[ Pobierz całość w formacie PDF ] .– Ufasz swoim systemom?– No cóż, pełna próba z udziałem rakiet bojowych byłaby mile widziana, ale w zasadzie ufam.Myślę, że się uda, jeśli na początek wyślemy od razu trzy lub cztery rakiety.– To dobrze.Dziękuję, Al.– Przy okazji, jak nam idzie wojna? W telewizji widzę tylko, jak nasi lotnicy polują na kaczki po pekińsku.– Telewizja nie kłamie, ale nie mogę o tym mówić przez telefon.Jeszcze do ciebie zadzwonię, Al.Cześć.– Do usłyszenia, sir.Bretano nacisnął inny guzik na aparacie.– Proszę ściągnąć tu admirała Seatona – powiedział do sekretarki.Admirał zjawił się bardzo szybko.– Słucham, panie sekretarzu – powiedział od wejścia szef operacji morskich.– Admirale, w Norfolk jest mój były pracownik z TWR.Ja go tam wysłałem.Zleciłem mu wprowadzenie ulepszonego oprogramowania do systemu Aegis, żeby mógł naprowadzać przeciwrakiety na cele balistyczne.– Coś na ten temat słyszałem – odparł Seaton.– Jak mu idzie?– Powiedział, że jest gotów do próby generalnej.Niech pan mi powie, admirale, co możemy zrobić, jeśli Chińczycy wystrzelą rakiety CSS-4?– Niewiele – przyznał Seaton.– Może byśmy więc zacumowali kilka jednostek z Aegis w okolicach potencjalnych celów?– System Aegis nie został stworzony z myślą o zestrzeliwaniu rakiet międzykontynentalnych, nie przeprowadziliśmy jeszcze testów i.– Ale to byłoby lepsze, niż nic? – zapytał admirała sekretarz obrony.– Z pewnością.– No to do roboty.– Aye aye, sir – odparł admirał, prostując się.– Najpierw wyślijcie USS „Gettysburg” – rozkazał Bretano.– Natychmiast wydam polecenia – odparł Dave Seaton.Gregory doszedł do wniosku, że to najdziwniejszy widok, jaki zdarzyło mu się oglądać w życiu.„Gettysburg”, niezbyt wielki okręt, mniejszy niż statek pasażerski, którym z Candi odbyli minionej zimy rejs po Karaibach, ale niemniej okręt mogący żeglować po oceanach, znajdował się w.windzie.Bo w końcu tym jest suchy pływający dok.Właśnie teraz spuszczano okręt na wodę, zatapiając komory doku, żeby sprawdzić, jak działa nowa śruba.Marynarze i robotnicy, którzy pracowali w suchym doku, spoglądali z góry ze swoich żerdzi, no bo jak właściwie inaczej nazwać wąziutkie kładeczki na bocznych ścianach doku.– Niesamowite, prawda, sir?Gregory poczuł zapach gryzącego tytoniowego dymu.To pewno starszy bosman sztabowy.Obejrzał się.Tak, to był Leek.– Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałem – przyznał Gregory.– Niewielu to widzi oprócz tych, którzy obsługują dok.Miał pan okazję przespacerować się pod okrętem?– Pod dziesięcioma tysiącami ton stali?! Nie, nie miałem ochoty – odparł Gregory.– Ten okręt to właściwie nic wielkiego, ale pod kadłubem jest kilka interesujących rzeczy – kontynuował rozmowę Leek.– Na przykład obudowa sonaru dziobowego.Gdybym nie był radarowcem, to bym pewno został sonarzystą.Gregory spojrzał w dół.Na stalowym dnie doku pojawiła się woda.– Baczność! – rozległa się komenda.Marynarze obrócili się i zasalutowali.Gregory obejrzał się i zobaczył Boba Blandy’ego, dowódcę USS „Gettysburg”.Gregory spotkał go tylko raz.– Dzień dobry, doktorze Gregory.– Witam pana, komandorze.Podali sobie ręce.– Jak postępuje praca? – spytał Bob Blandy.– Próby symulacyjne poszły dobrze.Chciałbym to teraz sprawdzić na prawdziwym celu.– Przysłał nam pana sekretarz obrony, tak?– Niezupełnie, ale sekretarz obrony dzwonił do mnie, żeby zapoznać się z technicznymi aspektami całego zagadnienia.Pracowałem dla niego, kiedy był prezesem TWR.– Jest pan specjalistą od Wojen Gwiezdnych?– I od obrony przeciwlotniczej.I innych rzeczy.Jestem ekspertem od problemów optyki stosowanej jeszcze od czasów SDI.– Co to jest optyka stosowana? – spytał Blandy.– Nazywaliśmy to gumowym lustrem.Stosuje się komputerowo kontrolowane siłowniki do uginania lustrzanych powierzchni w celu skompensowania dystorsji atmosferycznych.Celem było kierowanie strumieniem energii.Ale nam nie wyszło.Gumowe lustro, owszem, funkcjonowało, ale z nieznanych nam powodów laserowy promień nie chciał zrobić tego, czego od niego oczekiwaliśmy.Nie osiągał potrzebnej energii, żeby unieszkodliwić rakietę.– Gregory ponownie spojrzał w głąb suchego doku.Pomyślał sobie, że bardzo długo trwa opuszczanie na wodę okrętu.No, ale musieli być cholernie ostrożni, żeby nie upuścić tak cennego przedmiotu.– Wówczas aktywnie w tym nie uczestniczyłem – kontynuował.– Ale trochę kibicowałem.Technicznie problem okazał się ponad siły.Waliliśmy łbami w ściany, aż znudziliśmy się pustym dźwiękiem.– Znam się trochę na mechanice i elektryce, ale nie na wiązkach wysokoenergetycznych.Co pan sądzi o naszym systemie Aegis?– Radar Cobra Dane jest rewelacyjny.Nawet lepszy od tego, który Siły Powietrzne mają w Shemya na Aleutach.Gdybyście chcieli, możecie złapać odbicia nawet od Księżyca.– Takich zasięgów nie praktykujemy – zauważył Blandy.– Bosman Leek dobrze się panem opiekuje?– Kiedy opuści Marynarkę, to znajdziemy dla niego miejsce w TWR.Pracujemy tam nad nowym programem obrony przeciwlotniczej.– A porucznik Olson? – spytał dowódca USS „Gettysburg”.– Bardzo zdolny młody oficer.Niejedna firma chętnie by go zaangażowała.– Wadą Gregory’ego była nadmierna szczerość, jeśli szczerość można zaliczać do wad.– Wolałbym, żeby mu pan tego nie mówił.– zaczął komandor, ale przerwał, bo podbiegł marynarz, zasalutował i podał kartkę na plastikowej podkładce.– Depesza od dowódcy floty, sir.Blandy pokwitował odbiór depeszy na kopii i w skupieniu, ze zmarszczonym czołem, przeczytał otrzymany tekst.Podniósł głowę i wpił wzrok w Gregoryego
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|