Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Katarzyno.Pierwszy raport zawiera dane, które mnie niepokoją.Mówi on o niebezpieczeństwie, grożącym na­szym organizmom po tym wszystkim, co się stało.Drugi donosi, że KGB gromadzi surowce, sprzęt i wszystko, co nam się może przydać.Jeden z naszych konwojów został zaatakowany przez amerykańskich bandytów niedaleko Nashville.Znajduje się tam wielkie zgrupowanie ludzi, które Rożdiestwieński chce zniszczyć.Sprzeciwiam się temu, gdyż w tym obozie przebywa wiele kobiet i dzieci.Ale on nie liczy się z moim zdaniem.Zajrzał w jej wyrozumiałe oczy.- Katarzyno, do tej pory nigdy nie czułem się zagrożony.A teraz.przygotuj dla mnie filiżankę kawy, dziecko.Schodził w dół, trzymając się poręczy i słuchając stu­kotu jej obcasów.Nie patrząc na szkielety mastodontów, myślał ponuro o tym, że już niedługo będzie o wiele wię­cej szkieletów, ale ludzkich.ROZDZIAŁ LIIIStwierdziła, że Jacob Steel jest utalentowanym kazno­dzieją.Gorzej spisywał się jako lekarz.- Zrobię ten opatrunek.- Sarah odsunęła go delikatnie i pochyliła się nad rannym.Steel stał obok w białym kitlu, a szare włosy opadały mu na czoło.- Zauważyła pani chyba, że jestem amatorem.Uchyla­łem się od służby wojskowej ze względu na moje przeko­nania religijne i odkomenderowano mnie do cywilnej służby medycznej.Tam nauczyłem się trochę.Większość moich asystentów bardzo prędko poznawała się na moich “lekarskich umiejętnościach”.Uśmiechnęła się, kończąc zawiązywanie bandaża.- Jestem z natury wyrozumiała, pastorze.- Hm, widzę, że zna się pani na tej robocie.Pani maż jest lekarzem? - zapytał i zbliżył się do następnego pacjen­ta, nie czekając na jej odpowiedź.Wstała i podeszła do Steela.- Tak - powiedziała.- Co, tak?- Mój mąż jest lekarzem.Steel podniósł na chwilę głowę, a potem znów skiero­wał wzrok na leżącą pacjentkę.Poparzenia na ciele tej ko­biety źle się goiły.- Czy opatrunki są sterylne? - spojrzał na Sarah spod okularów.Uśmiechnęła się.- Co za dziwne pytanie - odparła.- Rzeczywiście pani Rourke, to było niemądre pytanie.Wokół nas nie ma nic sterylnego, z wyjątkiem mojej osoby.Złapałem świnkę od mojej córki, ale to było pięć lat temu.- A ile ona ma teraz lat? - wyrwało się jej.- Cała moja rodzina nie żyje: żona, córka i dwóch sy­nów.Nasz dom nie istnieje.Nie był to zresztą nasz dom, gdyż należał do kościoła, który również został zrównany z ziemią.Nie było mnie w Chattanooga, kiedy zrzucono tam bombę.- To straszne - powiedziała cicho.- Paliło się tam wszystko.Powiadają, że najpierw zapa­lił się garaż przy domu znajdującym się naprzeciw kościo­ła.Potem to piekło ruszyło wzdłuż ulicy, gnane silnym wichrem.Kościół i dom zniknęły błyskawicznie jak tektu­rowe pudełka wrzucone do pieca.Wszyscy zginęli.- Jest mi.- Jest pani przykro - przerwał jej - i wiem, że mówi to pani szczerze.Ale wkrótce nie będziemy w stanie współ­czuć tym wszystkim, którzy będą tego potrzebowali.Pastor Steel zakrył kocem twarz leżącej przed nim ko­biety.- Tak bardzo są nam potrzebne sterylne opatrunki - westchnął.Sarah Rourke podniosła ostrożnie koc i zamknęła po­wieki zmarłej.ROZDZIAŁ LIVRourke usłyszał pukanie i uniósł głowę.- Proszę wejść.W drzwiach stanął Gundersen.- Czy moglibyśmy porozmawiać, doktorze? - zapytał.- Chwileczkę - odparł Rourke - tylko skończę się ubierać.Wstał i poszedł po swoje wojskowe buty.Usiadł, zało­żył je i zaczął zawiązywać.- O czym chciałby pan porozmawiać?- O paru sprawach.Czy wie pan, że major Tiemerowna upiera się, aby wziąć udział w wyprawie?- Jest jeszcze zbyt słaba - pokręcił głową.- Poza tym, to jest bardzo niebezpieczna eskapada.-Pozwoliłem jej.- To fatalnie! - podniósł głos Rourke.- Nie miało dla mnie do tej pory znaczenia, że jest ona Rosjanką.Chyba nie zrobiła nic, co by naraziło pana na niebezpieczeństwo, doktorze.Czy jednak nie obudzi się w niej poczucie obowiązku wobec ZSRR, kiedy odnajdzie­cie te głowice? Czy pozostanie panu tak oddana, jak dzi­siaj? W każdym razie ktoś musi czuwać nad pańskim bez­pieczeństwem.- Porucznik O’Neal to czujny człowiek.Będzie przy mnie również mój przyjaciel, Paul.- No, dobra - Gundersen uśmiechnął się.- Dostanie pan również Cole’a i jego ludzi.On zamierza zabić pana, gdy tylko dostaniecie te pociski.Jest pan bystrym człowie­kiem, ale odnoszę wrażenie, jakby nie zauważał pan jego zamiarów.- Wiem od dawna, o co mu chodzi - powiedział z uśmieszkiem na twarzy, spoglądając na czubki butów.Podszedł do koi i wciągnął na siebie przygotowaną wcześ­niej koszulę.- Rozmawialiśmy wiele z Rubensteinem i major Tiemerowną.Twierdzą, że nikt lepiej od pana nie posługuje się bronią palną i nożem - zagadnął komandor.- Przesadzają.- machnął ręką Rourke.- A jednak takich trzech jak pan, to jak jeden oddział.- Przejdźmy do sedna sprawy - przerwał mu doktor.-Natalia wyruszy z nami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript