Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podobnie jak przedtem Strażniczka, Simon wytarł staran­nie ręce w trawę, próbując z nich zetrzeć zarazę.Podniósł się z klęczek i odwrócił plecami, kiedy Koris podnosił miecz.Ale kapitan uderzał w kogoś, kto już dawno nie żył; nie żył i był przeklęty.Obecność oddziałów Kolderu znaczyły tylko trupy żoł­nierzy, zginęło dwóch Gwardzistów, a trupa jednego z Sulkarczyków przewieszono przez siodło.Atak był tak uderzająco nieporadny, że Simon zaczął się zastanawiać, po co w ogóle go podjęto.Zrównał krok swego wierzchowca z koniem kapitana, żądny poznania prawdy.- Zdjąć im hełmy! - rozkaz podawały sobie kolejne grupy Gwardzistów.I pod każdą z haczykowato sklepionych przyłbic znajdowano tak samo bladą twarz okoloną gęstymi jasnymi włosami, o rysach przypominających Korisa.- Midir! - Koris zatrzymał się przy kolejnym żołnierzu.Ręka leżącego ścisnęła się, w krtani uwięzło rzężenie agonii.- zabij! - rozkaz kapitana brzmiał beznamiętnie, został też sprawnie wykonany.Koris przyglądał się każdemu z leżących i jeszcze trzykrot­nie kazał dobić rannego.W kąciku pięknie wykrojonych warg zadrgał mięsień, a wyraz jego oczu daleki był od pustki, jaka odbijała się w oczach nieprzyjaciół.Kapitan, dokonawszy obchodu wszystkich zwłok, zbliżył się do Magnisa i Strażniczki.- Oni wszyscy są z Gormu!- Byli z Gormu! - poprawiła kobieta.- Gorm zginął, kiedy otworzył swe morskie bramy dla Kolderu.Ci, którzy leżą tutaj, nie są ludźmi, których pamiętasz, Korisie.Od bardzo, bardzo dawna nie byli już ludźmi.Składali się z rąk i nóg, byli walczącymi maszynami w służbie swych panów, ale nie było w nich prawdziwego życia.Kiedy Moc wywabiła ich z ukrycia, mogli wypełniać tylko jeden rozkaz, jaki otrzymali: znajdź wroga i zabij.Kolderczycy mogli używać owych robotów, jakich stworzyli, by osłabić nasze siły, zanim zadadzą prawdziwy cios.Usta kapitana drgnęły, wykrzywiając się w grymasie, który zupełnie nie przypominał uśmiechu.- A więc w pewnym stopniu zdradzają oni własną sła­bość.Czy to możliwe, że brak im ludzi? - Ale zaraz poprawił się, z trzaskiem wsuwając miecz do pochwy.- Lecz któż może wiedzieć, co kryje się w umyśle Kolderczyka - jeśli mogą to uczynić, może mają w zanadrzu jeszcze inne nie­spodzianki.Simon jechał w pierwszym szeregu, kiedy opuszczali skra­wek ziemi, na którym starli się z siłami Kolderu.Nie był w stanie pomóc Gwardzistom w ostatnim zadaniu zleco­nym im przez czarownicę, ani nie chciał teraz myśleć o po­zostawionych na polu bitwy bezgłowych trupach.Trudno mu było pogodzić się z rzeczą, o której wiedział, że jest prawdziwa.- Umarli nie walczą! - Nie zdał sobie sprawy, że zaprotestował, nim Koris nie udzielił mu odpowiedzi.- Herlwin sprawiał wrażenie, iż urodził się w morzu.Na własne oczy widziałem, jak polował na rybę miecz mając w ręku tylko nóż.Midir zaś był rekrutem w straży przybocz­nej i jeszcze miał mleko pod nosem, kiedy zagrała trąbka wzywając na zbiórkę w dniu, w którym Kolderczycy przybyli do Gormu.Obu dobrze znałem.Ale tamte stwory, które pozostawiliśmy na polu walki, nie były ani Herlwinem, ani Midirem.- Człowiek składa się z trzech rzeczy.- Teraz zabrała głos Strażniczka.- Ciała, by mógł działać, umysłu, by myśleć, i duszy, by czuć.Choć może w twoim świecie, Simonie, ludzie są inaczej zbudowani? Nie sądzę, by tak było, gdyż ty działasz, myślisz i czujesz.Zabij ciało, a uwolnisz duszę; zabij umysł, a wtedy często ciało musi żyć przez pewien czas w żałosnej niewoli, która budzi w ludziach współczucie.Ale zabij duszę i pozwól żyć ciału, a może i umysłowi.- głos jej zadrżał - to grzech przechodzący wszelkie pojęcie.A to właśnie przytrafiło się tym mieszkańcom Gormu.Tego, co kroczy w ich postaci, nie powinny oglądać ludzkie oczy! Tylko bluźniercze zadawanie się z zakazanymi rzeczami może spowodować taką śmierć.- Opowiadasz także o naszej śmierci, pani, gdyby Kolderczycy mieli kiedykolwiek przyjść do Sulkaru tak jak do Gormu - Naczelny Kupiec zrównał się z nimi.- Tutaj daliśmy im radę, ale co będzie, jeśli wyślą tysiące tych półumarłych na nasze mury? W twierdzy jest tylko niewielu mężczyzn, bo sezon handlowy trwa i dziewięć dziesiątych naszych statków jest na morzu.Potrzebujemy obroń­ców portu.Można siłą woli ścinać głowy, ale ramiona męczą się przy tej robocie.A jeśli nieprzyjaciel wezwie posiłki, łatwo nas zwycięży, choćby samą przewagą liczebną.Tym bardziej że oni nie znają strachu i będą parli naprzód w sytuacjach, kiedy każdy z nas mógłby się zawahać.Ani Koris, ani czarownica nie mieli na to gotowej od­powiedzi.Po wielu godzinach, kiedy Simon zobaczył port handlowy, już na pierwszy rzut oka widok ten wydał mu się pocieszający.Chociaż Sulkarczycy byli głównie marynarzami, okazali się też wyśmienitymi budowniczymi, którzy wykorzystali wszel­kie naturalne zalety wybranego przez siebie miejsca przy budowie fortecy.Od strony lądu ciągnął się mur z wieżami strażniczymi i licznymi otworami strzelniczymi.Ale dopiero kiedy Magnis Osberic zaprowadził ich do środka, ujrzeli w pełni siłę sulkarskiej twierdzy.Dwa skalne ramiona, niby otwarte kleszcze kraba, wychodziły w morze, a między nimi znajdował się port.Ale każde z tych ramion umacniały mury, wieże, miniaturowe forty, połączone z głównym miastem całym labiryntem podziemnych korytarzy.Gdzie tylko było to możliwe, zewnętrzne mury schodziły w morze, uniemożliwiając wspinaczkę.- Wydaje się - skomentował Simon - że Sulkar zbudo­wano z myślą o wojnie.Magnis Osberic roześmiał się.- Panie Tregarth, Pokój Dróg może pozostać w mocy dla naszych ludzi w Estcarpie, i w pewnym stopniu w Alizonie i w Karstenie - oczywiście, jeśli pokażemy nasze zło­to właściwym osobom.Ale gdzie indziej pokazujemy nasze miecze na równi z naszymi towarami, a to jest serce naszego królestwa.Tam w dole, w tych magazynach spoczywa nasza krew - gdyż towary, które sprzedajemy, są naszym życiem.Złupienie Sulkaru jest marzeniem każdego paniczyka i pirata!Kolderczycy mogą być pomiotem demonów, jak wieść głosi, ale nie gardzą oni dobrami tego świata.Chcieliby położyć łapę na naszych dochodach tak jak wszyscy inni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript