Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mam specjalnie skonstruowany tłumik z bardzo mocnego aluminium.Przegrody wymagają wymiany dopiero po pięciu­set strzałach.Nie ma zamka suwakowego.Trochę kopie, ale z amunicją poddźwiękową jego strzały są ciche jak szept.Gdy posługujesz się pociskami o wadze 6,16 g, to brzmi tak jak czkawka.Sprawdzałam go wiele razy, ale nigdy w warunkach polowych.Gdybyśmy potrzebowali cichego strzału, mój Walt­her będzie w sam raz.John widział, jak stojąca obok Natalii Sarah przygląda mu się badawczo.Podszedł do obu kobiet i przygarnął je mocno do siebie.Przepełniały go dosyć mieszane uczucia.ROZDZIAŁ XXXW milczeniu dojechali na Harleyu do ukrytego samolotu.Na­talii trochę ciążyły dwa M-16, w które zaopatrzyła się wzorem Rourke’a.Przy zdejmowaniu siatki maskującej z samolotu pier­wsza przerwała milczenie:- Co zamierzasz zrobić, John?- Z tym, co twój stryj ma nam do powiedzenia?- Nie, John.Ze mną i Sarah.- Nie wiem.- Kochasz ją.Ona kocha ciebie.To oczywiste.- Ona powiedziała dokładnie to samo o tobie - przerwał pracę i popatrzył na nią.- Wie, że się kochamy, Natalio.- A co ty na to, jeśli można wiedzieć?- Powiedziałem jej to samo, co tobie.- chciał coś jeszcze dodać, ale zrezygnował.Przygryzł koniec cygara i rzucił niespodziewanie:- A co sądzisz o Paulu?- Myślałam, Rourke, że jesteś porządnym facetem - odwró­ciła się od niego i zapaliła papierosa.- Jasne - westchnął.- Po prostu tak powiedziałem.- Ta sytuacja jest dziwna i głupia.Gdybyś mnie spotkał wcześniej niż Sarah.Kiwnął jej tylko głową i popatrzył do tyłu na kadłub samo­lotu.- Tej nocy dowiedziałam się dużo różnych rzeczy z listu, któ­ry czytałeś.- Słuchaj.- zaczął John.- Nie! Pozwól mi dokończyć.Znowu skinął głową.Zapalił cygaro.Bawił się zapalniczką, czując pod kciukiem wygrawerowane swoje inicjały.- No więc?- To czy Ismael jest moim prawdziwym wujem, czy nie, nie ma znaczenia.Dla mnie zawsze nim będzie.On mnie kocha.A Paul? Jest Żydem.Nie wiem, jak to jest być Żydem, choć jestem w połowie Żydówką.Podobał mi się sposób, w jaki trzymał moją dłoń, gdy ty czytałeś list.A Sarah? Ona mi współczuła.Byłam przekonana, że moi rodzice zginęli w wypadku.- Nigdy tego nie sprawdzałaś?- Nie.Nie widziałam przyczyny, dla której miałabym to ro­bić.Rourke podszedł do niej, znalazł jej głowę w ciemnościach i delikatnie pogłaskał.- O tobie też się dużo dowiedziałam - szepnęła.- Więc ko­chasz mnie w ten sposób, co Sarah.Mogłabym być twoją żoną, matką.Och, jestem taka głupia!Przytulił ją do siebie.To było szalone.Generał Warakow pisał, że świat wkrótce się skończy.Błyskawice znaczyły niebo.Rourke bynajmniej nie myślał o końcu świata.Z ciekawo­ścią smakował uczucia, które rodzą się w każdym z nas, gdy kochamy dwie kobiety jednocześnie.ROZDZIAŁ XXXIPaul był nieco zdegustowany, czując na sobie ciekawy wzrok żony Rourke’a.Zrobiła dla nich po drinku i siedzieli te­raz, dyskutując o kulinarnych gustach nieobecnego gospodarza.- Zdaje się, że John zna się na trunkach tak samo, jak na damskiej odzieży.Uśmiechnął się.- To prawda.Masz szczęście, że nie jestem szkockim pija­kiem i nie przepadam za Seagreams Seven.- Nawet gdybyś nim był, Paul, nie dałbyś rady tym wszy­stkim beczułkom whisky - prowokowała go.- John dobrze wie­dział, co robi.Dokończyła drinka i poszła do kuchni, by przygotować na­stępne.Paul - siedzący nadal w wielkim pokoju - usłyszał nagle jej pełen zdziwienia okrzyk.Zerwał się i pobiegł za nią do ku­chni.Sarah stała na środku, nieruchomo wpatrując się okrągły­mi z zachwytu oczami w kuchenkę mikrofalową.A więc będzie mogła znowu gotować.Opuścili kuchnię i powrócili do wielkiego pokoju.Postawiła drinki na stoliku i usiadła na kanapie.Podkuliła nogi pod siebie, poprawiając pożyczoną spódniczkę i wygładzając ją na udach.Ciągle myślała o Natalii.John i ona mieli razem dokonać czegoś wielkiego, ale nie rozumiała, o co chodzi.Napiła się i popatrzyła na Paula Rubensteina.Wydawał się być czymś podenerwowany.- Coś nie tak, Paul?Spojrzał na nią, poprawiając na nosie okulary w drucianych oprawkach.- Nie, wszystko w porządku.- Jednak coś cię gryzie.Czy chodzi o to, że John zostawił cię tutaj z nami?- Nie mógł mnie zabrać z powodu mojego ramienia.No cóż.Stało się.To nie jego wina.- Jest jednak coś, co cię niepokoi - upierała się Sarah.Gdy stawiała drinka na krawędzi stolika, jej wzrok padł na zdjęcie leżące na kanapie.Przedstawiało całą ich rodzinę.Przy­pomniała sobie, kiedy było zrobione.- Ja.- Rubenstein zaczął, przerywając jej wspomnienia- Co takiego?- Muszę z tobą porozmawiać.Nie powinienem.- rozkaszlał się gwałtownie.Uświadomiła sobie, że pierwszy raz od dłuższego czasu nie miała przy sobie broni.Nosiła spódnicę i siedziała na wygodnej kanapie w bezpiecznym miejscu.- Myślę, Paul, że zostaniemy przyjaciółmi.Dzieci bardzo cię polubiły.Czasem trzeba po prostu powiedzieć komuś.Paul wstał.“Za szybko” - pomyślała.Przeszedł na kanapę i stanął obok szklanej gabloty na broń.Teraz były tam tylko same uchwyty.Słyszała dalekie szemranie podziemnych strumieni, które napełniały zbiornik.Zastanawiała się, skąd bierze się ta woda i gdzie podziewa się jej nadmiar.Zbiornik nie wydawał się głę­boki.Zawsze z przyzwyczajenia sprawdzała głębokość wody.Nagle Paul zaczął mówić:- Zanim spotkałem twojego męża.Jego głos łamał się.Ciągle tracił oddech.Być może z powo­du bólu ramienia, a może z innej przyczyny.- Po prostu: pracowałem za biurkiem w Nowym Yorku.Mia­łem dziewczynę, ale tego miasta już nie ma i jej pewnie też.Odwrócił się i wpatrywał się w Sarah szeroko otwartymi oczami.- Jeśli to, o czym pisał wuj Natalii jest prawdą i świat zamieni się w jedną gigantyczną trumnę.Przecież staramy się postępo­wać dobrze w życiu.Co ja, u diabla.Rzut oka na jego twarz przekonał ją, że toczy ze sobą walkę, że ledwo powstrzymuje się od mówienia.- Jesteś samotny - szepnęła.- Znam to uczucie, Paul.Johnowi wydaje się, że ma mnie i Natalię, ale naprawdę nie ma żadnej z nas.Spojrzeli sobie w oczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript