[ Pobierz całość w formacie PDF ] .ROZDZIAŁ XIIIBył to dziwny widok, oglądaliśmy go bowiem na dwóch poziomach jednocześnie.Najpierw wydawało się nam, że wisimy w niebie nad Escore takim, jakie przedstawiało się niegdyś, i ujrzeliśmy wszystkie jego pola, lasy, strumienie i góry.A był to wtedy piękny kraj, bez cieni i plam rozkładu, gęsto zaludniony, ze spokojnymi i bezpiecznymi zagrodami i zamkami.Zauważyliśmy trzy miasta.nie, cztery, gdyż u stóp gór znajdowało się skupisko wysokich wież, odmiennych od reszty zarówno pod względem działalności, jak i nastawienia ducha.Mężczyźni i kobiety ze Starej Rasy krążyli po kraju zadowoleni i nie niepokojeni przez nikogo.Żyły tam również inne istoty, częściowo należące do Starej Rasy, częściowo zaś spokrewnione z dawniejszymi mieszkańcami Escore.Wyróżniały się one zdolnościami, dla których otaczano je czcią.Całą tę krainę oświetlał złoty blask.Blask ów przyciągał nas tak, jak gdybyśmy uciekając o zmierzchu przed nadciągającą burzą zobaczyli w oddali światła gościnnego zamku, w którym mieszkali nasi najlepsi przyjaciele.Tak, przyciągał nas, ale nie mogliśmy zaakceptować tego, co obiecywał, gdyż dzieliła nas bariera czasu.Później owa wszechogarniająca wizja zawęziła się i obserwowaliśmy nadejście zmiany.W Escore żyły Mądre Kobiety, ale nie rządziły one tak autokratycznie jak w Estcarpie.Nie tylko kobiety tej krainy rozporządzały darem Mocy, niektórzy mężczyźni również mogli rozmawiać z duchami.Jakie były początki złego? Dobre intencje, a nie złe siły.Garstka poszukiwaczy wiedzy zaczęła eksperymenty z Mocami, które, jak im się zdawało, dobrze rozumieli.A ich odkrycia, żywiąc się nimi z kolei, nieznacznie zmieniły im dusze, umysły, a niekiedy nawet i ciała.Początkowo szukał oni Mocy dla jej rezultatów, ale później, co stało się nieuniknione, dla samej jej potęgi.Nie akceptowali stopniowych zmian, zaczęli je wymuszać.Lata płynęły jak sekundy.Najpierw potajemnie, a później otwarcie powstawały bractwa i siostrzeństwa eksperymentujące początkowo z ochotnikami, a w końcu z tymi, których zmusili do uległości.Przyszły na świat dzieci zwierzęta i istoty zupełnie niepodobne do swoich rodziców.Niektóre z nich były nieszkodliwe, a nawet bardzo piękne i pomocne wszystkim.Lecz takich rodziło się coraz mniej.Zrazu niszczono wypaczone i źle pomyślane stworzenia.Potem jednak zaproponowano, żeby je zachować przy życiu, badać i kontrolować.Jeszcze później ich twórcy wypuścili je, aby móc je obserwować na wolności.W miarę jak szerzył się rozkład moralny i kalał tych, którzy się tym parali, zaczęto posługiwać się owymi potwornościami.A ich użytkownicy i twórcy już nie zakazywali kształtowania takich złowieszczych sług i broni.W ten sposób rozpoczęła się walka, która miała przyćmić gasnący złoty blask Escore.Mieszkała tam część Starej Rasy jeszcze nie skażona złem kwitnącym wśród własnych pobratymców.Niebawem zadęli w rogi bojowe i zgromadzili zastępy wojska, żeby zgnieść wroga.Ale okazało się, te czekali zbyt długo; byli niczym szklanka wody wobec oceanu.Ponieśli straszną klęskę w tej wojnie i stanęli wobec perspektywy zagubienia się w morzu nieprawości, które zamieniało ich ojczyznę w bagno.Nie zdołałaby wyżyć w nim żadna przyzwoita istota.Znaleźli się wśród nich przywódcy, którzy dowodzili, że nie warto żyć pod jarzmem wroga i lepiej zginąć w walce, zabierając ze sobą wszystko, co najdroższe, tak że śmierć stanowiłaby w istocie zabezpieczenie przed tym, co zagrażało nie tylko ciału.I wielu ich poparło.Widzieliśmy, jak mieszkańcy szli do swoich zamków, dodając sobie wzajemnie otuchy, a potem sprowadzali na siebie zagładę w postaci sił natury, których, przyzwawszy, nie próbowali kontrolować.Inni jednak wierzyli, że nie nadszedł jeszcze prawdziwy koniec dla nich i dla ich pobratymców.Wprawdzie było ich żałośnie mało w porównaniu z zastępami Nieprzyjaciela, lecz znaleźli się między nimi tak potężni władcy Mocy, że nawet ich przeciwnicy słusznie mogli się ich obawiać.I ci nakazali zgromadzić się tym, którzy chcieli pójść inną drogą.Albowiem taka jest podstawowa cecha ludzi ze Starej Rasy: zawsze są oni mocno związani ze swoim własnym krajem, czerpiąc zeń energię i siły witalne.Nigdy nie zostali wędrowcami, żeglarzami, poszukiwaczami nieznanego w świecie materii, chociaż zapuszczali się daleko w sfery umysłu i duszy.Porzucenie ojczystej ziemi stało się dla nich niemal tak samo trudne jak śmierć.A mimo wszystko zdecydowali się na tę próbę.Wyruszyli na zachód, do tego, co kryło się za granicznymi górami.Nie poszło im łatwo.Słudzy Nieprzyjaciela nękali ich szeregi dniem i nocą.Tracili mężczyzn, kobiety, całe rodziny - jednych z powodu śmierci, drugich w inny sposób.Lecz uporczywie dążyli do celu.Wywalczyli sobie drogę przez góry.A kiedy znaleźli się poza tą barierą, zwrócili się przeciw ziemi i tak ją spustoszyli, że zamknęła się za nimi na wiele stuleci.Pozostawione samemu sobie zło wrzało, chciwie rozszerzając swe włości.Nie było ono jednak absolutnym władcą Escore, chociaż to, co mu się sprzeciwiło, przyczaiło się, nic nie robiąc przez pierwsze lata, żeby nie zdradzić swej obecności.Stara Rasa nie zabrała ze sobą żadnej istoty zrodzonej w wyniku eksperymentów, nawet takiej, która raczej wspierała dobro, a nie zło.Nieliczne spośród nich były silne i te wycofały się na pustkowia i zamaskowały tak, by ich nie wykryto.Schronili się tam i ci, którzy nie należeli w pełni do Starej Rasy, albowiem w ich żyłach płynęła krew wcześniejszych mieszkańców Escore, tak mocno związanych z samą ziemią, że stanowiła ona podstawę ich życia.Wprawdzie była ich tylko garstka, lecz nowi władcy lękali się ich i omijali z daleka.I choć ci ludzie nie wystąpili przeciw złu ani też aktywnie nie wspomagali dobra, rozporządzali na każde zawołanie takimi siłami, których zło nie potrafiło zmierzyć.Związali się oni z czasem luźnym sojuszem z istotami powstałymi w wyniku eksperymentów.A zło władało wszędzie z wyjątkiem tych pustkowi.Czas płynął jak rzeka.Ci, których upoiła Moc, posługując nie nią dopuszczali się coraz większych wybryków.Kłócąc się wystąpili zbrojnie przeciw sobie i spore połacie kraju uległy zniszczeniu w dziwnych i strasznych wojnach toczonych za pomocą energii i nieludzkich, demonicznych stworów.Walki ciągnęły się wiekami, ich jedynym rezultatem były druzgocące klęski, całkowite zniszczenie jednej czy drugiej siły
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|