy tak się nazywa pani przyjaciółka? Co takiego?- Ta adwokatka, pani znajoma, nic ma na nazwisko Coffey czy coś wtym guście?- Owszem, a dlaczego?- Zobaczyłam je na teczce u Santerre'a.Myślałam, że chce kupićplantację, czy coś w tym rodzaju, tyle że było jakoś dziwnie napisane.Reese usiłowała zachować spokój,Aha - powiedziała poważnie i dodała: - No, tak czy tak, muszę wracać.Wyszła.Zostawiła bezbronną Carver i tym samym też poczuła siębezbronna.Narażona mniej więcej na wszystko.146 Rozdział dwudziesty czwartyReese postanowiła wrócić pieszo na posterunek.Chciała mieć czas donamysłu, do zastanowienia się nad własnym postępowaniem.Nie byłazadowolona z obrotu wydarzeń.Ostatnie słowa Carver wytrąciły ją zrównowagi.Gdyby San-terre rzeczywiście zainteresował się Eleanor, zpewnością miałby więcej niż jedną teczkę na jej temat.A jednak Carvernie była tego całkowicie pewna.Reese nie bardzo jej wierzyła, tak jakjeszcze nic mogła uwierzyć, że umieściła ją w swoim mieszkaniu.Idąc, wymyślała historyjkę, która miałaby uzasadnić przeprowadzkęCarver do jej domu.Ale opowiadanie jakiejś historyjki w ogóle nie miałosensu.Nikomu nie wspomni o tym, co zrobiła.Wymyśla historyjki dlasiebie.Wewnętrzne kamuflaże.Ale takie rozważania to czysta strata czasu.Na rogu Szóstej Alei iulicy Dwudziestej, spięta i wykończona własnymi myślami, zatrzymałataksówkę.Gdy stanęła na chodniku przed posterunkiem, odczuła pewnąulgę.Przez chwilę może udawać, że jest zwykłą gliną, prowadzącązwyczajną sprawę.Reese zeszła do podziemia, do celi Ingrid.Poleciła strażnikowi, by sięodsunął.Nie chciała wchodzić do środka, miała nadzieję, że uda jej siętego uniknąć.Ingrid zobaczyła ją.Popatrzyły na siebie przez kraty.- Niech mi pani powie, dlaczego posiada pani te domy.Dlaczegotytuły własności wystawione są na pani nazwisko? - zapytała Reese.Ingrid wyglądała na bardzo zmęczoną. To jeszcze jedna z jego chytrych sztuczek - odparła znużonymgłosem.- Prosiłam go, żeby nie sprowadzał już więcej dziewcząt dodomu.Po historii z Niną błagałam go, żeby tego nie robił.Nie mogłamznieść takich rzeczy pod własnym dachem.I on się zgodził.Zamiast tegozaczął kupować domy.Najpierw dom Niny.Potem następrie.Ciąglepodkładał mi jakieś papiery do podpisu, więc chyba te też podpisałam.Zpewnością, bo podetknął mi je pod nos.Powiedział, że spełnia mojąprośbę.Daje mi to, co chciałam.%7łe to na własne życzenie.A mimo to, żeby mnie upokorzyć, nadal sprowadzał Ninę147 do naszego domu.Tylko Ninę, bo poprosiłam, żeby przestał, dopieropo historii z nią [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript