[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Puszki i inne opakowania po jedzeniu walały się po podłodze.Na półkach kuchennych wszystko było poprzewracane, a w zlewie leżała rozerwana paczka makaronu.Pod stopami chrzęścił Fentonowi cukier z rozprutego dwukilogramowego opakowania, po którym pracowicie krzątały się małe mrówki.Cam wyjrzał przez okno.Na zewnątrz szarzał blady świt.Tarcza zegara kuchennego wskazywała piątą trzydzieści.Fenton nie był jednak pewien daty rozpoczynającego się dnia.Jak długo przebywał poza ciałem? Jeden, dwa, a może nawet trzy dni?Zastanawiał się, kto jest autorem tego potwornego bałaganu.Zawartość wszystkich szuflad kuchennych rozmyślnie wyrzucono na podłogę.Kiedy wrócił do pokoju, stwierdził z przerażeniem, że po jego biurku przeszedł tajfun, który porozrzucał papiery i książki, a przy okazji wywalił zawartość wszystkich szuflad biurka.Poduszki z kanapy i foteli leżały po kątach podobnie jak zrzucone z półek książki.Stolik, na którym Fenton zostawił pozostałe pigułki antarilu, był pusty.Wszystko co na nim wcześniej leżało, było zwalone w stertę na dywanie.Fenton wrócił do kuchni, wyłowił plastykowy kubek z przedmiotów znajdujących się na podłodze, napełnił go wodą i wypił duszkiem.Miał wrażenie, że już do końca życia będzie mu się chciało pić.Smętnym okiem patrzył teraz na pobojowisko.Wszystko wskazywało na to, że będąc poza ciałem nie odbierało się najsilniejszych nawet bodźców zmysłowych.Złodzieje – a było ich w Berkeley pełno mogli spokojnie wynieść rzeczy z mieszkania Fentona.Zdziwił się więc bardzo, gdy zobaczył swoją elektryczną maszynę do pisania pod ocalałymi papierami porozwalanymi na biurku.W wałek była wkręcona do połowy kartka ze sprawozdaniem z eksperymentu, które wcześniej napisał.List z instrukcjami dla osoby mającej go ewentualnie znaleźć nieprzytomnego leżał w dalszym ciągu na podłodze obok kanapy w miejscu, w którym Cam go pozostawił.Również zestaw stereofoniczny stał nie tknięty na swym miejscu, odziedziczona zaś po ojcu kolekcja płyt analogowych z nagraniami Marii Callas i jego własne najwcześniejsze płyty długogrające Beatlesów stały oparte obok gramofonu.Nie było to więc włamanie rabunkowe, albo złodzieje szukali czegoś konkretnego.Nie umiał tego inaczej wytłumaczyć.Aż podskoczył, gdy usłyszał odgłosy dochodzące z głębi sypialni.Nie przyszło mu do głowy, że złodzieje mogą jeszcze być w mieszkaniu.Zastanawiał się przez chwilę, czy nie schować się za zasłoną, ale kiedy ruszył do okna, potknął się o jedną z poduszek i wyrżnął jak długi.Zza drzwi sypialni wyszła Amy Brittman; trzymała pistolet w ręku.– Więc wróciliśmy – zaczęła ironicznie.– I czegóż się pan profesor dowiedział tym razem? – ciągnęła kpiąco.– Nie sądzę, żeby byli bardziej skłonni uwierzyć panu niż mnie, kiedy brałam udział w waszych badaniach.Fenton miał zbyt sucho w gardle, aby mówić.Zwilżył językiem spierzchnięte wargi.– Lepiej będzie, jeśli odłożysz broń, Amy – powiedział.– Może przez przypadek wypalić i kogoś poranić.Uświadomił sobie, że kawałek plastyku w tym świecie, kryjący w dalszym ciągu vrill, tkwi zaciśnięty w jego dłoni.Niepostrzeżenie wsunął go do kieszeni szlafroka.Podświadomość podpowiadała mu, że Amy Brittman z pewnością chciałaby go odebrać, gdyby tylko wiedziała, że go ma.Wziąwszy pod uwagę, że zestaw stereo i maszyna do pisania stały nie tknięte, dobra materialne tego świata nie były zapewne celem wizyty Amy.Czego więc szukała? O ile znał wszystkie fakty, jedyne, co łączyło go z Amy Brittman, to wspólny udział w antarilowym projekcie i zaangażowanie w konflikt między Pentarnem i Alfarami.– Czy przysyła cię Pentarn? – zapytał.Jej twarz wykrzywiła się.– Powinnam cię zastrzelić! – wykrzyknęła Amy.– Zaoszczędziłabym wszystkim wiele kłopotu, a zwłaszcza memu Wielkiemu Wodzowi! – Miała zbielałe knykcie od zaciskania dłoni mocno na kolbie pistoletu, a jej palec wskazujący poruszył się na spuście.Fenton zamarł.Podczas studiów psychologicznych nauczono go określać charakter stanów psychicznych pacjentów.Teraz miał do czynienia z niepoczytalną histeryczką.Pentarn chyba bawił się i wykorzystywał do swoich celów neurozę dziewczyny.Przez chwilę Cam się nie ruszał, starał zachowywać się jak najspokojniej, po czym odezwał się życzliwym tonem:– Opowiedz mi o wszystkim, Amy.Powiedz, czego szukasz?– Nie odpowiem ci! – wrzasnęła wściekła.– Dobrze już, dobrze – próbował ją uspokoić.– Przecież nie musisz.– Niczego nie muszę! – wykrzyknęła.– Wszystko jest inaczej, niż było do czasu, kiedy odwiedziłeś nasz świat!– Dużo wycierpiałaś, prawda Amy? – wciąż starał się ją uspokajać i bardzo wolno podnosił się z podłogi.– Czasami wszystko staje w poprzek, prawda? Chodź, usiądziemy wygodnie i spokojnie o tym pogadamy.Co się nie udało tym razem?Amy rozluźniła się trochę i pochyliła, by usiąść na krześle.Fenton wykorzystał tę chwilę i dopadł dziewczynę: chwycił ją wpół, wykręcił jej ramię i ścisnął z całej siły przegub.W ostatnim momencie Amy nacisnęła spust.Broń wypaliła.Szczęśliwie nikt nie został ranny, ale pocisk zrobił sporą dziurę w ścianie.Szamocząc się Fenton rozważał absurdalnie, co powie właścicielowi mieszkania.W końcu udało mu się odebrać pistolet, a dziewczynę z całej siły pchnął na krzesło.– Siedź i nie ruszaj się! Może teraz mi wszystko opowiesz.Myślę, że ci to dobrze zrobi.W odpowiedzi Amy obrzuciła go potokiem wyzwisk.Niektórych określeń, które usłyszał, nie poznał nawet w czasach uniwersyteckich, moment później dziewczyna zaczęła histerycznie wrzeszczeć.Nie mając wyjścia, Fenton usiadł na chwilkę i zaczął przyglądać się pistoletowi.Nie znał się na broni ręcznej i nie interesował się nią choćby dlatego, że było to zbyt kosztowne hobby
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|